Maba,

od 2016-09-18

ilość postów: 451

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
Witam <3 U nas sytuacja opanowana :-) Temp.36,6, cewniczki wymienione, mocz spływa czysty no i apetyt wraca.... I mój nastrój wzrasta. Kilka drobiazgów, ale jakich ważnych. Pozdrawiam <3

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
Anmar U nas sytuacja jest bardziej skomplikowana. Mąż ma nieoperacyjnego raka, co okazało się w trakcie operacji. Ma wyłonione moczowody, dalsze leczenie to radykalna chemio i radioterapia. Operację miał na początku listopada, grudzień /styczeń chemię, marzec /kwiecień radio. Teraz czekamy na TK, pod koniec czerwca. Ogólnie mąż czuje się dobrze, ma epizody kiedy wzrasta temp.,ale taką wysoką, ok.39 ma drugi raz i związane jest to z infekcją nerki. Mocz wtedy jest ciemniejszy, metnawy i brzydko pachnie. Jutro jedziemy do Lublina (tam był operowany) na wymianę cewniczkow i przy okazji na kontrolę. Zobaczymy co będzie... Pozdrawiam <3

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
Anmar Podobnie jest u nas, panikuje i przeżywam każde niepożądane objawy. Dobrze, że mąż mnie trochę "stopuje", bo chyba bym się rozsypala. Dziś temp. 37,3...uff

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
Bogda Fakt, jestem przewrazliwiona jeżeli chodzi o chorobę męża. Ale przecież to tylko z troski, tak bardzo bym chciała żeby leczenie przebiegło pomyślne. Mąż to silny człowiek, i psychicznie i fizyczne, ale rak to nie katar, musi zadbać o siebie. A on jakby nic się nie działo żyje po staremu, czyli pracą. Tak jak pisze Ania, worki to "pikuś" w zamian za pozbycie się raka. Walcz o pęcherz, ale gdyby przyszedł moment, że leczenie zachowawcze nie wystarczy, wiedz, że inni dają radę i Ty też dasz! Aniu, mój mąż też odczuwa ból barku i kolana, ale leczył się przed chorobą, więc pewnie stare dolegliwości wróciły. Miał kilka blokad dostawowych, chodził na zabiegi i ustapilo. Chodził też na basen i spacery, więc inaczej funkcjonował. Mam nadzieję, wiem, że Dona początkowo miała dolegliwości po wymianie cewniczkow. Mąż miał wymieniane już trzy razy, ale obyło się bez problemów. W środę jedziemy właśnie na wymianę, bo ostatnio lekarz założył rozmiar 5 i coś mi się wydaje, że są za cieniutkie i muszę często przeplukiwac bo się przytykaja. Obecna temp. męża 38,3...cholera... Pozdrawiam serdecznie <3

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
Witam Dzisiaj rano byłam u rodzinnego (oczywiście sama), przypisal antybiotyk -Cipronex. Sądząc po kolorze i zapachu moczu z lewej nerki doszłam do wniosku, że to może być infekcja tej nerki. Mąż ma w tej chwili 38,7,więc twierdzi, że gorączka spadła (!!!) i nie potrzebuje Pyralginy. Tak więc lecze go sama, ale w środę jedziemy do Lublina, niech ktoś mądrzejszy od mojego męża go przebada. Co za uparty człowiek! Jednak do firmy pojechał tylko na chwilę, znaczy nie za bardzo się czuje. Teraz odbiera telefony i steruje pracą na odległość. I mnie denerwuje... :-(

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
Witam <3 Anmar, mój mąż też dzisiaj zagoraczkowal do ponad 39stopni. Wczoraj miał 37,3 i trochę gorsze samopoczucie, brak apetytu. Mąż to "dziwny" człowiek, ledwo zgodził się na Pyralgine i twierdzi, że nic się nie dzieje. Właśnie zmieniłam mu całą pościel, ale oczywiście winę za zlewne poty zawalił na mnie, bo niepotrzebnie podaję mu leki. Miał już parę razy taki wzrost temperatury i minęła bez antybiotyku. P.doktor prowadząca radioterapie poprzednim razem kiedy miał taki skok temp. stwierdziła,że może to być objaw uboczny po naświetlaniach,dlatego mąż ani myśli jechać do lekarza. Oczywiście jutro wybiera się do pracy,a ja już nie mam siły walczyć z jego lekkim podejściem do choroby. :-(

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
Heniek Myślę, że integracja osób które zmagają się z chorobą i tymi którzy wyszli zwycięsko z "walki" jest fantastycznym pomysłem. Z tego co czytałam, to następne spotkanie w jesieni, może namowie męża jeżeli wszystko będzie ok. My z dziećmi i wnukami na majówkę wyjeżdżamy w Bieszczady, tylko trzy dni, ale nie mogę się doczekać. Pobedziemy razem i to się liczy,bo codzienne życie goni jak szalone i mamy dla siebie niewiele czasu.

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
Witam <3 Bogda, kiedy mąż zachorował i usłyszałam, że najgorsze co nas może spotkać to usunięcie pęcherza, byłam przerażona. Mimo, że pęcherz został bo rak był już niestety nieoperacyjny, to i tak mąż ma dwa worki. Ale to uratowało mu prawidłowe funkcjonowanie nerek. I mimo agresywnego leczenia chemio i radioterapii, mąż b.dobrze funkcjonuje. Jest optymistycznie nastawiony do leczenia, pracuje i ma dużo sił witalnych. Są oczywiście gorsze momenty, ale to nie znaczy, że choroba zdominowała jego podejście do życia. Kiedy znajomi pytają jak" daje radę "?odpowiadam po prostu, normalnie! Bo przecież dla mnie jest cały czas tym samym mężczyzną.Ludzie mają większe ułomności i potrafią żyć pełnią życia, dlaczego więc stomie miałyby być przyczyną dramatu? Bogda, masz więc rację, utrata pęcherza w zamian za wyleczenie to nie koniec świata :-) Heniek, nie pochwaliles się nam, że byłeś na spotkaniu forumowym. Widziałam fotkę ze spotkania i Twoją kolekcję motorów -imponująca. Jesteś najlepszym przykładem, że choroba nie ogranicza, pozwala normalnie funkcjonować i rozwijać pasje. Pozdrawiam serdecznie <3 <3

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
Mam nadzieję Ja do Brzozowa jechałam zupełnie załamana. Mąż był po operacji, stwierdzono, że rak jest nieoperacyjny. Profesor w Lublinie zasugerował dalsze leczenie właśnie tam ze względu na odległość ale i dobrą opinię jeżeli chodzi o leczenie. Trafiłam na bardzo dobrego onkologa, który poważnie potraktował chorobę męża i wraz z lekarzem radioterapii ustalili plan leczenia. W czasie chemioterapii(b.agresywnej)mąż dwa razy miał spadki parametrów krwi na tyle poważnie, że leczony był w oddziale. Widziałam wtedy zaangażowanie lekarza i całego personelu, naprawdę czułam, że mąż trafił pod dobrą opiekę. Tym bardziej zdumiona jestem w jaki sposób ta p.doktor potraktowała tatę. Widać, że dużo zależy na kogo się trafi... echhh Gliwice mają renomę jednego z najlepszych ośrodków, będzie dobrze :-)

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu
A mnie się nie chce wierzyć, że tak to wszystko przebiegło. Ja mam b.dobre doświadczenia związane z leczeniem w tym ośrodku. Nigdy lekarz nie zbywal nas, zawsze konkretnie i dokładnie odpowiadał na pytania, wiedziałam na czym polega leczenie, jakie będą etapy i co nas czeka. Lekarz prowadzący zarówno chemię jak i radioterapia to doświadczeni i empatyczni ludzie. Hmm, dziwne... jak różne mamy odczucia dotyczące tego samego ośrodka.