Ostatnie odpowiedzi na forum
Traszka, doskonale Cie rozumiem. Ja jednak staram sie nie angażować mojego męża, staram sie być przy nim twarda. Wiem, ze i tak bardzo cierpi przez zaistniała sytuacje, wiec nie chce mu dokładać moich paranoi. Jedyne co, to przedwczoraj zapytałam, czy jakby miałoby mnie zabraknąć, to czy cieszy sie, ze jest nasz synek, czy wolałby jednak zeby nigdy go nie było, aby moc zacząć życie z czysta karta. Bycie wdowcem z dzieckiem w wieku trzydziestu paru lat nie należy do najłatwiejszych... Odpowiedział, ze Leo jest jego powodem do życia. To mi wystarczy!
Ile tu nowych dziewczyn... Musze cofnac sie o kilkadziesiat stron aby sie z Wami zapoznac :-)
U mnie sytuacja dosc skomplikowana, bo lecze sie za granica i nauczona doswiadczeniem zasiegam porady dwoch onkologow. W momencie gdy zachorowalam czasu na myslenie nie bylo i na slepo zaufalam lekarzom. Zaufalam i prawie nie skonczylam na tamtym swiecie, no bo oni sie nie spodziewali... Drugi raz tego bledu nie popelnie.
Takze mam profesora, autorytet w szpitalu w ktorym bylam operowana i leczona (poprzednim razem nie zajmowal sie mna) i drugiego mlodego badacza z prywatnego i prestizowego osrodka badan nad rakiem. To wlasnie ten drugi po przeczytaniu opisu stwierdzil cytuje: "rezonans zdaje sie sugerowac wznowe" i ze sugeruje zrobienie Peta. Napisal mi tez, zeby mimo wszystko skontaktowac sie z prof ze szpitala, bo on wraca z urlopu dopiero 14/08.
No to dzisiaj rano pojechalam do szpitala i profesor zalecil powtorzenie USG po miesiaczce, czyli 18/08... Wydaje mi sie, ze on bardzo sugeruje sie negatywnymi wynikami markerow i tym ze zmiana w przeciagu dwoch tygodni nie urosla (poprzednim razem to w tym samym czasie byla o 5cm wieksza)
Ja mimo wszystko zarezerwowalam Peta na wlasna reke, prywatnie i bede miala pojutrze. Przynajmniej mam czyste sumienie, ze robie co w mojej mocy. Abym kiedys nie plula sobie w brode, ze moglam cos wiecej zrobic, ze czegos nie dopilnowalam...
Dzieki za wsparcie! ide Was lepiej poznac! A sa tu babeczki, ktore mialy wznowe i ja pokonaly? Jak to u Was wygladalo?
Trzymam kciuki za Wasze kontrole!
Cześć Karolcia. Ja miałam potworniaka, niestety złośliwego. Powiem Ci, ze najważniejsze, ze szybko zareagowali i od razu Cie operowali. To jest bardzo ważne! Ile wynosiły markery? U mnie przed operacja były grubo ponad normę, a mój guz w momencie operacji miał aż 18 cm. Potem cztery cykle chemii PEB. Wiesz, łatwo nie było, ale wszystko jest do przejścia. Pamiętaj ze nie jesteś sama! Możliwe, Twój potworniak był łagodny i skończy sie tylko na chwilowym strachu. Czego z całego serca Ci życzę! Jesli miałabyś jakieś pytania czy watpliwości to jestem do Twojej dyspozycji! Trzymaj sie!
Wraca córka marnotrawna... Nie wiem czy ktoś mnie jeszcze pamięta, bo minęło aż (a może tylko) dwa lata od zakończenia leczenia. Mam 33 lata i miałam potworniaka niedojrzałego IIIB, G3, który został wycięty wraz z prawym jajnikiem w styczniu 2014 roku, trzy miesiące po porodzie. Potem przeszłam cztery cykle PEB.
Wszystkie kontrole były w porządku. Do teraz. Na początku lipca zrobiłam markery. Mam ich az cztery ze względu na typ nowotworu. (Ca125, Ca19-9, ATP i CEA) wszystkie w normie. Niestety usg nie było tak łaskawe... Znaleziono jakieś "coś" w zatoce Douglasa i zlecono rezonans. Dzisiaj przyszedł opis, wiec wysłałam do onkologa. Jego odpowiedz sprawiła ze świat znowu się zatrzymał. Rezonans sugeruje wznowe.
To ze, masz guza na jajniku to jeszcze nic nie znaczy. Może być to łagodna zmiana! Zbadaj markery i nie panikuj! Nie ma sensu robić żadnych dodatkowych badań na tym etapie. Jak będzie taka potrzeba to lekarz Ci je zleci.
Masz już wyniki?
Ja tez miałam potworniaka. Niestety niedojrzałego. Zaatakował dwa lata temu, dwa miesiące po porodzie. Miałam 31 lat. Potem chemia a teraz kontrole. Ja pomimo iż mam jeden jajnik, bo podczas operacji usunięto tylko ten chory, to pozostanę przy jednym dziecku. Wole nie ryzykować i widzieć jak rośnie moje dziecko. Z Twojego opisu jednak wynika, ze Twój potworniak nie był złośliwy jesli sie wchłonął?
Super z tym spotkaniem! Zazdroszczę :)
Lena, chemie skończyłam 2/7 i mnie z kolei bardzo puchną dłonie, a w nocy bolą mnie paliczki. Do tego rano nie mogę zacisnąć dłoni w pięści. Twój powyższy wpis już bardziej mi sie podoba :) tak trzymaj! A co do odzywki, to wiem, ze do tanich nie należy, ale działa rewelacyjnie i powinna starczyć na rok! Pozdrowionka!
Lena31 wiem co czujesz, tez jestem świeżo po chemii, choć nie mam problemów podobnych do Twoich... Polecam Ci książkę "Drugie zycie po raku", która polecono mi tutaj kilka dni temu. Naprawdę stawia mnie na nogi! A na rzęsy odżywkę Revitalash, jest fantastyczna! Stosuje od dwóch tygodni a moje rzęsy wyglądają już prawie jak przed terapia!
Poza tym życzę Ci duzo siły i optymizmu. Wierze, ze wkrótce wszystko sie odwróci, problemy pomału sie rozwiążą i Ty będziesz spokojniejsza i szczęśliwsza!
Miłego wieczoru!
Dziękuje dziewczyny za wsparcie. Jak ja sie cieszę, ze trafiłam na to forum :)
Dziś już trochę lepiej a i zakupiłam książkę "Drugie zycie po raku". Zobaczymy...
Życzę wszystkim miłego dnia!