Ostatnie odpowiedzi na forum
Cześć :)
Zetka, jestem po tej wizycie w Gliwicach i wreszcie mam ustalony termin jodu, ale dopiero przyjęcie 26 czerwca już mi jest wszystko jedno więc czekam cierpliwie, zielona karta w Gliwicach nic nie znaczy, a tylko denerwuje ich fakt, ze ktoś taką posiada. Zadałam też Pani doktor pytanie odnośnie moich nacieków na mięśnie szkieletowe, odpowiedziała mi, "że oznacza to dokładnie to co jest napisane" co do radioterapii to na razie nie biorą jej pod uwagę bo zobaczą co zdziała jod.
Pytałam się też na jakiej podstawie stwierdzono te nacieki bo to było dla mnie niejasne, a stwierdza się to na podstawie tych szkiełek więc dla pewności zbadają je jeszcze w Gliwicach bo gdyby była tylko sprawa tarczycy to nie potrzebne było by badanie materiałów bo choroba już była u nich rozpoznana.
Co jeszcze, ręka boli mnie dalej i jest bardzo słaba już nic na nia nie biorę tylko smaruję maściami przeciwbólowymi.
Tyle u mnie, a co u Ciebie ? Tobie zbliża się termin jodu jeśli dobrze pamietam
Chciałam też wszystkim złożyć życzenia spokojnych i pogodnych Świąt . Dużo, dużo zdrowia oraz cierpliwości i siły do walki z tym naszym towarzyszem.
adam ja miałam sporą przeprawę w kwestii operacji w Gliwicach bo odsyłali mnie dwa razy z kwitkiem. Powiedz skąd jesteś bo ja miałam zabieg we Wrocławiu i mogę szczerze polecić ten szpital. Jeśli będziesz zainteresowany to podam szczegóły.
ona, teraz mam wizytę w Gliwicach 8 kwietnia, ale tak do tej pory leczą mnie Gliwice nikt inny tylko oni, a całe leczenie odbywało się odsyłaniem do innego szpitala. Kochana 1 października miałam zabieg, 25 listopada byłam w Gliwicach, następnie 11 grudnia i 7 stycznia za kazdym razem odsyłano mnie z papierkiem odmownym na pytanie o jod dostałam odpowiedź, że najpierw trzeba przeprowadzić reoperację, a potem dopiero jod. Teraz mam nadzieję na konkrety i wreszcie na leczenie, moim podstawowym błędem był pierwszy zabieg w innym szpitalu jak Gliwice, ale decydujac sie na niego nawet nie myślałam o raku i nie wiedziałam o istnieniu Gliwic
Co do mamy to wiemy tylko tyle, że jest duży jak na guz tego typu, ale najgorsze jest to, ze mama nie chce o nim słyszeć nawet nie wzięła wyników do ręki, uważa, że moje leczenie jest ważniejsze i ona nie moze się położyć w szpitalu tyle z nim zyła to jeszcze pożyje. Bez jej zgody umówiłam ja na wizytę u neurologa bo od niego miała skierowanie i zobaczymy może od do niej dotrze lub powie coś wiecej na ten temat.
Zaskoczona :) bardzo dziękuję. Basiu witamy w klubie :)
sylwusiaaa87 z mojej strony jest cisza bo nawet gadać mi się nie chce mam deprechę na całego i tylko rodzina trzyma mnie przy życiu dla nich rano wstaję z łózka i dla nich walczę z dniem codziennym czyli gotuję, piorę, sprzątam i wszystko inne co robi normalna zdrowa mama bo inaczej to bym się zakopała w łóżku i próbowała to przespać. Psychicznie leżę, fizycznie też nie jest lepiej jestem słaba i ciągle zmęczona mam wrażenie, że coś wysysa ze mnie wszystkie siły do tego ręka mnie boli jak diabli i musiałabym cały czas łykać leki. Jakby mało było kłopotów to okazało się, że moja mama ma guza w głowie dość dużego który uciska jej nerw wzroku :(