Ostatnie odpowiedzi na forum
a w innym źródle jest tak:
IC- guz jak w IA lub IB oraz pęknięta torebka guza lub obecne komórki nowotworowe w wymazach z jamy otrzewnej lub w płynie z jamy brzusznej....
mala86 żadnych nacieków nie miałam....rak był "tylko" w jajniku lewym ale prawy jajnik był zmieniony w torbiel czekoladową.
stopień I – guz ograniczony do jajników
stopień IA – guz ograniczony do jednego jajnika (brak wodobrzusza)
stopień IB – guzy w obrębie obu jajników (brak wodobrzusza)
stopień IC – guzy jak w IA I IB, wodobrzusze lub komórki nowotworowe w wymazach z otrzewnej
Według badania histopatologicznego pozostałe usunięte narządy były "czyste".
Teraz jak to pisze łzy same mi cisną do oczu...4 miesiące minęły od operacji a ja nadal nie mogę sie oswoić z myślą że ich nie mam....
mala86, tak kiedyś rozmawiałysmy o tym kiedyś.
z tego co pamietam miałaś ziarniszczaka tak?
Ja miała raka na bazie endometriozy, nie miałam żadnych przerzutów, jednak torebka torbieli była pęknięta i sączył sie z niej płyn....
Wszystko jak widać zależy nie tyle co od stopnia zaawansowania jak typy histopatologicznego
Dziewczyny a tak z innej beczki bo często sie słyszy żeby nie jest cukru, a mnie bardzo ciągnie do słodkiego i nie ukrywam podjadam sobie słodycze.
Aga bardzo ważne jest mieć kogoś w tych chwilach..Ja nie mam ani kochającego męża ani nikogo :(....sama z tym wszystkim jestem....:(
a jaki miałaś stadium raka? Ja miałam stadium IC i miałam operację radykalną....
Aga wiem co czujesz...
ja niestety nigdy nie będę miała własnego dziecka (przeszłam operacje radykalną).
Nie ukrywam, ze jest mi z tym bardzo z tym ciężko... Jestem obecnie sama i zaczynam się zastanawiać czy kiedykolwiek z kimś będę w związku...W końcu faceci pragną potomstwa a ja nigdy żadnemu dziecka nie urodzę :( Jest to bardzo bolesne, kiedy patrze na dzieciaczki...Nie dość że rak, chemia i walka o życie to jeszcze jestem pozbawiona możliwości posiadania dzieci. Co chwile słyszę, że któraś koleżanka spodziewa się dziecka...a mi się wtedy serce kraje....
Ty masz te szanse także głowa do góry, czas pokaże na razie nie martw sie na zapas:)
Tiffany nie jestes sama <3
tiffany przykro słyszeć takie informacje...:(
Rok temu przechodziłam to samo co ty, dowiadując się o diagnozie mojej mamy...świat się wali w sekundzie. Trzymaj się, bądź z mama, ciesz się z każdej sekundy z mamą a nie myśl tyle o swoim cierpieniu. Twoja mama Cie potrzebuje silnej.
I nie poddawajcie się!
tiffany czytając Ciebie jakbym słyszała siebie :(
Wiem co czujesz po przechodzę to samo...Wiem jaki to ból patrzeć jak najukochańsza na świecie osoba cierpi....
Jeśli chcesz porozmawiać napisz do mnie magda_hx@op.pl
tiffany, wiem co czujesz bo sama mam nieuleczalnie chora mamę...mi również serce pęka jak patrze ja cierpi...wiele razy zadawałam sobie pytanie czemu ona, przecież jest taka cudowną osobą,zawsze dla wszystkich pomocną, jest jeszcze taka młoda....niestety życie nie jest sprawiedliwe....
Ale wierz mi że najważniejsze jest żyć chwilą tu i teraz i nie tracić nadziei...
Ja staram się być z moją mamusią najczęściej jak tylko mogę, rozmawiać z nią, poprawiać jej humor i standard życia.
trzymaj się dzielnie :)