ania_walczę_o_mamę, Wspiera

od 2016-07-07

ilość postów: 267

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

5 lat temu

Lena24, półtora roku temu straciłam starszego brata. Bardzo bałam się pierwszych świąt bez niego, a przy tym z chorobą Mamy, która właśnie wtedy ponownie się odezwała. Na szczęście wszyscy zrobiliśmy wszystko aby był to szczęśliwy czas. Pewnie każdy gdzieś w środku tęsknił i przeżywał na swój sposób, ale udało się przetrwać bo wszyscy się starali. Do tej pory tęsknię za bratem, który zawsze był...i nic już nie jest takie jak było kiedyś. Myślę, że ogarnięcie się z tą stratą zajmie mi więcej niż rok czy dwa...Nie ma dnia abym nie myślała o bracie i nie bała się o zdrowie mamy...Czasem wpadam w wielkie smutne doły. Ale wiem, że brat nie powróci, a choroba Mamy nie jest zależna ode mnie...Łatwiej się to pisze niż w rzeczywistości akceptuje, cały czas walczę ze sobą. Najbardziej boli to, że umierają ci co nigdy nie umierali-ci co ZAWSZE byli.

Jeśli nie masz swojej Rodziny spędź Święta z rodziną Narzeczonego. Z pewnością rozumieją Twoją sytuację i będą chcieli dać Ci serce i wsparcie. Nie odpychaj Ich, spróbuj przejść przez Święta z nimi. Zawsze możesz przeprosić i iść do domu jeśli poczujesz potrzebę. Pozdrawiam Cię serdecznie.

Rak jajnika

5 lat temu

Dziewczyny, nie wiem czy mnie dobrze zrozumiałyście. Ja nie doszukuję się tutaj jakiejś specjalnej ideologii tylko chodzi mi o sens. Załóżmy, że robimy TK i wychodzą jakieś niewielkie zmiany (nie do operacji), marker w normie, samopoczucie dobre, dopiero co skonczona chemia i co? Jakie są opcje? Więc jaki jest sens obciążać psychicznie i fizycznie Mamę teraz tym badaniem? Co nam to da?

Rak jajnika

5 lat temu

Kochane, mam do Was prośbę o radę. Mama skonczyła chemię w lipcu i miała wtedy tomografię. Wyszło ze jest remisja, ale trochę wody w opłucnej.  Od tamtej pory robimy raz w miesiącu badanie krwi (morfo, kreatyninę i CA125) Krew systematycznie poprawia się choc jeszcze hemoglobina nie jest w normie, ale wolniutko idzie do góry, nerki ok i marker 10-12 więc super). Mama ma zaawansowany nowotwór, był bardzo rozsiany jak miała operację. Miała już dwa cykle chemii (karbo i taxol) i cały avastin przy pierwszym cyklu.  Ale do rzeczy. Mama dobrze się czuje, przytyła od lipca 3 kg, nic jej nie boli jest ok. Byłam 2 tygodnie temu sama u jej lekarza aby zapytać co jeszcze możemy robić żeby niczego nie przegapić- zapytałam o PET albo o TK. Lekarz powiedział, że nie ma sensu robić badania bo nowotówr był rozsiany (IIIC-IV) więc w PEcie zawsze może coś świecić, TK w sumie też po co jak marker w normie no i dopiero Mama zakonczyła chemię w lipcu, dobrze się czuje...Więc niech żyje szczęśliwie i z uśmiechem, nie ma po co jej naswietlać jak nic się nie dzieje, marker ok i samopoczucie ok. Po spotkaniu wyszłam i pomyśłałam- w sumie racja, po co osłabiać nerki kontrastem i naświetlać organizm, który dopiero co zbiera się 4 miesiące po chemii? I tak Mama nie będzie brała teraz chemii. Poprosiłam jednak o spotkanie z lekarzem, na które stawiłyśmy się dzisiaj z Mama. Lekarz zbadał Mamę, obejrzał morfologię i powiedział, ze wszystko jest ok. Na koniec wydrukował skierowanie na TK i powiedział, żebyśmy jeszcze w tym roku zrobilły. Skąd ta zmiana o 180 stopni??? Dwa tygodnie wcześniej tłumaczył mi żeby nie robić, żeby cieszyć się zyciem i jak nic się nie dzieje to nie wywoływać wilka, a dzisiaj daje skierowanie...Fakt, zajrzał do systemu i może musiał zlecić żeby mu się zgadzało z programem lekowym, że ileś po chemii zrobił kontrolę.... Cholera już sama nie wiem co ja mam myśleć i co mamy robić. Mama zostawia wszystko do mojej decyzji...bo nie ogarnia tych wszystkich spraw. Co myślicie Kochane? Czy jest sens robić badanie przy rozsianym robalu jak marker dobry i dobre samopoczucie? Co nam to da? Przecież i tak chemiii teraz nie weźmie, a innych opcji nie ma. Powiedzcie jak to widzicie. A może zrobić USG i ewentualnie prześwietlenie płuc skoro praktycznie wszędzie było czysto oprócz tej wody w opłucnej, której Mama mówi, że nie czuje bo nie ma problemów z oddychaniem. Bardzo na Was liczę. Pozdrawiam z całej siły Was Wszystkie. 

Rak jajnika

5 lat temu

kotka- według mnie to dobry pomysł. Ja jestem z Łodzi:-) Dziewczyny (córki) meldujcie skąd jesteście.

Rak jajnika

5 lat temu

Lena, bardzo smutne to co napisałaś:-( ale niestety prawdziwe, bardzo Ci współczuję, rozłożyłaś mnie na łopatki, siedzę i ryczę. 

Rak jajnika

5 lat temu

Nana, ściskam Cię i jakoś nie wierzę, że nic już nie zrobisz. Jesteś fighterką i wierzę, że jeszcze będziesz walczyć! Podejrzewam, że jest Ci bardzo cięzko, ale nie poddawaj się! Jestem serduszkiem przy Tobie.

Rak jajnika

5 lat temu

nana, kto jak to, ale wierzę, że się nie poddasz i jeszcze będziesz walczyć! Odpocznij, zbierzesz siły, choćby maleńkie i ruszysz do boju. Trzymam mocno kciuki za Was Wszystkie Kochane! Ściskam Was mocno. Piszcie co u Was.

Rak jajnika

5 lat temu

Hej Kochane, nie piszę, ale jestem codziennie z Wami. Czytam i przeżywam z Wami. Mama skonczyła chemię w lipcu i jakoś do konca roku będzie miała PETa. Marker w normie, krew wolno wspina się do normy, ale jeszcze trochę brakuje. Chciałam Was zapytać czy któraś z Was robiła sobie zabieg na zaćmę będąc już chorą? Pytam bo Mamie bardzo potrzebny ten zabieg, ale nie chciałabym "przedobrzyć" Czekam na wieści od Was. Piszcie Kochane co u Was. Dziewczyny wspierające Mamy jak u Was bo też dawno się nie odzywałyście?

Nana mam nadzieję, że ból będzie dużo mniejszy i trzymam kciuki.

Pozdrawiam Was cieplutko!

Rak jajnika

5 lat temu

Czarownico, trzymam mocno kciuki i jestem pewna, że wszystko będzie dobrze! Pozdrowienia i uściski dla Wszystkich. Dobrego weekendu.

Rak jajnika

5 lat temu

Kochane, trzymajcie się wszystkie! Jestem prawie codziennie z Wami tylko nie piszę. Nana wierzę, że będzie dobrze, musi. Dużo zdrówka Wam ślę i ściskam. U nas marker 9,6, ale Mama nadal chuda i krew bardzo wolno się poprawia, a to już 2 miesiące od zakończenia chemioterapii. Trochę się martwię. Może trzeba podać sterydy jak hemoglobina 9,1? i brakuje trochę czerwonych? Jak myślcie?