Nie mam już siły
Nawet nie wiem ja zacząć ten wątek.
Z rakiem mam styczność od zawsze odkąd pamiętam wątek ten przewijał się w rozmowach w domu.
4 lata temu na raka zachorowała moja córka miała wtedy 27 lat.Był to rak piersi-radykalna operacja chemioterapia ,radioterapia.Było dobrze ,do 2010 roku do stycznia wtedy zachorowałam ja,córka wtedy kończyła ostatni kurs chemii.Cały rok walczyłam dzielnie ,przeszłam operację/ rak otrzewnej / jestem po usunięciu guza ,przeszłam 12 kursów chemioterapii.Na tą chwilę u mnie jest remisja
.Dziś natomiast dowiedziałam się,że moje dziecko ma przerzuty do kręgosłupa.Nie mogę sobie dać rady z tym wszystkim.Wiem ,że tak jak 4 lata temu muszę być silna.Muszę jej w tej chwili dać niesamowite wsparcie,ale jak to zrobić?
-
Justysiu 30 lat palenia to faktycznie szmat czasu nie sądzę,żeby mama porzuciła nałóg.
Tym bardziej ,że żyje też w wielkim stresie drżąc o Ciebie bez przerwy a mówią ,że jak ktoś pali to się uspokaja wtedy .
Nie wiem nie znam się.
Kiedyś popalałam ale to bardzo dawne dzieje.
Mój mąż palił nałogowo bardzo dużo a z chwilą zawału rzucił nie pali.
Wiem ,że się wkurzasz ale wybacz to Jej i nie stłukuj ha ha ha
-
bb czy ten sposób jest jest cudowny to postawiłabym wielki znak zapytania????
W tej chwili twierdzę,że w naszej chorobie trzeba mieć naprawdę wiele szczęścia.
Co z tego ,że wcześniej wykryty jak po diagnozie trzeba czekać długo na jakiekolwiek dalsze badania.
-
To prawda corazz więcej osób wokól nas choruje choc to i tak dwa rzay mniej niz na zachodzie Europy. Byle tylko skutecznośc leczenie równiez rosła. Ale tutaj jest jeden cudowny sposób- wczesne wykrycie....
-
Jestem bardzo wdzięczna, że nikt z moich bliskich nie choruje.
Ja to ja. Jakoś sobie radę daję. Ale gdy sobie wyobrażę, że np. moja Mama... to płakać mi się chce. Nie do wyobrażenia.
Moja Mama pali papierosy od ponad 30 lat, teraz już kaszle. Z biegiem czasu coraz bardziej. ;( Gdy ją widzę z papierosem to mam ochotę ją stłuc. :(
Truchcik, galop... nieważne, dobrze, że do przodu. A nie do tyłu, jak rak ;)))
Pozdrawiam
-
Ten galop to pewnie taki truchcik będzie.
Pozdrawiam
-
Tak to już prawie jak epidemia.
Czytałam tę wiadomość wcale nie jest budująca.
Dziękuj Panu Justynko ,że nikt nie choruje.Wiesz jak człowiek sam choruje to jakoś się z tym boryka bo tak musi być.
Przynajmniej ja tak do tego podchodziłam ale z chwilą kiedy ktoś Tobie bardzo bliski choruje to jest to nie do przeskoczenia,a odejście to trauma.
-
Niestety teraz pełno rakowców w koło nas. :(
Czerniak - paskuda :(.
A niestety taką znalazłam wiadomość:
"W najbliższych 15 latach o 40% wzrośnie w Polsce liczba wykrywanych w ciągu roku nowych przypadków zachorowań na nowotwory złośliwe - powiedzieli eksperci podczas I Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy, którą zorganizowało Polskie Towarzystwo Onkologiczne i Fundacja im. Dr Macieja Hilgiera."
Jest to postęp w medycynie, nawet w onkologii, jednak to cały czas 'małe kroki'.
Odpukać w niemalowane wśród moich bliskich nikt nie choruje na raka.
Cieszę się Agasiu z Twojego 'galopu' ;).
Pozdrawiam
-
Wice versa Justynko ja o Tobie także o każdej z Was jesteście wszystkie takie kochane.
Podzielę się z Wami znowu przykra wiadomością jaką dostałam.
Otóż moja ukochana bratowa ma czerniaka stwierdzonego jest to 4 stopień więc bardzo poważna historia.
Nie potrafię logicznie myśleć czy to jakieś fatum wokoło mnie?
Bardzo się o Nią boję jest mi bardzo ale to bardzo bliska osoba wiele sobie w życiu pomogłyśmy i pomagamy była ze mną cały czas w trakcie mojej walki wspierała mnie pomagała .Bardzo mi oddana.A teraz .......Boże dlaczego znowu?
Dlaczego Ona?
Ale cóż bierzemy się do galopu i zaczynamy od nowa walczyć i ta w kółko.
Kurczę znowu nostalgicznie brzmię pozdrawiam .A.
Z moim głosem trochę lepiej ale jeszcze pieję.
-
Agasiu, myślę o Tobie i staram się wysyłać Tobie pozytywne fluidy. :)
Pozdrawiam Cię serdecznie
-
Co do pogadania np przez skypa to np mozna do mnie napisac na maila i sie dogadamy. Agasiu dalszej siły dla Ciebie i wszystkich, ktorm sie przyda. Pozdrawiam