Ostatnie odpowiedzi na forum
My wlasnie dziś dostalysmy wypis ze szpitala wrócilysmy do domu. Rosołek się gotuje i kompot z truskawek. Diagnoza to rak jajnika c56(?) podejrzewam, że to oznaczenie raka złośliwego? Dodatkowo wielotorbielowatość nerek i wątroby o których już wspominałam oraz nikotynizm..mama niestety pali papierosy. Na resztę wynikow czekamy. Co do cukrów to mam nadzieje,ze jak już przyjdzie leczenie chemią to mama zrezygnuje tez z makaronów i chleba białego..ja póki co jestem na urlopie wiec codziennie odwiedzam stronke i czytam wasze wpisy. Po powrocie do pracy mogę już nie wchodzić tu tak często ale jakbyście miały jeszcze jakies cenne wskazówki to piszcie, odczytam później:-) kociak27 ciesze się, ze Twoja mama dobrze znosi chemie, mam nadzieje, ze jeśli dojdzie do tego ze moja mama będzie ja przyjmować to równie swietnie sobie z nia poradzi: ) pozdrawam was ciepło
Dziękuję Wam bardzo za cenne rady i wskazówki. Aniu staram się być silna ale zdaje sobie sprawę z tego ze to dopiero początek drogi..moja mama jest dla mnie najlepszą przyjaciolka i bardzo ciężko pogodzić mi się z mysla, ze ktoś kto oddałby serce każdemu musi znosic tak ciezka chorobę. Moja mama była pod opieka nefrologa i do tej pory to był glowny problem. Mama już wcześniej stosowała herbatki z pokrzywy ale nie regularnie. Myslicie ze jest jakiś limit spozywania czy im więcej tym lepiej dla nerek? Czytalam już gdzies, ze cukier to najlepszy przyjaciel raka, mama na szczęście za słodyczami nie przepada także mysle,ze nie będzie miała problemu z odstawieniem. Za to lubiła piwo! A w piwie wiadomo tez dużo cukru. Dzis mama wraca i chce ugotować rosol żeby pojadła gotowanego mieska i warzyw. Chociaz tez nie wiem czy mieso powinno się znaleźć w stałej diecie chorego? Lilith i czarownico11 dziekuje wam za wszystkie rady, zapisałam sobie na kartce i chce wdrożyć już niedługo. Pozdrawiam was wszystkie dziewczyny
Witajcie,
Chciałabym dołączyć do waszego grona bo przechodzę teraz trudny okres..ja nie jestem chora, mam dopiero 23 lata ale moja 51-letnia mama została zdiagnozowana. Wszystko zaczęło się jakieś dwa miesiące temu. Zaczęły jej dokuczać dolegliwości typu: zaparcia, rwący ból w okolicy miednicy i opławy z dróg rodnych. Jest już po menopauzie wiec z początku myslala,ze to jakies resztki miesiączki. Kiedy to nie ustąpiło zgłosiła się do ginekologa i tam wykryto guza. Dostała skierowanie do szpitala onkologiczno-ginekologicznego w Gdyni gdzie zrobili jej badanie i okazało się, ze guz jest pilnie do usuniecia. Po 3 tyg zrobiono jej zabieg, dokładnie w miniony piątek. Lekarz prowadzący przekazał informacje mojemu tacie, że to guz złośliwy i nie obejdzie się bez chemii. Mama jutro wraca do domu, czekamy na wyniki histopatologii. Nie ukrywam,ze jest mi z tym wszystkim zle bo jestem slaba psychicznie ale chciałabym wesprzeć mame jak potrafie najlepiej. Na operacji usunięto mamie macice, jajniki, przydatki i wyrostek robaczkowy. Dodam też, że mama ma nie do końca sprawne nerki bo cierpi na wielotorbielowatość. Bardzo obawiam się chemii. Czy już teraz mogłabym jakoś przygotować jej organizm do leczenia? Co polecacie żeby się wzmocnić? Do tej pory odzywialismy się raczej tradycyjnie..i nie wiem co kupować żeby było dobrze. Myslalam tez o zakupieniu BIOBRANU 1000 na czas chemii, czy któraś z Was próbowała tego?
Proszę o odpowiedz i dziekuje.