Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam. Jestem po rozmowie z lekarzem dyżurnym, hmm.. Nie jest najlepiej, guz w ciągu dwóch miesięcy urósł dużo, nacieka też na prostatę. Chyba zwariuje z tego wszystkiego! Profesor jeszcze nie widział wyniku,ale z tego co mówił lekarz, rano przed operacją będzie konsultowal się z radiologiem. Mam nadzieje, że nie zmieni to toku leczenia. No i raczej pewna jest chemia po zabiegu.
Jutro mąż ma być przygotowywany do operacji , płukane jelita, więc ścisła dieta. Chodzi napięty jak struna, przygaszony i niepewny. Nie chciał nawet rozmawiać z lekarzem o wynikach, tylko wysłał mnie. Dzieci wystraszone, dzwonią po informacje, a ja...zagubiona jak "dziecko we mgle."
Cholera, jak to przeżyć?
Wredny gad, zabrał spokój całej rodzinie!Ale rozprawimy się z nim, nie wygra, nie pozwolimy na to! Mój mąż jest silny, da radę!
Heniek, pozdrawiam!Mąż po TURT ma czestomocz,po zabiegu (nic mi nie mówiac) zakupił podkład gumowy i wkładki męskie. Bardzo się bał, że nie zdąży do toalety na czas. Myślę, że spokojniej spał, zabezpieczony w ten sposób.
:)Ale nie zdarzyła się ani razu" niespodzianka ",tyle, że czuł się pewniej.
Aniu,nie zarzucaj sobie, że nie będziesz mogła być przy mężu w szpitalu. Jesteśmy w innej sytuacji , my mamy dorosłe dzieci, wzięłam wolne w pracy i mam możliwość być z mężem. Twój mąż doskonałe rozumie, że musisz być z dziećmi, szczególnie teraz.Z tego co piszesz, nie masz dużego oparcia w rodzinie , a dzieci i tak przeżywają rozlake z tatą,więc muszą mieć ciebie blisko.
Mam małe wnuki, wiem ile troski i czasu wymagają, dlatego nie angażuje mocno córki i syna, wzięłam to na siebie. Aniu,będzie dobrze, zobaczysz <3
Witam <3 Mąż miał dziś TK, ale wynik będzie opisany pewnie jutro. Poziom kreatyniny 1,5,ale lekarz zgodził się na podanie kontrastu. Jednak ten podwyższony poziom świadczy o problemach z nerka. Bardzo chciałbym żeby obraz TK był taki jak poprzednio, guz dotyczył tylko pęcherza. Mam nadzieję, że tak będzie. Dziś też miał rozmowę z anestezjologiem , ma mieć założony cewnik zewnatrzoponowy przez który będzie niwelowany ból po operacji. W niedzielę płukanie jelit (pewnie Fortransem) a w poniedziałek zabieg.
Przy nim udaję mocną ale wcale tak nie jest. Jestem przerażona! Zaglądam na salę pooperacyjna i nie mogę uwierzyć, że za dwa dni będzie tam leżał. Całe szczęście, że można tam przebywać, będę mogła z nim być w ten trudny czas.
Dobrze, że mogę dzielić się z wami moimi odczuciami, bo wiecie dobrze co przeżywam. To samo co Wy. Obawę i lęk o swoich bliskich. O swoją rodzinę i przyszłość. O cierpienie męża, niepewność co dalej.. Ale teraz muszę skupić się na najbliższych dniach, pomóc jak tylko będę mogła po operacji. A przede wszystkim opanować stres i nie dać się zwariować, jestem potrzebna mężowi silna.I taką będzie mnie widział. Echhh..
Aniu <3Dzieki za wsparcie, potrzebuję teraz tego,jak nigdy. Jak już pisałam, też dwa miesiące czekamy na zabieg, u Was będzie podobnie.
Dobrze że mąż trochę przybędzie na wadze, jeżeli jest szczupły.Będzie miał z czego potem tracić,bo po zabiegu dobrą chwilę jest głodówka, a potem bardzo ograniczona dieta. Musimy wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Twój i mój mąż poradzą sobie z tym wrednym gadem. A my w końcu będziemy spokojne.
:P Pozdrawiam serdecznie Ciebie i męża.
Witam serdecznie <3Już jesteśmy w Lublinie. Mąż leży na tej samej sali co poprzednio. Ja ulokowalam się w hotelu i...czekamy.
Dzisiaj miał rozmowę z lekarzem, podpisał zgodę na operację i miał naświetlony ewentualny przebieg operacji. Wszystko zależy od jutrzejszego wyniku TK.
Oboje jesteśmy zmęczeni tą sytuacją, czekaniem i niepewnościa. Napięcie sięga zenitu. Martwię się wagą męża (120kg),ale lekarz stwierdził, że skoro jest dobrze odżywiony,ma zapasy białka, to ok. Trudności będą mieć lekarze, bo" sadelko" ma niezłe, ogólnie to duży facet. No i tyle...Chciałbym żeby już było po wszystkim, zamknąć oczy i obudzić się kiedy będzie dobrze. Ale muszę przez to przejść, nie mam innej opcji.Mąż na mnie liczy, widzę strach w jego oczach, teraz ja jestem jego wsparciem.Cale życie brał na siebie odpowiedzialność za rodzinę, teraz moja kolej. Echhh, jakie to ciężkie. Biorę się w garść, musi się udać.Wygramy!
.
Kasiu, cieszę się razem z Tobą :DU nas coraz bliżej do operacji , z jednej strony chciałbym mieć to już za sobą , ale z drugiej... sama wiesz. Mój lęk narasta z każdą chwilą, nie mogę o niczym innym myśleć. Dlatego takie wiadomości, jak Twoje dodają otuchy.Pozdrowienia dla taty i dużo zdrowia. Trzymaj się ciepło <3
Ech, Aniu,rozczulilas mnie swoim wpisem. To naturalne, nieszczęście zbliża ludzi. Jesteśmy w podobnej sytuacji, wystraszone, niepewne przyszłości, pełne obaw o życie bliskich. Takie (nawet wirtualne) wsparcie i potrzeba rozmowy jest bardzo potrzebne. Kiedy znalazłam to forum, najpierw tylko czytałam historie innych, potem odwzylam się napisać. Odzew był natychmiast, Ci ludzie są niesamowici,pomoc jaką tu uzyskałam -bezcenna! <3My mieszkamy w podkarpackim, a operację mąż ma mieć w Lublinie. To najbliższy ośrodek kliniczny w moich okolicach. Na naszym terenie ma dobrą opinię, wierzę, że wszystko będzie dobrze i wyjdziemy na prostą. Masz rację, to czekanie jest okropne, ale na procedury nie mamy wpływu, więc zostaje wiara, że lekarze wiedzą co robią planując takie terminy. Pozdrawiam serdecznie <3
Witam. Jak to dobrze, że dzlelicie się na forum pozytywnymi wiadomościami :)Daje to nadzieję dla nas, zaczynających walkę.. Tak trzymajcie!Pozdrawiam serdecznie <3
Aniu, u męża wynik HP był podobny do wyniku twojego męża. Dopiero po cystoskopii i wyniku TK, na karcie wypisowej z kliniki jest opisane T2.