Dzięki, powolutku.Pozbierałaś się trochę psychicznie?
boberek
Nie miałam podanej chemii, będę miała podawaną chemię dootrzewną. Miałam mieć zabieg w poniedziałek ale niestety złapała mnie grypa:( Mam to przełożone na za tydzień.Ale czuję, że będzie dobrze, że dam radę:)
Dziękuje za pamięć:) A co u Ciebie?
nie zaglądałam parę dni , ale wciąż myślę o Tobie, jak sobie dajesz radę.
Hej Maju , jak poszła chemia?
Maju nawet tak nie mysl , nie pozbawiaj sie szansy wyleczenia , bo kogo to uszczesliwi ?????
Napewno nie twoje dzieci , a jedynie tego watpliwego pana z ktorym jestes , chcesz mu dac te satysfakcje ?
Mimo wszystko musisz byc silna , czasem zycie nas zaskakuje i to nie tylko z tych zlych stron.
njolanta40
Bardzo Ci dziękuje...Mam kiepską sytuację,wiem.I brakuje mi sił...Zastanawiam się czy w ogóle poddać się leczeniu...
Boze Maju , co za okropny czlowiek , jakie to wszystko niesprawiedliwe , teraz juz wiem , czemu jest w TOBIE TYLE ZALU I BEZRADNOSCI ,ale Ty musisz myslec o sobie i o dzieciach , a ten czlowiek nie moze Cie tak traktowac , mysle , ze juz i tak jestes sama , bedac z nim , kurcze to jest strasznie trudna sytuacja , tak chcialabym Ci pomoc . Maju jestem z Toba chociaz myslami.........
U mnie jest inaczej. Nie mam rodziny, jestem wychowana przez Dom Dziecka, mam dwójkę wspaniałych dzieci, Sarę i Samuela.
Sara ma siedem lat a Samuel 8 tygodni. Ja na niczyją pomoc nie mogę liczyć. Owszem mam obok siebie faceta, ojca moich dzieci ale na niego nie mogę liczyć. Nie jest dla mnie oparciem a nawet śmiem stwierdzić, że on skutecznie mi utrudnia życie, życząc mi śmierci. Tak, to prawda. Wyzywa mnie od rakowców, śmieci i dzi...k z Domu Dziecka, nie ma dnia dnia żebym nie płakała...Jestem z człowiekiem który ma mnie za nic, zdradza mnie i poniża a ja jestem...bo boję się zostać z tym wszystkim sama.W sobotę miarka się przebrała, po wymianie zdań, podszedł do mnie i mnie zaczął bić, wezwałam Policję, przyjechali ale nie mogli go zabrać on tutaj mieszka..więc dalej z nim jestem, bo nie mam dokąd pójść, bo nie pracowałam bo nie mam nic...Dlatego boję się, że nie dam rady.Jak dowiedziałam się o wynikach, zadzwoniłam do niego bo bardzo się bałam, liczyłam że mi pomoże ale nie odebrał, napisałam mu sms jakie wyniki. Odpisał: wal się suko i ze swoim problemem zadzwoń do radia Zet. Czułam się strasznie, myślałam, że mnie zrozumie, ze chce pomóc, nie wiem co jeszcze ale pomyliłam się. Nawet w takiej sytuacji byłam sama, tak bardzo chciałabym odejść ale jak mam dać sobie radę sama...
Czasem nie wiem czy nie powinnam umrzeć... Mam naprawdę dość. Jak ja się zajmę dziećmi po tej chemii, on mi nie pomoże...Dziś znów wyszedł z domu i zabrał podręczną torbę pewnie znów kogoś poznał...Po co mi takie życie? Patrzę na inne rodziny i jest mi smutno, że ja pomimo dzieciństwa złego, życia z podłym człowiekiem muszę się zmagać z taką straszną chorobą...
Skopiuję Ci to co napisałam na innym forum, bo dużo by było do pisania.Moje życie jest jednym słowem do dupy...Zresztą sama się przekonasz jak przeczytasz. Pozdrawiam.
Głowa do góry Maju , nie znam się na tym,ale myślę,ze lekarze wybierają najlepszą z opcji dla Ciebie.Szkoda, że się wszystko odwleka, bo jak to się mówi najgorsza jest niepewność . Niech Ci lekarz zaleci jakieś środki ,które by Cię uspokoiły, żebyś mogła normalniej egzystować. A jeżeli wolno zapytać - jak to jesteś sama?