Ostatnie odpowiedzi na forum
Justynko pozdrowienia przekazane.
Do Ciebie w drugą stronę wędrują od mojego kochanego.
Wiesz jak pisałam wcześniej nie potrafię chodzić z wykrzywioną hubą.
Uważam ,że moje problemy i zmartwienia są moimi sprawami.
To co mam w serduszku ten ból,smutek tęsknotę nikt mi tego nie odbierze i nie jest w stanie tego zrozumieć.
A doszłam do wniosku ,że jestem to winna Asi- mojemu aniołkowi,który z góry tam na pewno mnie pilotuje
i nie raz już pogroziła mi paluszkiem.
Ona była taka dzielna ja też muszę.
Justysiu może przyjdą lepsze czasy dla nas i zrobimy sobie "sabat" fajnie by było .
Dziękuję za miłe słowa .
Ja Tobie też wiernie kibicuję.
Agasia
ona 25 ale jakich hormonów.
Bez badania tabletki tak na wyczucie?
Czy miałaś badany poziom hormonów?
U mnie dr.myślała,że to może tarczyca ale miałam robione badania.Poziom w normie a ja nadal jak pociłam się tak pocę.
Pozdrawiam.
Łukaszu pięknie zakończyłeś swoją wypowiedź.
Wierz mi ,że każdy z nas,który pisze na forum ma jakiś tam bagaż doświadczenia chorobowego na grzbiecie.
Ja mam go tyle ,że naprawdę czasami chciałabym go oddać za darmo ale nie jestem na tyle niedobra ,aby komuś sprawiać przykry prezent..
Co do wyroku .......u mnie też świat się zawalił ale w inna stronę niż u Ciebie .
Bo ja akurat dużo straciłam przez chorobę,stopa życiowa się obniżyła.
W ciągu paru miesięcy straciliśmy to na co pracowaliśmy latami .
Ale nie to jest najważniejsze,najważniejsze jest to ,że jeszcze jesteśmy ,kochamy się wzajemnie w tym naszym nieszczęściu wspieramy,choć straciliśmy najbliższą naszemu sercu osobę.
Mimo tego wszystkiego ja jeszcze potrafię wykrzesać w sobie iskierkę optymizmu,uśmiechu na twarzy i dobrego słowa dla ludzi.
A ,że choroba przewartościowuje ludzi to inna sprawa.Szczególnie choroba nowotworowa. Mnie nauczyła pokory i szacunku do życia.
Pozdrawiam.
Z tą moja odpornością to różnie bywało,dlatego napisałam m.in.tylko tydzień.
Coś słaba jestem ,ale najważniejsze,że nie mam już sznaps barytonu.Czyli gardziołko wraca do normy ,jeszcze tylko kataru się pozbyć i jak to u mnie w przeziębieniach -opryszczki na dziobie.Ha
A" księżniczka" dalej rozpieszczana ,powiedziałabym aż nadto.
Dziś przypomniała mi się bajka pt :Zaczarowany ołówek a propo sytuacji,która mnie spotkała.Pomyślałam i nic nikomu nie mówiąc a to dostałam.Mała rzecz a cieszy.
Pozdrawiam
Kurczę to tylko tydzień i aż tydzień na pozbycie dolegliwości nosowo-gardłowo-gorączkowych.
Cały zeszły rok kiedy przyjmowałam chemie tak jakoś dzielnie przeszłam ,że ani razu nawet kataru nie miałam.
Wiadomo jak to po chemii spadały płytki ,samopoczucie podłe ,ale infekcji żadnej nie podłapałam.
Ja się po prosto poczułam za pewna siebie.
Teraz będę się" rozrywać".
Pa
Tak taterniczko leżę i skaczę po forach i mam tzw.ZOK.
Jestem rozpieszczana jak co najmniej księżniczka ale doceniam doceniam nie powiem ,że nie.
jestem.
Wróciłam od onkologa i wiadomości są następujące :dziś bym dostała chemię ale w związku z moją okazuje się poważną infekcją musimy to odłożyć na tydzień.
Tak jak pisała Justynka osłabiła by mnie niesamowicie.
Marker rośnie kurczę szybko już jest ponad 60.
Ale p.doktor powiedziała abym się nie martwiła co niniejszym czynię.
Jestem totalnie uziemiona tydzień w łóżku.A podobno ma być pogoda .
Kolano boli nie mogę chodzić a rezonans dopiero 23 września ----super.
Miłego dnia Wszystkim.
Ha ha Justysiu właśnie wróciłam od chirurga .Pojechaliśmy na pogotowie chirurgiczne bo kolanko raczej nie wygląda.
Tym bardziej ,że kilka lat temu miałam to kolano operowane.
Było ta kolano "kobiety upadłej " tak w żartach wtedy powiedział do mnie pan doktor.
Grałam w siatkę i skutkiem tego było właśnie kolanko zrujnowane.
A teraz po tylu latach sobie poprawiłam mam wysięk w kolanie ale dziei ,nie chciał jeszcze nałuwać.Mam zrobić rezonans i z powrotem do niego.
Już mi się śmiać czasami chce z tego wszystkiego.
Podejrzewam ,że spokojnie mogłabym robić za żarówkę .Tyle tego mam w sobie .
Dziś mąż powiedział,że mnie ubezwłasnowolni bo jak tylko mnie spuści z oczu to ja zawsze sobie coś zrobię.
A jakbym napisała jak sobie to zrobiłam w jakich okolicznościach to forum dopiero by miało ze mnie polewkę.
Oj całe życie coś wywijam.
Puki co robię okład ale z tabletek altacetu nie żelu.
Pan dr.powiedział ,że żel mogę w prezencie teściowej dać.
Oj niedobry chłopczyk tu nie trafił bo teściową-mamusię męża mam cudowną.
Pozdrawiam.
Już wiem co przyniósł otóż pobrane badania przygotowujące do chemii.
Jutro rano melduję się na oddziale. Tez nie wiem czy zostanę w zasadzie mało wiem.
Podłapałam kilka dni temu silną infekcję biorę antybiotyk i nie sadzę aby w takim "stanie" zaaplikowali mi chemię jestem słaba jak kocię.
A ,żeby był komplet to po wyjściu z oddziału skręciłam sobie kolano -noga jak bańka.
Smaruję żelem altacet może przejdzie .Tylko dlaczego tak boli?
Samo życie pozdrawiam gorąco.
Justynko wiesz co mnie najbardziej wkurza w tym leczeniu ,że tak jak i w moim wypadku mam napisane najprawdopodobniej meta badania były robione na pilne!!!!! A dostanie się do lekarza graniczyło z cudem.
Zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzień.
Nic innego nam nie zostaje tylko modlitwa i wiara.
Myślę o Tobie i polecam w modlitwach.