Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam. U męża od dwóch dni pojawia się krew w moczu z jednej strony. Jestem przerażona, jutro mamy jechać na chemię, ale nie wiem czy będzie zakwalifikowany przy czymś takim? A może to powikłanie po poprzednim cyklu?Czy u kogoś, kto ma wyszczepione moczowody zdarzyło się coś takiego?
Zamarlam po przeczytaniu tej smutnej wiadomości, chociaż ostatnie milczenie Bolka było takie znaczące... Wspaniały człowiek który mimo choroby dawał takie wsparcie innym.Pewnie w tamtym świecie, bez cierpienia i lęku odnajdzie wieczny spokój.
Leon, ok,nie wyczytałam się w całość. Mąż jest w trakcie chemioterapii, bardzo liczę na poprawę, więc rozumiesz...
.Jesteś pewnie młodym facetem, ratuj więc pęcherz ile się da, ale bądź czujny. Gad jest wredny, ale to nie znaczy, że nie można się go pozbyć.
Leon, co ty piszesz? corkataty pisała o wlewkach, a nie o chemii dozylnej . Chemia słabo działa na raka pęcherza, ale podaje się ją w celu zapobiegnieciu przerzutow, lub zmniejszenia guza.
Magda. U mojego męża rak rozwijał się bezobjawo, nigdy nie miał nawet krwiomoczu. Kiedy zaczęła boleć go nerka, urolog stwierdził (po badaniu USG), że to kamień w nerce. Więc leczył to schorzenie. Dopiero kiedy ból się nasilil i zaczęło boleć go podbrzusze,zrobione zostało TK, okazało się, że to zaawansowany rak,a kiedy doszło do operacji, okazało się, że nacieka na okolice odbytu. Lekarz odstapil od radykalnej. Tłumaczył, że bał się uszkodzić odbyt i skazać męża na następny wtorek. Wyszczepil tylko moczowody (dlatego ma dwa worki) i zalecił chemioradioterapie. W tej chwili mąż jest po pierwszym cyklu chemii, a po trzecim ma mieć TK i decyzje co dalej.
Aniu, mąż czuje się w miarę dobrze. Tyle, że po pierwszych wlewach spadła bardzo odporność. Dostał zastrzyki podskorne na wzmocnienie odporności. Mąż ma b.agresywna chemię, obliczania jest na powierzchnię ciała, a ważył 114 kg przed jej rozpoczęciem. Więc i duże dawki leku. Funkcjonuje dobrze, codziennie jeździ do firmy, ale tylko na parę godzin, co dosłownie wymusilam na nim, bo chętnie spędzał by tam większość dnia. Staramy się żyć w miarę normalnie, nie chcę żeby choroba wzięła górę i zniszczyła nasze życie do końca. Ja też zabrałam się za przygotowanie świąt, początkowo chciałam pozamawiac wszystko, ale nie... święta będą jak zawsze!Właśnie idę lepic uszka :-)
Morpheus, oddalabym trzy wygrane pod rząd w lotto, żeby ten cholerny gad chciał się wycofać. :(
Sawusiu, co tam u was? Mąż już po TK?
Czyli od rozpoznania do operacji minęlo 5 lat? W przypadku mojego męża, rozpoznanie choroby koniec sierpnia, w listopadzie operacja (wyłonione moczowody) a od początku grudnia chemia. Co dalej? Nie wiem, może radioterapia albo operacja. Wszystko zależy od tego jak zareaguje na chemię. Moni, nie wyrzucaj sobie niczego, lekarze podejmują decyzje, na które nie zawsze mamy wpływ. Ufamy w najlepsze leczenie dla bliskich, ale pewne rzeczy są poza naszym zasięgiem.
moni, czasem choroba nowotworowa cofa się w niewyjaśniony sposób, może tak jest w przypadku twojego męża. Z tego co pamiętam, mąż walczy z chorobą już długo, jest po radykalnej i chemii?