Tematy
Witam wszystkich serdecznie!
Bardzo proszę o pomoc jak mam postępować i jak dalej starać się funkcjonować odpowiednio w życiu codziennym. Moja babcia jest chora na raka piersi. A dokładnie miała amputowaną jedna pierś i węzły chłonne. Niestety są przerzuty i pod pachą pojawiły się guzki z których wycieka wydzielina. Moja babcia bierze chemię doustną. Ostatnio jeszcze zaczęła boleć ja ręka. Ból był czasem nie do wytrzymania. Lekarz przepisał środki przeciwbólowe jednak musi je zmienić bo ból powraca. Ostatnio jest bardzo słaba i musi prawie cały czas leżeć jeszcze w jednej pozycji bo inaczej ręka zaczyna boleć. Mam nadzieję że teraz środki pomogą i ból ustanie, ale jednak psychika mojej babci nie wygląda za rewelacyjnie. Jak z resztą mojej rodziny a zwłaszcza osób które są z nią najbardziej związane. Moja babcia i dziadek korzystali ostatnio z usług psychologa ale ona twierdzi że woli porozmawiać ze mną i że ja mówię jej dokładnie to samo. Ja posiadam wykształcenie terapeutyczne ale jestem dość młodą osobą w tym zwodzie i nie posiadam za dużego stażu bo mam 23 lata. Chcę pomóc babci i dziadkowie oraz rodzinie ale nie chcę im coś zaszkodzić i umówiłam się na wizytę do psychologa gdzie była moja babcia, aby porozmawiać na temat może jakiejś terapii czy coś podobnego. Psychika jest bardzo ważną rzeczą i wiem że jeżeli wszyscy się załamią to nie pomoże leczeniu. Do każdego z osobna trzeba mieć też inne podejście bo każdy przeżywa to na swój sposób i nie można z wszystkimi tak samo rozmawiać. Cieszę się, jak powiedzą, że im coś pomogłam i czują się lepiej , ale tylko jest w sumie malutki problem, że mi teraz nie ma kto pomóc. Ostatni czuję że już nie umiem sobie z tym wszystkim radzić. Za dużo jednak tych problemów i bólu, które mnie też dotyczą, a ja muszę być pozytywnie nastawiona aby móc ich wspierać. Nie umiem sama sobie tego wszystkiego wytłumaczyć, że nie mogę ująć babci bólu i że ta wredna choroba postępuje. Moja babcia zawsze była żywiołową kobietą i to ona pomagała innym. Dlatego teraz każdy jest postawiony w nowej i trudnej sytuacji. Wiem, że jej to też przeszkadza i nie może sobie z tym poradzić ale staram się ja wspierać i tłumaczyć. Niestety ja nie umie sobie pomóc, bo wszystko co mówię i wiem że to na prawdę mogło by zadziałać gdybym zmieniła tok myślenia jednak odbijają się te słowa ode mnie i pozostają myśli których sama się boję. Jeżeli ktoś miał podobną sytuację albo może mi doradzić jak to wszystko ogarnąć proszę o pomoc bo przestaję to już ogarniać i mój organizm powoli również.
Pozdrawiam cieplutko!