Wyrzuć z siebie emocje.

Powiedz mu co o nim myślisz, pokaż jak walczysz ...

Akceptuję regulamin

Pokaż

napisany 9 lat temu

Czuje się źle… trwa to i trwa… jeden lekarz.. drugi lekarz… ciągle nie pomaga… słyszę „jest Pani młoda (25 lat) wszystko się unormuje”… ale ja wiem że coś jest nie tak!!! Dwa lata chodzenia po lekarzach. Co rusz to inne „diagnozy”. Leczenie różnymi sposobami i lekami - coraz to droższymi - na coś, na co nie choruję. W końcu nie mam już sił… wymuszam na lekarzu rodzinnym skierowanie do specjalisty.

Tego samego dnia umawiam się na wizytę – „za tydzień proszę przyjść”.

Tydzień później idę – pełna nadziei – wreszcie mi pomogą i się skończy. Po badaniu słyszę – „spokojnie za 3 tygodnie wyniki będą - będziemy do Pani dzwonić”.
Mija 5 dni, telefon ze szpitala – „proszę pilnie stawić się do poradni”.
Ja już wiem… to co czułam od dawna, teraz się spełnia.

Od razu przypominam sobie gdy jako 4 letnia dziewczynka byłam na pogrzebie Mamy, w klasie maturalnej – umiera Babcia.

No i stało się … słyszę „nowotwór jelita grubego, drugi stopień złośliwości”.

Świat zatrzymał się…rozbił się … nawet nie wiem co… przecież ja mam 27 lat … narzeczonego.. w planach ślub, dzieci, życie.. co teraz… nie teraz!

Ale jak to mówią „coco jumbo i do przodu”!
W ciągu miesiąca operacja – udało się wycieli wszystko jelito, węzły chłonne itd. Ciężkie chwile, komplikacje po operacyjne, ból – jestem twarda dam radę..
… nie nie nie nie nie chcę dawać rady.. nie mam sił wszystko mnie boli… Masakra!!!

Teraz chemia i będzie po wszystkim.

Spotkanie w poradni Chemioterapii – kolejny strzał sama chemia nie pomoże musi być tez radioterapia… kolejny strzał…po radioterapii nie będzie Pani miała dzieci – JUŻ NIGDY!!!

ZAPADAM SIĘ…!!!

DLACZEGO JA???

DAM RADĘ!!!

8 chemii, ponad miesiąc radioterapii dzień w dzień!!!

Oj raczku raczku, nieboraczku!!! Wygrałam, pomimo chwil słabości i zwątpienia dzięki najcudowniejszemu mężczyźnie na świecie – MOJEMU MĘŻOWI – i całej rodzinie WYGRAŁAM!!!
Od dwóch lat jestem zdrowa!!! Oby tak dalej.. nie dałam się i się nie dam choćby nie wiem co!!!!

napisany 9 lat temu

żegnam pan - idę żyć!!!!!!!!!!!!!!!!!

napisany 9 lat temu

Nazywam się Edward Błachut i myślę że walkę z rakiem wygrałem
dzięki Bogu,i swojej głębokiej wierze że jestem w stanie go pokonać,dlatego apeluję do wszystkich którzy walczą z rakiem
NIGDY NIE PODDAWAJCIE SIĘ.
mój imail. edward.blachut@gmail.com

napisany 9 lat temu

Jeśli człowiek ma cel i wolę życia kochających ludzi wokół to pokona raka a i oczywiście potrzebna jest ogromna wiara.Danuta

napisany 9 lat temu

Rak albo jak kto woli nowotwór. Co to jest ?Skorupiak czy nieśmiertelna choroba?Myślę , że jest to choroba jak każda inna. Może trochę bardziej przerażająca.Można się do ciebie przekonać? Może i można. Polubić ? Myślę , że nie.Żyć z tobą? Myślę , że można się do ciebie przyzwyczaić. Tak . Przyzwyczaić.Kiedyś myślałam , że cię nigdy nie spotkam.Myślałam , że już dosyć namieszałeś w moim życiu.Zabrałeś mego ukochanego ojca i zabrałeś mi moją ukochaną siostrę. Byłam z nimi do końca.Udawałam , kłamałam , że wyjdą z tego.Tata udawał przed nami , że to nic. Przed siostrą to ja udawałam , że to nic.Każda uciekająca minuta bez bycia z nimi to tak jakby zdrada/ w moim odczuciu/Niestety .Tata zmarł po 8 - miesięcznej walce mając 61 lat. Moja siostra zmarła mając lat 44 - po 7 latach walki. To już minęło tyle lat/ 29 i 16/ Ja przypomniałam sobie o tobie gdy miałam 44 lata.Uważam , że ktoś czuwał nade mną i sprawił , że poszłam się zbadać. Bałam się ciebie potwornie i łudziłam się , że już więcej w mojej rodzinie się nie pojawisz.Myliłam się . Był rok 2006 i moja pierwsza operacja . Był lęk gdzie ty jesteś? Co mi zabrałeś ? Czy tylko pierś?Tak . Zadowoliłeś się moją piersią ale byłęś tak złośliwy , że musiałeś dostać 6 seansów chemioterapii. Kurcze . Jak ja ciebie wtedy nienawidziłam i tak bardzo chciałam żyć.Udało się! Byłeś tylko w piersi. No cóż .Cieszyłam się z drugiej piersi. Była taka jędrna i piękna. 4 lata dałeś mi spokoju. Rok 2010- wizyta kontrolna i bach.Znów dałeś znać o sobie. Chyba stwierdziłeś , że po co mi druga pierś.Znowu musiałam stawić tobie czoła.Udało się . Mija w tym roku 5 lat. Żyję choć tym razem nie karmiłam cię tak długo chemią . Po 3 razie zrezygnowałam . Nie dałam rady. Powiedziałąm sobie , że rak mnie nie zabił a zrobi to chemia.Polubiłam ciebie. Stwierdziłam, że skoro muszę z tobą żyć to trudno. Mam cie zapisanego w moich genach.Boje się każdych badań ale to chyba normalne. Jesteś przyzwyczajony do nieustającego lęku. Ja powiedziałam sobie , że nie dam się tobie.Mam tyle jeszcze do zrobienia.Mam dla kogo żyć.A przede wszystkim tego się nie robi kotu - jak to napisała nasza Noblistka Wisława Szymborska. Kot ma swoje przyzwyczajenia a jednym z nich są moje pieszczoty , których on się domaga ode mnie . Owszem .Inni mogą go szudrać , głaskać ale to nie jest ta ręka i ta osoba do której się przyzwyczaił.Jeśli zabrakłoby Maksa to będzie następny kot i następny... Nie dam tobie satysfakcji. Nie zabierzesz mnie mojemu kotu i mojej rodzinie .Mówię tobie dość.

napisany 9 lat temu

mam 21 lat. pojawił sie znienacka. całe moje nastoletnie życie byłam okazem zdrowia.
a teraz ? dwie operacje w ciągu miesiąca. ból , konsekwencje leczenia radioterapii, brak narządów , wuchte tabletek , ciągłe wizyty u lekarza , badania strach , to jest zycie młodej osoby , ale tez każdej innej ?
Mimo to WYGRAŁAM , tak sie scigałam z tobą o życie i je poprostu WYGRAŁAM. Uczucie kiedy mówią ze nie masz przerzutów ? Bezcenne , jakby krew z głowy odpłyneła w całości. Została zachowawcza radioterapia - dam rade , i pod koniec mogę powiedzieć mimo tych wszystkich negatywnych rzeczy , wiem co teraz jest dla mnie ważne , ŻYCIE , zdrowe , aktywne , piękne , zgodne ze sobą tym co chcesz robić i będziesz robił w przyszłości. Następny cel ? Nastawić tak swoja głowę i każdego kto przezył to lub przezywa na zwycieztwo. Cieżko Ci po operacji ? Wstać idź przejdz pare kroków , niby nic ale dajesz znak ze chcesz ze ci zależy. Uśmiechaj sie mimo bólu , dbaj o siebie a przede wszystkim znajdz zajęcie które bedzie cie po prostu cieszyło , co sprawi ci przyjemność . Idz wsrod ludzi !
Mimo iż każdy patrzy sie na moja bliznę , która można tylko ukryć golfem albo szalem ja tego nie robie , a jak sie pytaja co mi jest to mówie w prost To RAK , to jego znak , ale został tylko znak , i silniejsza naładowana pozywtyną energią osoba która stawia tylko na życie i tylko ją to interesuje . A co najwazniejsze , możesz nie wierzyć w Boga , ale pomodl sie porozmawiaj powiedz co Ci lezy na sercu to nic nie kosztuje a tak wiele daje . On dużo może jeśli ty chcesz i on będzie chciał razem z Tobą tak mocno , cuda sie zdarzają, a wygrana z rakiem to nie cud TO ZYCIE KTÓRE JEST W NAS SAMYCH , TO ONO JEST CUDEM KTÓRE JEST WSPIERANE PRZEZ WIARĘ INNYCH I TEGO DO GÓRY.

Pozdrawiam was i sle najlepsze zyczenia zdrowia dla chorych , którzy zwycieżą i wygranych którzy juz to zrobili. Modle się codziennie za wszystkich chorych ale szczególnie za naszą "rakową rodzinę" , bo razem możemy wiele :)

napisany 9 lat temu

Dość już namieszałeś w moim życiu. Zabrałeś mi mame , moje życie przestawiłeś do góry nogami. Wszystko jest teraz inne . Na szczęście od naszego spotkania minęło dwa lata . Życie nabiera barw i dlatego żegnam cię skorupiaku ozięble i mam nadzieję że się więcej nie spotkamy. Ja zaczynam nowy rozdział w którym nie ma miejsca dla Ciebie.

napisany 9 lat temu

Nie raz chciało mi się wyć z bólu i strachu, ale dziś chce mi się wyć ze szczęścia to już dziesięć lat!!!

napisany 9 lat temu

Nigdy więcej nie chce cię spotkać!

napisany 9 lat temu

Dziś mija 8 lat kiedy zakończyłem leczenie!