Nie mam już siły
Nawet nie wiem ja zacząć ten wątek.
Z rakiem mam styczność od zawsze odkąd pamiętam wątek ten przewijał się w rozmowach w domu.
4 lata temu na raka zachorowała moja córka miała wtedy 27 lat.Był to rak piersi-radykalna operacja chemioterapia ,radioterapia.Było dobrze ,do 2010 roku do stycznia wtedy zachorowałam ja,córka wtedy kończyła ostatni kurs chemii.Cały rok walczyłam dzielnie ,przeszłam operację/ rak otrzewnej / jestem po usunięciu guza ,przeszłam 12 kursów chemioterapii.Na tą chwilę u mnie jest remisja
.Dziś natomiast dowiedziałam się,że moje dziecko ma przerzuty do kręgosłupa.Nie mogę sobie dać rady z tym wszystkim.Wiem ,że tak jak 4 lata temu muszę być silna.Muszę jej w tej chwili dać niesamowite wsparcie,ale jak to zrobić?
-
Jestem dziękuję za pamięć moje kochane.
Odpowiem po kolei na wszystkie pytania. W opisie TK jest kila guzków w podbrzuszu /w poprzednim badaniu był jeden /
piszą ,że nie można wykluczyć meta. Wynik na prędce zinterpretowała mi jakaś pani doktor -nie znam.Zaznaczam ,że miałam TK robione jako pilne i na ten tych miast do lekarza miałam się zgłosić.Ale to tylko czysta teoria.
Sezon urlopowy ,lekarze też ludzie chorują i ubłagany przeze mnie termin wizyty u onkologa to 23 sierpień.
Marker skoczył już prawie do 50 ,norma 35. I wszystko jest nie tak .
Na dodatek przyczepiła się jakaś infekcja gardła.,boli nie mogę mówić.
Jutro idę do rodzinnego tez nie mojego / urlop / tez wybłaganego o przyjęcie.
Ręce opadają przy tym całym leczeniu,naprawdę.
Mieszkam w Słupsku i tam się leczę oddział na którym się leczyłam panie pielęgniarki i lekarze -super ,uratowali mi życie w zeszłym roku.
Tylko teraz tak się jakoś nie tak porobiło.
Mam skype chętnie porozmawiam jak mi głos wróci.Mam stały dostęp do netu .Tylko ,że adres mam taki nazwiskowy.Nie wiem jak podać.Może Wy macie incognito.Pozdrawiam cieplutko.
-
Agasiu, piszesz, ze nie miałas siły pisac. Jesli chcesz i mozesz, i jesli masz stały dostep do internetu to mozna porozmawiac np przez SKYPE. Chetnie tak poozmawiałabym albo chociaz na gg itp. Pracuje w domu a int mam pod ręką. Pozdrawiam Cie goraco.
-
Witaj Agasiu :)
:(
Ja mieszkam w W-wie, nie wiem gdzie Ty mieszkasz i gdzie się leczysz. Jeśli w W-wie i jeśli jakoś mogę Ci pomóc nie tylko 'internetowo' to pisz. Jeśli tylko to będzie możliwe to się polecam.
Jak tylko możesz pisz, co u Ciebie, co planują.
Mam nadzieję, że pomimo ostatnich bardzo trudnych przeżyć, jesteś nastawiona na dalsze leczenie. Że pomimo wszystko chcesz się leczyć.
Przytulam Cię mocno. I odzywaj się.
Pozdrawiam
-
Agasiu, napisz gdzie masz zlokalizowaną zmiane i co Ci proponują?
-
Witajcie!
Trochę mnie nie było.
Cały czas podczytywałam ,ale nie miałam siły pisać.
Jestem po wszystkich badaniach -ostatnie TK mówi /odebrane dziś -wznowa /.
Kurczę tak szybko ,pytam się sama siebie dziś jest ro jak miałam operację.
Nie wiem co dalej będą ze mną działać.
Pozdrawiam Wszystkich .
-
Agasiu i jak czujesz sie dzis? Wybacz, ze dopytuje ale czy ktos fizycznie jest przy Tobie? Myślami jestesmy przede wszystkim My a mowiac za siebie Ja. Bardzo Cie podziwiam i zycze abys trzymała sie. Moze nawet sama tego nie wiesz ale widze, ze masz w sobie b duzo siły. I nia dzielisz sie. Podobno pomagajac innym bardzo wiele dajemy sobie. Napisz prosze jak u Ciebie. Bardzo prosze pisz. Ja na ta chwile po roku od zakonczenia leczenia wywijam sie. Podobno onkologicznie jest ok. Jak pewnie kazdy z nas kazda kontrolna wizyta a nawet jakis "nowy bol" to strach.... Czytajam wypowiedzi tych, którzy zmagaja sie z ta choroba (dla mnie to przewlekła choroba, którą mozna wyleczyc a chociazby zaleczyc i zyc). Rak juz mnie dorwał i kto wie jak bedzie dalej ale wiem, ze dzieki tym, którzy byli przy mnie podczas lecznia było mi o wiele łatwiej. Dopiero teraz wiem jak cenne dla mnie były i sa nadal Ci ludzie. Szczególnie ci, którzy mnie słuchali, nie pozwalalli sie poddac. I ja przeżywałam chwile załamania ale "podnosiłam sie" dzieki NIM. Badzmy razem :)
-
Wiem ,że kto nie podejmie walki to na własne życzenie jest w jakiś sposób "skazany"
kiedy ja tą walkę podjęłam ,ale nie wiem czy chcę kontynuować.
Niekiedy łatwiej jest pomóc innej osobie niż samej sobie.
Muszę chyba zacząć od swojej głowy tu wszystko się zaczyna i kończy.
Będzie dobrze, pozdrawiam Wszystkich.
-
Agasiu ktoś na tym forum napisal kilkanaście miesięcy temu że : walkę z rakiem można przegrać lub wygrać ale przegra na pewno ten kto tej walki nie podejmie.
-
Justyna , jesteś takim dobrym aniołem na tym forum, dla każdego znajdziesz słowa otuchy mimo że sama zmagasz się z choróbskiem. Fajnie że jesteś. Pozdrawiam.
-
Agasiu,czytając to wszystko łzy płyną mi do oczu.Najgorsza jest ta bezradność,że nie można uniknąć tego cierpienia i nieszczęść.Życie tak boleśnie nas doświadcza...
A czy warto?oczywiście,że warto! nadzieja umiera ostatnia! zawsze jest warto walczyć o życie,zawsze! Walcz,nie poddawaj się!
Trzymam kciuki!!!