Ostatnie odpowiedzi na forum
Asiek
Że samopoczucie po chemii kiepskie to normalna sprawa rzadko ,która z nas super znosiła chemię.
Zawsze są jakieś większe lub mniejsze skutki uboczne.
Brak włosów to nie tragedia ( znam gorsze ) włosy odrosną.
Ważne w tym wszystkim jest zatrzymanie choroby,a z resztą trzeba po prostu dać jakoś radę.
Innego wyjścia nie ma.
Wspieraj swoją znajomą jak możesz najlepiej a wszystko jakoś się ułoży.
Pozdrawiam.
moniaRak
Ja troszkę rozumiem Twoja mamę też mam takie momenty,ze jak mam iść do lekarza a ktoś mnie na siłę tam ciągnie to się buntuję.
Sama muszę dojrzeć do tematu pójścia nic na siłę.Tez mam przykre doświadczenia związane z chorobą i czasami mi się wydaje ,że to wszystko i tak psu na budę.
Właśnie mam odebrane wyniki i muszę udać się do lekarza ,ale wierz mi ,ze zabieram się za to jak za jeża.
Dlatego i Ty może zaczekaj chwilkę na decyzję mamy .Ona na pewno się zgodzi tylko musi to przetrawić.
Pozdrawiam.
Gienek
Trochę się zagalopowałeś w tej swojej wypowiedzi.
Pan Bóg nas nie karze,jest naszym ojcem a żaden rodzic nie chciałby aby jego dzieci cierpiały.
Co do wiosny to istotnie cieszmy się tą budzącą się do życia przyrodą i bierzmy z niej przykład.
Pozdrawiam Wszystkich ciepło.
Tak parzoną kawę piłam pierwszy raz parę lat temu w Zagrzebiu.
Parzona ( gotowana )była w specjalnym tygielku ,który nie omieszkałam też sobie tam kupić.
Wierzę w to,że choroba w końcu Ci odpuściła.
Powodzenia w nowej pracy i na wtorkowej komisji.
Pozdrawiam
A.
Justynko a co z rentą?
Masz ,czy Zus Cię uzdrowił?
Cieszę się z Twojej remisji.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam z pogodnego dziś Pomorza.
oj tam oj tam ,zaraz niesamowita-trochę zwariowana powiedziałabym.
inma
i tego się trzymaj co napisała Rybenka , a ja dodam od siebie .
Jakbyśmy miały przyrównywać historie chorób osób,którym nie udało się to nie miałoby sensu nasze tu pisanie.
Pomyśl o tym teraz ,a co będzie potem zobaczymy.
Witaj inma
Dziękuję za miłe słowa.
To wiesz tak do końca nie jest prawda ,że jestem silna.Jestem słaba a gram silną,tak obiecałam
chcę się tego trzymać,żeby się nie poddawać za łatwo.Nie zawsze mi wychodzi ,ale przynajmniej próbuję.
Jestem to winna swojemu dziecku.
Tak to jest u nas z tymi niektórymi lekarzami domowymi,że traktują chorych jak intruzów.Bo są po prostu nie douczeni.
Dobrze ,że u Ciebie się skończyło wszystko pomyślnie,że stuknął się w łepetynę i dał skierowanie na badania.
Napisz coś bliżej o swojej chorobie bo rozumiem ,że dzieciaczki zdrowe a Ty nadal się leczysz.
Pozdrawiam.
Ale najczęściej budzą się dopiero wtedy kiedy ich to bezpośrednio zacznie dotyczyć.
Puki jest zdrowie o chorych i chorobie nie myśli się.
Przykładem są komentarze na temat wczorajszego filmu.