Lena31, Wygrał

od 2014-04-27

ilość postów: 370

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

10 lat temu
Dziewczyny jadę! zapiszcie mnie :) Buziaki

Rak jajnika

10 lat temu
sierotka dzięki za info, mam jeszcze tylko takie pytanie. Czy nasze dane będą później gdzieś podane, kto brał udział itp? O moje chorobie wie niewiele osób dlatego się pytam. a i czy mogę jechać z koleżanką?

Rak jajnika

10 lat temu
Lilcia ja się cały czas zastanawiam, kto jedzie poza Tobą z forum? Jest jakiś plan tego spotkania? Na stronie gł. forum nie ma za wiele informacji. Czy poza byciem na forum są jakieś inne warunki wzięcia udziału w spotkaniu?

Rak jajnika

10 lat temu
Lilcia a jakie są warunki wyjazdu? Kto może jechać? Gdzie można poczytać o tym? Na głównej stronie nie mogę znaleźć.

Rak jajnika

10 lat temu
miłka nie martw się, ja miałam przekładaną chemie aż 4 razy...Odpoczywaj i dbaj o siebie:)

Rak jajnika

10 lat temu
Dziewczyny dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa. Jesteście kochane Lilcia super info, że dostałaś znaczny stopień, napisz proszę po jakim czasie od wysłania dokumentów dostałaś wezwanie na komisje... ja cały czas czekam, a papiery wysłałam miesiąc temu. Elbe gratulacje, wspaniałe wieści. Pozdrawiam

Rak jajnika

10 lat temu
garcia niestety wyjeżdżam we wtorek....szkoda bo z chęcią bym porozmawiała na "żywo" a skąd jesteś? Podaje mojego maila jakby co: magda_hx@op.pl Ja tez jak sobie przypomnę to pod koniec lutego 2013 roku, miałam też robione markery, wyszły b. niskie... Później brałam jeszcze parę miesięcy lek visanne. Lekarz mi mówił, że przed samą operacją miałam niskie markery, ale ja tego nie moge odczytać w wypisie ze szpitala. Miałam cięcie poziome. Byłam operowana na Polnej na zwykłą torbiel, a na stole operacyjnym okazało się że to rak...Lekarz, który mnie operował był w ciężkim szoku, sam nie mógł w to uwierzyć, mówił, że to nie powinno się było wydarzyć (zważywszy na młody wiek i typ raka) To nie prawda, że rak jajnika nie daje objawów na poczatku. Ja miałam co najmniej kilka...Pamiętam, że kilka miesięcy przed operacją bolała mnie lewa strona brzucha tak lekko jakby coś uciskało, ale ignorowałam to bo wiedziałam, że to torbiel, a pracowałam wówczas i czekałam na wizytę. Miałam tez problemy z pęcherzem, ale okzało się, że mam za dużo bakterii w moczu i po braniu furlaginy dolegliwości minęły. Kilka dni przed sylwestrem w tamtym roku strasznie bolało mnie w okolicy jajników, ale po 3 dniach dostałam okres i też minęło... Póżniej aż do operacji nic mnie nie bolało - stąd uśpiona czujność. U mnie po prostu były różne objawy, ale trwały chwile, później znikały. I to jest chyba najbardziej mylące, że jakaś dolegliwość nie trwa ciągle tylko co jakiś czas. Poza tym brak podwyższonego markera tez uśpiła moja czujność... W kocu jak dostałam od mojej ginekolog skierowanie na operacje poszłam do szpitala na Polną, a tam lekarz po badaniu wypisał skierowanie na za miesiąc..Też nic nie podejrzewal.. Dni leciały... W każdym razie u mnie ten rak robił wszystko żeby nie dać się wykryć... Jesień tamtego roku to były najgorsze w moim życiu - diagnoza sla - nieuleczalnej choroby najukochańszej mamusi. Świat mi się wtedy zawalił przez chorobe mamy a tu czaiło się najgorsze..... Boże to wszystko co ja czułam to były objawy raka a ja jeszcze tyle czasu z tym chodziłam...Jak sobie teraz przypomnę...Te bóle, uciski, to świadczyło o tym że rak rośnie sobie w najlepsze, a ja tak żyje sobie z tym tak nieświadomie. Jestem na siebie zła, bo powinnam olać pracę, i jak najszybciej isc choćby do 10-ciu ginekologów...Paranoja tej całej sytuacji jest taka, że przed diagnoza byłam kilkanaście razy na usg (w ciągu półtorej roku) u kilku ginekologów, nikt nie zalecał operacji - wtedy tez torbiel miała około 5 cm. Pojechałam do pracy na 4 miesiace i chyba w tym czasie rak zaatakował... Teraz tak się zastanawiam, bo moja mama miała potworniaka - 3 lata temu usuniętego laparoskopowo, ale na tym się zakończyło, żadnej chemii, ani innego leczenia. Jednak z tego co wiem potworniaki tez bywają złośliwe... Może u mnie jednak jakiś czynnik genetyczny był, mimo braku mutacji genu BRCA1..

Rak jajnika

10 lat temu
garcia dziękuję za namiar na stowarzyszenie. Na jakiś czas wyprowadzam się z Poznania do rodziców. Tak naprawdę sama nie wiem co jeszcze będę robić...Wszystko mi sie tak pozmieniało. Jestem sama, może tez stąd ten strach kto się mną zaopiekuje.... Co do PETa, to czytałam, że drobnych zmian poniżej 5 mm i tak nie wykryje... Wiecie u mnie ten stres , bo ja przez kilka miesięcy byłam pewna, że mam pierwsze stadium, dopiero później lekarze na podstawie tych zmian na jelitach podczepili mnie pod III....Eh dziewczyny czemu to wszystko jest takie trudne. garcia czy Ty również w WCO miałaś na kontrolach byłas badana prze innego lekarza niż ten który Cie prowadził? Martwi mnie tez to, bo rak jajnika szybko rośnie.. Myślicie, że to możliwe, ze by do rozmiarów 8 cm urósł w pół roku, czy raczej wolniej rośnie? Zastanawiam się kiedy on tak szybko urósł..? Ja dwa lata chodziła z torbielą na lewym jajniku. W ogóle się nie martwiłam, bo przecież torbiele łagodne na jajniku miała moja siostra, mama, koleżanki. Co chwilę się słyszy, że ktoś tam ma operacje na torbiel. Ginekolog do której chodziłam prawie 2 lata leczyła mnie lekiem Visane na endometrioze....Bezskutecznie, guz rósł jak szalony. Gdyby od razu skierowała mnie do szpitala dziś byłoby inaczej...

Rak jajnika

10 lat temu
dzięki nana za wsparcie, wiele osób znajomych nie wie co powiedzieć, jak pocieszyć, a ja muszę się po prostu komuś wyżalić, wygadać... Zmartwiłam tym, że podczas kontroli dwa dni temu lekarz pobrał jakiś wymaz z pochwy do badania, i że w ogóle coś tam się goić nie chce, a operacja była ponad pół roku temu... Oby wszystko było ok. A i jak to jest z badaniem markerów CA125? bo ja teraz nie miałam robionego. Ostatni raz był badany przy ostatniej chemii wyniósł 6,69. Lekarz mówił, że następnym razem będą robione... Co ile powinny być robione?

Rak jajnika

10 lat temu
Dziewczyny jestem załamana..Nie daje mi spokoju myśl że o raku, że ten rak którego ja miałam jest bardzo rzadki i bardzo źle rokujący...Z tego co rozumiem to jest typ - G3 - bardzo złośliwy. Od początku wiedziałam, że jasnokomórkowy nie jest "ciekawy". Jak tylko dowiedziałam się o diagnozie, chciałam być świadoma swojej choroby i tego, jakie leczenie mnie czeka, dlatego dużo czytałam o raku jajnika. Jeszcze jak ostatnio podczas kontroli lekarz dodał, że ten rak jest wyjątkowo agresywny to już w ogóle słabo mi się zrobiło. Nie mogę spokojnie siedzieć, ciągle chce mi się płakać...Przeszłam chemię, a mimo to czuje teraz znacznie większy strach niż po operacji kiedy usłyszałam diagnozę. Strach mnie dosłownie paraliżuje. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Czuję się tak, jakbym siedziała na jakiejś minie, nic mnie nie cieszy, myśle tylko o chorobie....Ponownie wracam do przeszłości, analizuje co było, co mogłam zrobić, żeby szybciej wykryć tego dziada. Może jakbym miesiąc wcześniej poszła na operacje to by było inaczej, może gdybym zmieniła ginekologa byłoby inaczej... Szukam winy w sobie, ale ja tak naprawdę jakie to ma znaczenie... Tak się cieszyłam, jak odebrałam w lutym wynik histopat. i było tam IC - wiedziałam co z czym i że wczesne stadium jest niezwykle rzadkie.... Cieszyłam się krótko bo lekarze mnie oświecili że mam III stadium ( prosówkowe zmiany na jelitach wzkazują wg lekarzy na zmiany rakowe stąd III stadium).... Jak ja mam planować przyszłość, jak żyć? Podczas chemii nie miałam PETa, skąd wiadomo, że wszystko jest "wyczyszczone". Kilka razy pytałam się czy będę miała to badanie, ale ostatecznie nie dostałam skierowania. Jedynie TK miałam. Myślicie, że warto jest jeszcze prosić o PETa, czy już nie mam szans na to badanie. A może warto zrobić prywatnie? Sama nie wiem jak ja się powinnam teraz czuć, jestem zdrowa czy za 5 lat bedę mogła to powiedzieć,,, pozdrawiam dziewczyny