Ostatnie odpowiedzi na forum
Kociak27 przypomniałam sobie Twój opis.Z tego co piszesz to prawdopodobnie mamę będzie czekał zabieg radykalny czyli wywalenie wszystkiego co się da czyli narządów rozrodczych,sieci większej ,wyrostka i węzłów chłonnych i to im szybciej tym lepiej.Ten histpat dopiero określi rzeczywisty stan zaawansowania choroby .Potem dopiero dadzą chemię.Druga operacja jest raczej nieunikniona.Też tak miałam.Bez porządnego zabiegu chirurgicznego leczenie raka jajnika nie przyniesie oczekiwanego skutku.
Z pewnością konsultacja jest właściwym posunięciem.Niech zasugeruje co w mamy sprawie by zrobił.Tacy lekarze mają praktycznie wszędzie znajomości i pośle Cię do wg niego dobrego specjalisty i ośrodka.Każdy lekarz może wystawić skierowanie,pytanie czy potrzeba?Wystarczą papiery....Chyba się nie mylę a jak tak,to skorygujcie mnie dziewczyny.Czy mama ma określone zróżnicowanie nowotworu (czyli G 1,2 lub 3)
Kucja,nie wiem kto tu może być dobry w Bielsku ale gdybyś potrzebowała to służę pomocą:)Jak by były problemy z terminem wizyt czy inne to jestem na miejscu mogę podjechać i pozałatwiać :)
Krzysztof 78 ,super,że siostra zaczęła chodzić mimo z pewnością dużego osłabienia.Każdy postawiony kroczek to krok do zdrowia.Z tego ,co piszesz operacja była dość rozległa.Siostra szybko dostaje chemię,zwykle odległość czasowa jest nieco większa,ale pozostawione resztki choroby chcą pewnie szybko zacząć wybijać,bo pozostawiony sam sobie ruszyłby z kopyta.Teraz tylko pozostaje się modlić by krew była dobra i chemia zaczęła ładnie działać.Na szczęście rak jajnika ładnie odpowiada na cystostatyki <3Trzymam kciuki za siostrę życz jej od nas odwagi i tylko pozytywnych myśli <3 <3
Kucja może warto by pojechać do tego Gdańska.Niestety nie znam nikogo od wątroby na śląsku... <3 <3 <3Za niedługo musze zmierzyć się z markerem i usg zrobić.Jakoś nie mogę się zebrać w sobie no ale będę musiała....
Dziewczyny z tych co się orientują.Bożenka była na onko.Wszystko dobrze :)
Krzysztof 78 witaj w damskim gronie.Tu każdy jest mile widziany bo wszyscy tu walczymy a osobami wspierającymi są przecież także mężczyźni.Twoja siostra jest szczęściarą że ma takiego brata który tak się o nią martwi.Czas gdy dowiadujemy się o chorobie to potworny cios i załamanie.Potem operacja i niestety wszechobecna słabość zarówno fizyczna jak i często psychiczna.Jednak potem zaczyna być lepiej ,organizm się regeneruje i zaczyna się jakieś światełko w tunelu.Teraz z pewnością siostra jest słaba ale da radę-musi bo jak pisałeś ma małe dzieci.(Ja właśnie z tego czerpałam siłę.Z córeczki.)Potem krótki czas na powrót do zdrowia po operacji i chemia.Znowu będzie stres ale wytrzymacie to wszystko,bo siostrę wspierasz Ty i rodzina.Krzysztof wszystko jest do przejścia.Nie wiadomo co potem przyniesie los ale my tu żyjemy i dajemy jakiś tam przykład.Siostra też ma szansę na pokonanie dziada.Musi tylko uwierzyć. <3 BĘDZIE DOBRZE!
Kucja pociesz się że tu pod Szczyrkiem co chwile leje i ciśnienie wariuje.Lepsza pogoda za oknem niż jej brak ...Ależ tu cisza na forum....
Cześć dziewczyny <3Kucja jak się czujesz?Jest jakaś poprawa po antybiotykach?
A wczoraj właśnie wspominałam w myślach Lilcię i zastanawiałam się ile to już czasu.Rok.Tak szybko minął ten czas,kiedy jej z nami nie ma....
Gosiaszk nie wiem jak teraz patrzą na te didimery za moich czasów musiały być w normie żeby dostać Avastin ale teraz dużo się pozmieniało ,odpuścili trochę i mam nadzieję,że nie będą przeszkodą <3Innym przeciswkazaniem było białko w moczu ale tak jak piszę to przeszłość.Może jak pisze Kucja dadzą zastrzyki i po sprawie.Kucja a Ty się tam nie dawaj chorubsku i jak trzeba to śmigaj do lekarza niech coś zaradzi.Teraz dużo ludzi choruje przez tą pofiksowaną pogodę :(