Ostatnie odpowiedzi na forum
Aniu <3Dzieki za wsparcie, potrzebuję teraz tego,jak nigdy. Jak już pisałam, też dwa miesiące czekamy na zabieg, u Was będzie podobnie.
Dobrze że mąż trochę przybędzie na wadze, jeżeli jest szczupły.Będzie miał z czego potem tracić,bo po zabiegu dobrą chwilę jest głodówka, a potem bardzo ograniczona dieta. Musimy wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Twój i mój mąż poradzą sobie z tym wrednym gadem. A my w końcu będziemy spokojne.
:P Pozdrawiam serdecznie Ciebie i męża.
Witam serdecznie <3Już jesteśmy w Lublinie. Mąż leży na tej samej sali co poprzednio. Ja ulokowalam się w hotelu i...czekamy.
Dzisiaj miał rozmowę z lekarzem, podpisał zgodę na operację i miał naświetlony ewentualny przebieg operacji. Wszystko zależy od jutrzejszego wyniku TK.
Oboje jesteśmy zmęczeni tą sytuacją, czekaniem i niepewnościa. Napięcie sięga zenitu. Martwię się wagą męża (120kg),ale lekarz stwierdził, że skoro jest dobrze odżywiony,ma zapasy białka, to ok. Trudności będą mieć lekarze, bo" sadelko" ma niezłe, ogólnie to duży facet. No i tyle...Chciałbym żeby już było po wszystkim, zamknąć oczy i obudzić się kiedy będzie dobrze. Ale muszę przez to przejść, nie mam innej opcji.Mąż na mnie liczy, widzę strach w jego oczach, teraz ja jestem jego wsparciem.Cale życie brał na siebie odpowiedzialność za rodzinę, teraz moja kolej. Echhh, jakie to ciężkie. Biorę się w garść, musi się udać.Wygramy!
.
Kasiu, cieszę się razem z Tobą :DU nas coraz bliżej do operacji , z jednej strony chciałbym mieć to już za sobą , ale z drugiej... sama wiesz. Mój lęk narasta z każdą chwilą, nie mogę o niczym innym myśleć. Dlatego takie wiadomości, jak Twoje dodają otuchy.Pozdrowienia dla taty i dużo zdrowia. Trzymaj się ciepło <3
Ech, Aniu,rozczulilas mnie swoim wpisem. To naturalne, nieszczęście zbliża ludzi. Jesteśmy w podobnej sytuacji, wystraszone, niepewne przyszłości, pełne obaw o życie bliskich. Takie (nawet wirtualne) wsparcie i potrzeba rozmowy jest bardzo potrzebne. Kiedy znalazłam to forum, najpierw tylko czytałam historie innych, potem odwzylam się napisać. Odzew był natychmiast, Ci ludzie są niesamowici,pomoc jaką tu uzyskałam -bezcenna! <3My mieszkamy w podkarpackim, a operację mąż ma mieć w Lublinie. To najbliższy ośrodek kliniczny w moich okolicach. Na naszym terenie ma dobrą opinię, wierzę, że wszystko będzie dobrze i wyjdziemy na prostą. Masz rację, to czekanie jest okropne, ale na procedury nie mamy wpływu, więc zostaje wiara, że lekarze wiedzą co robią planując takie terminy. Pozdrawiam serdecznie <3
Witam. Jak to dobrze, że dzlelicie się na forum pozytywnymi wiadomościami :)Daje to nadzieję dla nas, zaczynających walkę.. Tak trzymajcie!Pozdrawiam serdecznie <3
Aniu, u męża wynik HP był podobny do wyniku twojego męża. Dopiero po cystoskopii i wyniku TK, na karcie wypisowej z kliniki jest opisane T2.
Kasiu, zawsze boli nas cierpienie naszych bliskich. Ale też, małe, optymistyczne chwile dają radość. Po prostu , życie...
Sama (wstyd się przyznać) palę papierosy, więc wiem jak ciężko rzucić to paskudztwo. Na szczęście mąż nie pali już 5 lat, chociaż zdaje się że to już teraz nie ma takiego wielkiego znaczenia. Trzymaj się ciepło
:P <3
Kasiu :Dkochana z Ciebie dziewczyna, masz tyle ciepła i życiowej mądrości. Mam córkę w twoim wieku, też bardzo martwi się o tatę.Ma swoją rodzinę, małe dziecko, pracę ale mąż dalej jest dla niej bardzo ważny. Pociesza mnie jak może, ale widzę jak sama się obawia się przyszłości i choroby taty. Mam w niej duże wsparcie. Tak jak twoi rodzice w tobie.
<3
Aniu, mąż po TK (28 sierpnia), miał rozpoznany guz pęcherza. Za trzy dni miał TURT, na wyniki czekaliśmy ponad 2 tygodnie.W międzyczasie zadzwoniłam do profesora i umówiłam męża na prywatną wizytę 3 października i 11 października mieliśmy termin przyjęcia do kliniki. Tam wykonano cystoskopie, po której profesor otwarcie powiedział, że czeka męża radykalna operacja, nie ma innego leczenia. Guz jest duży, nacieka na miesniowke,T2 i nie ma na co czekać. Wyznaczył mam termin przyjęcia na 3 listopada, 4-tego TK i zabieg. Jak widzisz też minęło 2 miesiące. A objawy choroby, ból nerki i pęcherza był dużo wcześniej, ale inny urolog leczył męża na kamice nerkowa.
Aniu, na spokojnie, jeżeli rak nie przekracza ściany pęcherza, nie nacieka na sąsiednie narządy, operacja usunięcia daje bardzo duże szanse na wyleczenie. Nie myśl o najgorszym, bo teraz musisz być silna! Sama też umieram ze strachu, ale powtarzam nieustannie -musi się udać, wygramy z tym gadem! Poczytaj ile osób tutaj przeszło leczenie i teraz cieszą się życiem i zdrowiem.Musimy wierzyć, że i u nas tak będzie.