Ostatnie odpowiedzi na forum
maria58, tak! Jest dokładnie tak jak to opisalas! Chyba zaopatrze sie w książkę. Cieszę sie, ze nie jestem jedyna która tak to przeżywa... Lilcia, dziękuje za linki!
Wybaczcie, ze znów smece, ale nie mam sie komu wygadać, a bardziej, nie chce nikogo obarczać moimi dolami...
Dzisiaj znów nie najlepiej sie czuje... Nie potrafię niczym sie cieszyć. Jestem na wakacjach z synkiem u mamy i babci i zamiast sie zrelaksować to ja ciagle mam jakieś dziwne stany... Nie potrafię myślec o niczym innym jak o chorobie. To pierwsza myśl po przebudzeniu i ostatnia przed zaśnięciem. Ja chyba oszaleje! W przyszłym roku chcielibyśmy sie pobrać, ale czy to ma sens? Czy ma sens organizować wesele?Sama sie karce za takie myśli, ale to silniejsze ode mnie. Czy to przejdzie? Czy znów będę umiała planować i cieszyć sie życiem? A może po prostu powinnam sie czymś zając, wrócić do pracy aby nie myślec... Dziewczyny dajcie jakiegoś kopa bo nie wiem jak sie pozbierać..:(
Kochana Elbe, noszę chusteczki, ale nawet one nie ustrzegaja mnie od ciekawskich i pełnych, chyba litości spojrzeń...
Mała ja właśnie teraz bardzo dużo sie ruszam. Chodzę na kilometrowe spacery z małym (czego wcześniej nie byłam w stanie robić). Tez zazdroszczę Ci, ze dajesz rade ćwiczyć! Ja niestety jak tylko przyspiesze to mam zadyszke i wrażenie, ze zaraz wypluje płuca!
Do tego mam dzisiaj jakiegoś dola... Przez cały okres leczenia czułam sie dobrze psychicznie, a teraz coś mu odbija... Dzisiaj przyjechała do mnie w odwiedziny kuzynka z pięknymi blond włosami. Do tego zrobiliśmy sobie bardzo duzo zdjeć i zdałam sobie sprawę ze moje dziecko będzie oglądać za pare lat jaka to mama była brzydka, łysa... Czuje sie dzisiaj okropnie, bardzo nieatrakcyjne a do tego ludzie tu w Polsce gapią sie tak strasznie ze aż nie chce mi sie wychodzić! Ja chce moje włosy... Chce znów poczuć sie kobieco...
O kurcze... Wiesz, mnie stawy raczej nie bolą, a mięśnie. Na początku myślałam, ze to dlatego, ze podczas czterech miesięcy chemii prawie nie wychodzilam z łóżka, a teraz chodzę na długie spacery no i dźwigam dziewieciokilowego klocka - mojego syna :) ramiona mi odpadają. Myślałam jednak, ze tydzień dwa i po sprawie, mięśnie sie przyzwyczaja (no bo to tak jakbym miała po prostu zakwasy) a tu guzik... Nie jest to jednak tak uciążliwe jak problemy z oddychaniem...
Przedwczoraj myślałam ze padnę, tak mi sie zle oddychało :(
Jeszcze jedno: kilka dni temu czułam jakby mnie przewialo, wiec wzięłam Apap i wiesz ze rzeczywiście mniej mnie mięśnie bolały? :)
Dandy a wspominałas lekarzowi o swoich dolegliwosciach? Co Ci powiedział?
Milka udanego wypoczynku!
A i jeszcze jeśli chodzi o pamięć, zapomniałam pinu do karty... Pin ten sam od wielu wielu lat. Musiałam poprosić bank o przysłanie nowego...
Oj o językach nawet nie wspomnę! Posługuje sie włoskim od siedmiu lat a ostatnio nie pamietam nawet najprostszych słów! Tak sie cofnelam... Mam jednak nadzieje ze to minie i to szybko!
Super wieści Mała! :) ja tez sie duzo naczytałam o moim nowotworze (i tu Cię pobije- 1% wszystkich nowotworów złośliwych jajnika) :) i wpadlam na pewna publikacje (ta z kolei po włosku) gdzie napisali, ze przed wynalezieniem cisplatyny to było kiepsko z nowotworami zarodkowymi, ale potem stosując ja z etopozydem i bleomycyna przeżywalność pięciu lat wynosi 95%-100% i tak na pewno będzie w naszym przypadku! :)
Mala86 miałam potworniaka niedojrzalego. Dandy nawet nie wiesz jak podniosłas mnie na duchu! Już myślałam ze coś ze mną nie tak... We Włoszech, gdzie mieszkam, odczuwalam duszności o wiele mniej, bo jest większa wilgotność. Tutaj to masakra! Oczywiście ból palców kości i mięśni to codzienność! Do tego palce u rak sa bardzo spuchniete, rano nie mogę zacisnąć pięści. Już myślałam ze to jakieś przerzuty do płuc, kości... Już schizuje... Co do pamięci to ja e ogóle zauważyłam pogorszenie sprawności umysłowej.