Ostatnie odpowiedzi na forum
Witajcie. Straszne jest dla mnie ile osób cierpi i przez to wszystko przechodzi.
Tak bardzo z całego serca życzę Wam i Waszym bliskim zdrowia i sił.
Moja mama też bardzo cierpi, ma silne bóle brzucha i duszności przez płyn w brzuchu. W środę do szpitala, operacja, hispat. . . Tak się boję.
Po TK wyszło że ma- guz na jajniku wielkości cytryny, przerzuty na pęcherz, jelito, wątrobę i wodobrzusze! I to po kilku miesiącach biegania po lekarzach którzy leczyli Ją na zapalenie pęcherza. Nie musiała być doprowadzona aż do tego stanu :-(
Proszę o radę. Co polecacie na wzmocnienie przed operacją i chemioterapią? Szczególnie chodzi mi o krew. Mama- ja też- jest Świadkiem Jehowy i operacja odbędzie się bez transfuzji krwi, później też nie będzie takiej opcji. Dlatego bardzo zależy mi na profilaktyce. Proszę napiszcie co będzie pomocne.
Dziękuję z góry.
Czy chory na raka chciałby żyć te 5 lat zamiast pół roku ale za to tak strasznie cierpieć?
Ciocia przez te 5 lat miała przerzuty za przerzutami, chemie, operacje. Strasznie cierpiała. Czy wola życia jest aż tak silna, że mimo to chce się żyć? Czy nie lepiej odejść szybciej nie cierpiąc aż tak?
Pytam poważnie, jestem teraz zdrowa i myślę inaczej pewnie niż choroba dotknęła by bezpośrednio mnie. W tej chwili boję się że moja mama będzie przechodzić przez to samo by Jej siostra.
Wszystkie jesteście takie kochane. Tyle cierpicie a jeszcze wspieracie inne. Skąd tyle sił macie i wiary i nadziei? Dla mnie ta diagnoza to wyrok dla mamy. Jej siostra zmarła 2 miesiące temu- 54 lata- po 5 latach BARDZO CIĘŻKIEJ I TRUDNEJ WALCE z tym okropieństwem. Podobno to genetyczne. Teraz to samo u mojej mamy!
Czuję się jak by to był tylko sen, ciężko uwierzyć że wszystko dzieje się na prawdę.
Dziękuję Wam za odpowiedzi. Nie mam przy sobie zupełnie nikogo, nawet nie mam z kim pogadać i komu się wypłakać. Sama w domu z synkiem 24h.
Jestem z Kwidzyna. Operacja w Szpitalu Morskim w Gdyni.
Mamą opiekuje się tata, sam biedny walczy. Ja w 6 miesiącu ciąży która też kiepsko znoszę mam pod opieką synka 1, 5 roczku. Niewiele mogę pomóc przy mamie, też mnie to dobija.
Witajcie, niestety tu trafiłam. Moja ukochana mamusia zachorowała. Najgorsze są okoliczności. Od stycznia zwijała się z bólu w podbrzuszu-lekarz rodzinny, ginekolog, szpitalny oddział ratunkowy-badania i nic-zapalenie pęcherza. Potem silny ból pod piersiami, trudności z oddychaniem, wizyta prywatna u lekarza. Nic. NIKT nie dał skierowania nawet na usg. Było robione przez ginekologa w styczniu i nic-a tu coraz gorzej. W piątek prywatnie usg- ostre wodobrzusze-szpital. Badania- wielki guz na jajniku. Markery 500.
Za tydzień szpital onkologiczny i operacja. Póki co lekarz kazał się przygotować na najgorsze. Mama słabnie w oczach, bardzo cierpi. Nikt nie daje nam nawet nadziei
Zostałam sama- rodzice mieszkali ze mną, bo mąż wyjechał za pracą, ja mam 1, 5 roczne dziecko i jestem w 6 miesiącu ciąży. Teraz sama nie potrafię sobie poradzić i pogodzić się z tym co się dzieje z moja ukochaną mamusią.