Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam. Jesteśmy po wymianie cewniczkow, wszystko trwało kilka minut, poszło gładko. Tylko musieliśmy przejechać ponad 300 km. W poniedziałek (jeżeli wyniki na to pozwolą) mąż zacznie drugi cykl chemii.Boje się żeby znowu nie zareagował jak poprzednio, ale też chciałbym kontynuować leczenie. Obecnie czuje się dobrze, ma apetyt i lepszy nastrój. Może będzie dobrze.
Dona,cieszę się razem z Tobą z dobrych wiadomości. Oby więcej takich! Ostatnio na forum brakuje optymizmu.Ale jak pisałaś, trzeba przeżyć i smutki i radości, wszystko co daje nam los... Pozdrawiam <3
Kasiu, pozdrawiam Cię serdecznie <3 Przeżyłas bardzo trudne chwile, wiem jak Ci ciężko, ale takie jest życie.Sami nie wiemy ile możemy znieść, ale życie toczy się dalej i musimy jakoś trwać.
Zagladaj tu czasami, zawsze będę się uśmiechać widząc Kazika na forum. Trzymaj się! <3
Czyli gdyby radykalna była od razu, nie było przerzutu do węzłów, inaczej by to może dziś wyglądało. To jest najgorsze, wiedzieć, że były duże szanse na pełne wyleczenie, a ktoś to zaprzepascil. Dziś i ja podejmowalabym inne decyzje(gdybym miała dzisiejszą wiedzę), ale teraz to już nie ma znaczenia . Jest jak jest...
moni12 witaj : :Dnie mogę zrozumieć przebiegu leczenia twojego męża
Czyli po TK iTURB zdiagnozowano przerzuty,miał mieć chemię, ale zlecono radioterapie? I dwa lata przerwy? Potem operacja? Przyznam, że czytałam forum od początku, ale trudno zapamiętać poszczególne historie.
Dzisiaj jest ten rodzaj ciszy, Że każdy wszystko usłyszy. I sanie w obłokach mknace, I gwiazdy na dach spadające. A wszędzie to ufne czekanie? Czekajmy -dziś cud się stanie.
Mimo wszystko... Życzę Wam spokojnych, zdrowych Świąt Bożego Narodzenia. <3
Kasiu, szczere wyrazy współczucia. <3 Tak mi przykro...
Przecież w takim szoku, można różnie reagować. To faza buntu, każdy inaczej przeżywa ten dramat. Pamiętam swoje reakcje, kiedy moja mama w początkowej fazie choroby Alzheimera robiła różne, dziwne rzeczy. Miałam okres złości, że zachorowała,jakby to była jej wina. Kiedy pogodziłam się z jej chorobą, pogodziłam się z jej skutkami. Choruje już 13 lat, mimo, że jest kilka lat bez kontaktu, dalej jest moją ukochaną mamą.
Morpheus. Witaj. Czytałam wpisy tego gościa na innych forach.
Strach się bać...