rak jajnika
Zachorowałam w listopadzie 2009 rok , długo trwała diagnoza ale w styczniu 2010 przeszłam pierwszą operację i dopiero wtedy zaczęłam się naprawdę bać. Lekarz ,który mnie operował stwierdził mocno zaawansowany rozrost guza no i się zaczęło 6 kursów chemioterapii taxol + cisplatyna było cięzko ale trafiłam na super personel i pełne optymizmu współtowarzyszki w chorobie. Strach i ból niszczyłyyśmy śmiechem i żartami, gorzej było w domu gdy zostawało się samej. W sierpniu przeszłam drugą operację usunięcia reszty narządów i usłyszałam po niej. że jest czysto chemia fantastycznie zadziałała. Cieszyłam się około miesiąca i poszłam znów na chemię tym razem taxol +carbo przeszłam tylko 5 kursów bo bardzo spadały mi wyniki. Potem badania USG i tomograf jestem pod kontrolą poradni jest dobrze i tak będzie. Organizm się regeneruje jestem coraz silniejsza i znów chce mi się żyć.W tej chorobie najważniejszy jest optymizm i wiara, że można pokonać raka.
-
Jadziu ,głowa do góry !Musi być dobrze.Serdecznie pozdrawiam-towarzyszka w tej niedoli
-
Witaj Jadziu będzie dobrze musisz w to uwierzyć. Ja też jestem chora tak samo jak ty przeszłam prze tą samą chemię , w tej chwili jestem już przeszło dwa lata po i jest wszystko ok a było bardzo żle , ale ja się nie poddałam teraz cieszę się każdym dniem.jestem z tobą gorąco cię pozdrawiam.
-
Operację miałam w 1980r - była radykalna usunięto wszystkie narządy. Miałam kobalt a pózniej tylko kontrole na onkologii. Od tego czasu jest dobrze. Mam nieco kłopotów z osteoporozą ale coś za coś. Byłam bardzo młodą osobą - 22 lata. Jestem żywym przykładem że rak jajnika to nie wyrok. Po chorobie ukończyłam zaocznie studia i cały czas pracuję zawodowo. Myślę że większość osób nawet się nie domyśla że chorowałam tak poważnie.Uważam że w tej chorobie najważniejsza jest wiara w to ze będzie dobrze.
-
Witam!!!
Zaczeło się banalnie od wzdętego brzucha.Zrobiłam USG j.brzusznej (coś mnie tkneło-przecież nikt nie leci do lekarza z wzdęciami) i przeżyłam szok ,widać było tak wielki guz na jajniku,że lekarz nie był wstanie określić ,z którago jajnika wychodzi.Potem citowe badanie ginekologiczne i markery Ca 125,które już były bardzo wysokie.W ciągu trzech dni brzuch urósł mi do wielkości 7 msc ciąży.Operowana byłam 4 marca tego roku,laparotomia czyli radykale usunięcie narządu rodnego,wyrostka robaczkowego i sieci większej.Odbierając wynik histopatologiczny przeżyłam szok.Lekarz powiedział,że wygrałam los na loterii,okazało się że miałam TRZY NOWOTWORY NIEZALEŻNE OD SIEBIE (jajnika prawego,jajnika lewego i trzonu macicy-wszystkie złośliwe).Przeszłam już 4 cykle chemii Taxol+Carboplatyna,przede mną jeszcze 2 cykle.Czuję się bardzo dobrze,markery bardzo mi spadły ;obecnie 5,9 .Miałam bardzo wysokie D-dimery (związane są z zakrzepicą) więc codziennie robię sobie zastrzyk Clexane.Spotykam na swojej drodze wspaniałych ludzi, którzy mnie wspierają.Jestem pełna optimizmu,woli walki i cieszę się każdym dniem.Jestem przekonana,że z tego wyjdę ,czego i Wam drogie Panie życzę z całego serca.
Pozdrawiam
-
Aga73 życzę powodzenia w leczeniu, siły fizycznej oraz psychicznej, wytrwałości i przede wszystkim zdrowia, zdrowia i zdrowia.
Trzymam mocno kciuki za Ciebie.
Pozdrawiam
PS. rzeczywiście trzy niezależnie nowotwory to trzeba mieć 'szczęście' ;]
-
Droga Ago z całego serca życzę pomyślnego zakończenia leczenia.Pozdrawiam
-
Dziękuję serdescznie za słowa otuchy.Wierze ,że da się pokonać tak ciężką chorobę tylko trzeba dać coś z siebie,nie załamywać rąk.Jest to choroba jak każda inna,chemioterapia to leczenie a nie trucizna.Jestem o tym przekonana i może dlatego objawy uboczne chemi tak bardzo mi nie dokuczają.Czuję się bardzo dobrze a to jest najważniejsze.Trzeba najpierw żyć dla siebie a później dla innych.
Pozdrawiam
-
Masz bardzo dobre nastawienie do choroby (też tak mam),to podobno duży plus w walce z nią...Dla mnie choroba przewartościowała moje zycie.Pozwoliła na weryfikację,co jest najwazniejsze,bo w pędzie życia trochę zapomniałam o sobie.jeśli chodzi o objawy uboczne ,to z tym bywa różnie,mnie mdlości i wymioty dopadły na V iVI cyklu.Potem do pół roku miałam objawy neuropatii,ale ustąpiły.W czasie chemioterapii bardzo dużo piłam (takie miałam potrzeby),potem okazało się,że podświadomie dobrze robiłam bo wtedy organizm szybciej się oczyszcza.Pozdrawiam
-
Tak mówią moja Pani psycholog oraz bioenergoterapeuta ,że dobre nastawienie to połowa sukcesów.
Mnie dwa dni po chemi trzymają mdłości,ale nauczyłam sobie z tym radzić (głęboko oddycham przeponą,słucham muzyki relaksacyjnej i staram się nie myśleć o tym ,że czuj ę się paskudnie),nie jest to łatwe ale możliwe.Nie przypuszczałam,że nasz umysł tyle potrafi.Takich ćwiczeń nauczyła mnie psychoonkolog,a muzykę relaksacyjną dobrał mi bioenergoterapeuta,może dlatego mam w sobie tyle siły,tryskam wigorem,poczucie humoru mnie nie opuszcza i nie mam czasu myśleć o chorobie bo znalazłam sobie wiele zajęć.
Pozdrawiam
-
Tak trzymaj a chemia przeleci bardzo szybko.Mam pytanie-jakiego typu nowotwór miałaś na jajniku wg nazewnictwa łacińskiego?Pozdrawiam