Ostatnie odpowiedzi na forum
Witajcie
Czy mogę prosić o jakieś namiary na fb żeby śledzić nasze wspólne losy?
Dzięki. W poniedziałek kupię mamie ten pas. Dziś sklepy medyczne nieczynne.
Mama szczęśliwa, już zadzwoniła do koleżanki- pani którą poznała w szpitalu-w tym samym dniu były operowane- i się pochwaliła. Pani
Jadzia też kupi sobie pas ;-)
Ile można ludziom pomoc służąc dobrą radą
Dzięki!
Dziękuję Wam za odpowiedzi, bardzo mi pomogły
Mama chodzi na krótkie spacery 2 razy dziennie. Potem jednak długo dochodzi do siebie bo jest strasznie słaba. I krótkie przechadzki po domu.
Myślę że bardzo chce się ruszać ale chodzi tyle ile ma sił.
To WY Kobietki szybko dostałyście chemię! W poniedziałek musimy dzwonić o wyniki badań żeby też jak najszybciej skonsultować się z lekarzem
mariak - my do gdyni gdzie mama się leczy mamy ponad 130 km. Więc dojazdy ... zainteresował mnie ten pas ściągający. Kiedy można zacząć go stosować? I na jak długo nakładać? Trzeba to skonsultować z lekarzem?
Jeszcze raz dzięki za pomoc
Barcelona- kochana jesteś taka dzielna. Sama mam dzieci i wiem że trudnych sytuacjach w życiu to dla nich żyjemy i walczymy. Ale to też nie znaczy że jest łatwo. Wyobrażam sobie w jakiej trudnej sytuacji się znalazłaś. wstrętne choróbsko . Trzymam kciuki żeby jak najszybciej wycięli Ci tego dziada i żebyś szybko mogła stanąć na nogi po operacji i chemi. Na prawdę z całego serca.
Kochane, mam do was pytanie. JAK DŁUGO DOCHODZIŁYŚCIE DO SIEBIE PO OPERACJI RADYKALNEJ?
Moja mama ma 60 lat. Jest 2 tygodnie po operacji, dodatkowo miała przerzuty na jelita i pęcherz i wątrobę, więc i tam działali. Po operacji mama szybko stanęła na nogi i zaczęła jeść.
Jednak na tym stanęło. Koniec postępów. Mamula tylko leży w łóżku, bardzo słaba. Chodzi po domu co jakiś czas ale b krótko bo zaraz nie ma sił. Apetyt ma ładny. Może to normalne że po 2 tyg jest się jeszcze takim słabym?
Ale my bardzo martwimy się o mamę. Kiedy wykryto u mamy raka miała marker 400. Na operację czekała miesiąc i marker wynosił już 800!
Boimy się że w takim tempie rak niszczył naszą mamulę to teraz po operacji może też wciąż działa.
Za tydzień dopiero mamy odebrać wyniki po operacji.
Napiszcie proszę jak było u was.
BERTA. Za ok tydzień odbierzemy wyniki u Dudziaka. Potem chemia i dalsze leczenie u niego prywatnie. Nie wiem jak to będzie wyglądało, jak częste wizyty będa potrzebne. Nie mam pojęcia jak to się dalej odbywa- leczenie, kontrole, badania.
Mama prosiła abym spytała cie jak się teraz odżywiasz. Wcześniej pisałaś że jesz dużo buraków i wątróbke-drobiową czy wieprzowa? Pijesz ciągle nutridrinki?
Czy po operacji długo miałaś nabrzmiały brzuch? Moja mama wciąż ma mocno, boję się aby to znów woda się nie zbierała.
Doceniam to i to bardzo! Mamie udało się trafić pod wspaniała opiekę, nie usunięto całego jelita więc nie ma stomi, pęcherz póki co cały tylko usunięta zmiana. Mamie już po 5 dniach usunięto dreny-mimo wcześniejszego b rozległego wodobrzusza. Po 6 dniach po ciężkiej operacji wyszła ze szpitala gdzie inne DUŻO MŁODSZE kobiety zostały w cięższym stanie. Mimo bardzo złych prognoz lekarzy mama jest na prawdę silna i dochodzi do siebie. Przecież o tym wszystkim napisałam. Jestem z niej dumna, z tatą i siostra byłam przy mamie cały czas po operacji mimo że jestem w 7 mies ciąży, mam b chorą nerkę i jechaliśmy do mamy do szpitala 150 km- z moim 1,5 rocznym dzieckiem bo nie mam NIKOGO do pomocy. Spaliśmy na materach przez kilka dni. Ale byłam najszczęśliwsza na świecie widząc pierwsze kroki mojej mamy po operacji i okruszki na jej twarzy po pierwszym zjedzonym sucharku. Miałam oczy pełne łez szczęścia mówiąc jaka jestem z NIEJ dumna że jest taka dzielna
A to że boję się ją stracić i że nie pogodzę się z tym że To spotkało moja mamę to inna sprawa. Nie zmienię zdania.
Więc nie czepiaj się tylko tego co napisałam wg ciebie ŹLE. Napisałam też wiele innych rzeczy.
lilith.p dziwna z Ciebie osoba. Doszukujesz się w słowach innych tylko tych złych stron. Przeczytaj moje wypowiedzi jeszcze raz, a nie na mnie najezdzasz cały czas. Przeprosiłam jeśli komuś sprawiłam przykrość. Nie będę już nic pisać. Jak będę potrzebować informacji to poczytam.
Myślałam że to forum o raku jajnika gdzie każdy pisze o tym jak się żyje z tą chorobą, czego się spodziewać na co być przygotowanym a przede wszystkim jak dzielnie walczyć. mi jest w tej chwili b trudno, może z czasem inaczej spojrzę na to. Ale nie będę udawać że tak cudownie jest bo mama dochodzi do siebie po operacji kiedy wiem że jeszcze długa i trudna droga przed nam np chemiai. A teraz przede wszystkim wyniki badań
POLECAM ci przeczytać trochę forum wstecz. Kobiety piszą o swoich cierpieniach, a nie tylko jak to fajnie jest żyć i cieszyć się każdym dniem.
GRUBA BERTA- będę śledzić twoje wypowiedzi. Jesteś ogromnym wzorem i wsparciem dla mojej mamy, mówię jej o wszystkim co napiszesz. Dziękuję Ci za to. My zamierzamy leczenie mamy kontynuować u dr Dudziaka. Mamy nadzieję że mama będzie pod dobrą opieką. Życzę ci dużo zdrowia i sił.
Pozdrawiam Wszystkich.
lilith.p przecież JA NIKOGO NIE OCENIAM czy kocha mniej czy bardziej swoich bliskich. Napisałam że bardzo kocham mamę i tyle. Po co od razu takie spekulacje?
To że nie potrafię pogodzić się z chorobą to nie znaczy że będę tym gnębić mamę. Jeśli mama odejdzie też z tym się nie pogodzę bo jest częścią mojego życia, ale to nie znaczy że zamknę się z ciemnym pokoju i będę patrzeć w sufit do końca życia. Będę żyć dalej i wychowywać dzieci ale w sercu zawsze będzie pustka i ból. Tak jak teraz jest ból i strach.
Walczymy i będziemy walczyć jak lwy. Mama jest silna i my dla niej też będziemy.
To że otwarcie napisałam o swoim strachu i tym że nie umiem sobie z tym poradzić to tylko po to aby poznać WASZE zdanie i nastawienie, bo macie większe doświadczenie niż ja. Chce też wiedzieć jak to wygląda z perspektywy osoby chorej po to aby lepiej wspierać i zrozumieć co czuje moja mamula.
Mąż Barcelony- życzę tobie i twojej rodziny wciąż tej siły do walki. Byśmy wszyscy tutaj ją mieli. I byśmy cieszyli się życiem bliskich, każdą chwilą bardziej intensywnie.
Elbe- mamy siostra zmagała się z chorobą równe 5 lat choć dawali jej 5 miesięcy życia, kiedy dowiedziała się o chorobie miała straszne przerzuty, musieli zrobić STOMIĘ, płuca też zaatakowane. No a ciotka nie poddała się. Żyła 5 lat ale w strasznych cierpieniach niestety. Ciągłej walce. Mama często ją odwiedzała i też boi się tego wszystkiego. Wszyscy się boimy.
Co do genetyki to moja siostra już sobie zrobiła badania i jest ok. Ja zrobię jak urodzę-jestem w 7 mies ciąży.
Rozmowa na forum widzę że dość mroczna. Ja wciąż nie potrafię się pogodzić z chorobą mamy. Zbyt mocno ją kocham żeby pogodzić się z tym co ją spotkało.
Będę cieszyć się każda sekundą spędzoną razem ale to taka radość przez łzy.
Jeszcze raz dzięki za słowa otuchy.
BERTA- powiedziałam mamie że jesteś po 2 chemii i dobrze się czujesz. Ale się ucieszyła! Powiedziała, że jest BERTA 2 bo też jest taka dzielna i dobrze wszystko znosi.
Wszystkim życzę tylu sił do walki.