Ostatnie odpowiedzi na forum
ona25
Po prostu lekarka poinformowała Cię rzetelnie o wszystkich możliwych powikłaniach. Występuje to u mniej niż 1% operowanych ale się zdarza. Chodzi o obustronne uszkodzeniu nerwu krtaniowego wstecznego co może prowadzić do uduszenia i wtedy stosuje się wprowadzenie rurki (tracheotomia)
I może to się zdarzyć podczas standardowej operacji wycięcia tarczycy.
kasiab
Ja po wycięciu tarczycy mówiłam od razu normalnie ( nie mogłam krzyczeć ) co nie znaczy, że wszyscy tak mają i że inne rzeczy się nie zdarzają. Dużo zależy od chirurga, który przeprowadza operację i od Jego doświadczenia.
bbb
U tego Pana? Nie wiem. Powiedział mi tylko, że miał usuwaną tarczycę wiele lat temu i że stracił wtedy głos. Zamieniliśmy 3 zdania na korytarzu, nie wypytywałam.
Może w ogóle nie miał raka. Przecież tarczycę wycina się nie tylko z powodu nowotworu.
ona25
Jak ja miałam operację to leżał na oddziale taki starszy Pan, który miał właśnie taką rurkę. Spotykałam go na korytarzu. Coś tam przyduszał przy tej rurce i mówił wtedy bardzo niewyraźnie ale można go było zrozumieć. Mówił mi, że stracił głos właśnie po wycięciu tarczycy ale, że to było wiele lat temu i nie w tym szpitalu.
Dobrze, że ja już byłam po operacji jak go poznałam, bo pewnie bym się trochę zestresowała.
Bulka601
Hehe :)))) To był nawet temat żartów rodzinnych. Wszyscy mu mówili, że teraz mu trochę uszy odpoczną skoro ja nie mogę krzyczeć.
Leżałam w "dwójce" i moją sąsiadką była Pani około 50tki. Gdy ja przyszłam ona była 3 dobę po operacji i normalnie śmigała, kawka za rana, gazetki czytała, normalnie mówiła. Tylko to, że sztywno trzymała głowę ( ale to akurat normalne skoro operacja jest a szyi ) i miała opatrunek na szyi to nie powiedziałabym, że miała operację.
Ona właśnie utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie będzie tak źle :D
Agniecha84
Ja wyszłam ze szpitala w 8 dobie po operacji i pojechałam prosto do biura, później wysprzątałam całe mieszkanie a następnego dnia pojechałam już robić audyt krótki. Ja nie potrzebowałam zwolnienia więc nie wiem na jak długo dają. Wszystko zależy od człowieka a ludzie są różni jak wiadomo. :)) Ja wolałam szybko wrócić do normalności, bo też nie lubie bezczynności a moja sąsiadka należy do tych użalających się nad sobą i lubiących jak to się przy niej biega :))) ( i się z tym nie kryje ) i opowiadała mi, że przez 3 miesiące po operacji wychodziła z domu tylko na wizyty kontrolne.
Ja też miałam chrypkę przez kilka miesięcy przed diagnozą, głównie rano ale w ogóle mnie to nie zaniepokoiło.
Po operacji od razu mogłam normalnie mówić ale nie krzyczeć (co cieszyło mojego męża ;p ) Po kilku tygodniach głos wrócił do prawidłowego stanu :D
Bulka 601
nam mówili, że jedynym skutkiem ubocznym może być ból ślinianek i żeby sobie ssać landryny :)) Ani ja ani pozostałe 4 Panie które w tym samym czasie przyjmowały jod nie miała jednak tego problemu.
Żadna z nas też nie miała mdłości po jodzie. Już wcześniej po tym jedzeniu szpitalnym, bo było okropnie :ppp
Tak jak mówisz, wszystko zależy od organizmu.
Bulka601
Ja tez czekalam na list przed jodem z wyznaczonym terminem i w liscie bylo napisane, ze mam sie stawic 18 wrzesnia w szpitalu i 18 sierpnia mam odstawic hormony i nie przyjmowac zadnych preparatow z jodem. Cala ta terapia to dwie tabletki w moim przypadku, dawka diagnostyczna i na drugi dzien ta wlasciwa
Agniecha84
Nie mam żadnych niemiłych wspomnień związanych z operacją. Pierwsza doba mało przyjemna i zastrzyki przeciwbólowe ale większość czasu przespałam. :) Trochę bolało mnie gardło ale to w związku z intubacją - jednak też bez szału, przy anginie bolało bardziej. Leżałam w szpitalu 8 dób ze względu na niski poziom wapnia. Czułam mrowienie w okolicach ust i drętwiały mi dłonie. Musiałam dostawać wapno dożylnie. Wypuścili mnie dopiero wtedy gdy skurcze ustały. Operację miałam na początku czerwca 2012 i do dziś muszę kontrolować poziom wapnia, bo mam tendencję spadkową i cały czas przyjmuję calperos1000 i hormony oczywiście.
Bliznę mam praktycznie niewidoczną :))))
Dasz radę. To naprawdę w praktyce odbywa się szybko i sprawnie :)
Najlepszego w Nowym Roku. Dużo zdrowia dla wszystkich.
Jeśli prawdą jest, że jaki pierwszy dzień Nowego Roku to taki cały rok to przede mną 364 dni kłótni z moim mężem.
Poszło o obecność 4 latka przy puszczaniu petard. Ja oczywiście absolutnie na Nie ( sama kiedyś zostałam poparzona petardą na otwarciu sezonu letniego nad jeziorem - dodam, że to profesjonalne odpalanie było przez organizatorów )
Teksty mojego męża, że to może teraz mam nie jeździć z Młodym autem bo ostatnio czytał że dzieci zginęły w wypadku samochodowym podziałały na mnie tylko jak płachta na byka. A, że bykiem zodiakalnym jestem awantura gotowa :))
Niby wykształcony człowiek na odpowiedzialnym stanowisku a ręce opadają czasami. Ehh......