Ostatnie odpowiedzi na forum
Witajcie, u nas już wiadomo - radykalna pod koniec października, w Otwocku. Teraz trzeba zrobić wszystkie potrzebne badania.
Dziewczyny kochane dbajcie o siebie, Margo posłuchaj Dony, ona ma rację. Nie można z tym zwlekać, zwłaszcza jak coś nie tak wychodzi w badaniach.
Pozdrawiam serdecznie was wszystkich i odezwę się pewnie już później.
PS. A wiecie, gdyby nie CIS (carcinoma in situ) u męża, może dałoby się jeszcze trochę pociągnąć terapię, ale tak to niestety. Nie udało się. Więc ten CIS to strasznie wredna rzecz... Ciekawa jestem, czy ktoś z Was też to miał?
Iwona, to może być skrzep w cewce moczowej. U mojego meża po ostatnim TURT było podobnie - prawie doszło do zatrzymania moczu i mieliśmy już jechać na pogotowie, ale skrzep wreszcie "wystrzelił" i potem było już normalnie. Ból/pieczenie w cewce mogą utrzymywać się do 2-3 tygodni, ale stopniowo maleją. Ważne też jest, czy nie ma zakażenia, od tego też może być ból. Trzeba zrobić posiew moczu - prawdopodobnie zrobili to w szpitalu w trakcie zabiegu - czy coś wam o tym wspominali? Tak czy owak jeżeli ból się utrzymuje, zgłoście się do szpitala, gdzie robiono TURT.
iwona73, trzymajcie się, napisz jak samopoczucie męża po zabiegu. Musi dużo pić. No i najważniejsze będą wyniki hist-pat., więc parę tygodni czekania trzeba wytrzymać.
Dona, Margo - dzielne kobitki, pozdrawiam was serdecznie, dbajcie o siebie i o te bezcenne nerki. Musi być dobrze!
Witam, u nas jest już decyzja o radykalnej. Teraz konsultacja onkologa (ew. chemia) pod koniec września, a potem... termin. W Otwocku oczywiście (mam nadzieję że się wszystko tam uda załatwić, skierowanie już tam jest). Może uda się zrobić pęcherz z jelita.
Wierzę, że będzie dobrze. Mąż oczywiście ma obawy - że będzie niesprawny, że stanie się dla mnie ciężarem, że... ech, szkoda gadać. Staram mu się to skutecznie z głowy wybijać. I właśnie aby się odstresować i nabrać sił do dalszej walki, jedziemy z Ukochanym na krótkie wakacje do Grecji, na cudowną wyspę.
Serdecznie was wszystkich pozdrawiam, i cieszę się, że jest na forum trochę nowych budujących informacji. Trzymamy kciuki za wszystkich walczących z rakiem tak jak my.
Kama witaj, napisalam do Ciebie maila. Trzymam mocno kciuki - wszystko bedzie dobrze, maz jest w dobrych rekach! Jutro bede o was myslala.
Pozdrawiam!
Kama58 - trzymam za was mocno kciuki! Moze skontaktujemy sie na priv? Jestesmy z W-wy, w razie czego moze jakos bede mogla pomoc?
Co do zdjecia - prawie zgadlas, to nie jest Syberia, ale blisko ;)
Margo49 - trzymamy za Ciebie kciuki, musi byc dobrze!
Kama58 - to wy tez jestescie tam gdzie my, czyli w Otwocku. Mamy bardzo dobre wrazenia z tego szpitala... Kama, dzieki za pamiec. Wyniki hist-pat. meza juz sa, czekaja wlasnie w Otwocku - tyle, ze ja w tej chwili jestem prawie 3 tys. km od W-wy, a maz z kolei jest nad Baltykiem. Po powrocie za tydzien juz wszystko bedziemy wiedzieli... czy to juz bedzie radykalna, czy jeszcze nie. I na pewno tez dalsze leczenie tylko w Otwocku.
Nie moge powiedziec, ze ze spokojem czekam na te wyniki, ale coz... Wierze, ze bedzie dobrze - niezaleznie od tego jaki scenariusz na najblizsze miesiace nas czeka.
Pozdrawiam was wszystkich serdecznie i zycze duzo zdrowia... a dla odmiany, pokaze miejsce, skad wlasnie wrocilam wczoraj - nikt na pewno nie zgadnie, gdzie to jest :)
Kochani, bardzo wam dziękuję za wspracie - mąż jest już w domku, jesteśmy razem, więc już jest dobrze. No i cóż - prof. przyszedł rano do męża, usiadł na łóżku i powiedział jak jest - że trzeba prawdopodobnie będzie usuwać pęcherz, jeżeli hist-pat. będzie zły, a jak będzie dobry, to dopiero będzie problem, bo trzeba będzie zwołać konsylium i zdecydować, co dalej.
Wiecie, cystektomia była dla nas bliską perspektywą już rok temu - tylko prof. podjął się leczenia, i rok z pęcherzem dzięki temu mamy. A dziś mąż powiedział tak, i bardzo mi się to spodobało, bo pokazuje jego nastawienie: "Czasem, żeby coś dostać, trzeba coś oddać" - a tu chodzi przecież o to, by dostać ŻYCIE BEZ RAKA. I tak o tym staramy się myśleć. Ja nastawiam się pozytywnie, mąż, myślę, że jest wszystkiego świadom. Rozmawiamy o tym zabiegu już jako o niedalekiej perspektywie.
Wiem, że lęk wróci jak będzie bliżej terminu zabiegu, ale wierzę, że będzie dobrze, że to przetrwamy - m.in. dzięki waszemu wsparciu i dobrym przykładom. Czarownico, Beat, Beata41 - bardzo wam dziękuję! Heniek, stawiam Cię i Twoje motocykle mężowi za przykład :) Dona, i Twoje wypady do Egiptu też :)
Serdecznie was pozdrawiam i dziękuję, że tu jesteście!
Witam was, dziś chyba jest dzień nienajlepszych wiadomości... Mój mąż jest po kolejnym TURT dziś (od ostatniego minęło ledwie 4 tyg., trzeba było doczyścić), no i... Prof. wcześniej dawał nadzieję, że leczenie idzie w dobrym kierunku, ale teraz po zabiegu kiedy sam zajrzał do pęcherza, napisał o możliwej nieskuteczności onkologicznej dalszego leczenia BCG :( Wiem co to oznacza i muszę się pozbierać psychicznie. Mąż słabo się czuje, jest w szpitalu - pojadę do niego, ale pewnie i tak wypuszczą dopiero w poniedziałek... a we wtorek ma urodziny, i to okrągła data....
Więc jest mi bardzo, bardzo smutno. Ale powtarzam sobie, że strach jest destrukcyjny, i przejdziemy przez to, co nas czeka. Przetrwamy. I że w końcu będzie dobrze - na pewno!
Beato, chyba jest tam coś o niewielkim ognisku raka urotelialnego oraz o chronicznym stanie zapalnym – jednak nie jestem lekarzem, nie opieraj się na tym tłumaczeniu. Jeżeli chcesz właściwie zinterpretować wynik, załóż wątek merytoryczny tu: http://www.forum-onkologiczne.com.pl/forum/nowotwory-ukladu-moczowo-plciowego-vf6.htm
Na tamtym forum są lekarze, bardzo pomocni i uczynni. Tylko trzeba uważnie przeczytać Regulamin forum zanim się zada pytanie. I należy koniecznie założyć nowy wątek merytoryczny. Emocje mogą tam jedynie przeszkodzić... A wiem, że jesteś... no właśnie :) NIE panikować!