Rak tarczycy

15 lat temu
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu. Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
13031 odpowiedzi:
  • 12 lat temu
    Ona,
    ja też się uśmiałam i zabrania tabletek jak małemu dziecku cukierków i tego że ta komisja to jedna osoba.
  • 12 lat temu
    fasola

    kurde powinnas widziec moja mine haha nawet troche mi sie smiac chcialo ze tak zrobila

    jak tylko weszlam do gabinetu (po zmnierzeniu cisnienia przez pielengniarke) to odrazu pierwsze co uslyszlam czy mam swoje tabletki przy sobie - ona je zwiela I powiedziala ze juz ich nie dostane - powiem Ci ze bardzo mila babka zemna gadala - smiala sie zartowala :) i jak dawala mi przezerwatywy zapytala czy narzeczony wie jak je urzywac po tylu latach hahaha
    chciala omowic zemna jakies opcje zabezpieczenia ale podziekowalam i powiedzialam ze prezerwatywy wystarcza - bo nie chce znowy zaczynac innych tab albo zastrzykow, wkladek albo czegos tam jeszcze

    ale kobita naprawde byla super - bo inaczej chyba bym sie klucila - powiedziala ze przez jakis czas bede miala rozregulowany okres bo przerywam tab w polowie opakowania - no ale jakos to wytrzymam

    kazala mi isc do lekarz ogolnej z moim cisnieniem i oddychaniem - powiedziala ze oddychanie wyglada jej na nerwy a cisnienie nie wiedza czemu mam takie :/

    troche to smieszne wszystko bylo no ale trudno jakos przerzyje bez tab :) teraz mam pare paczek prezerwatyw w prezencie w przeroznych kolorkach hihi :)

  • 12 lat temu
    ona25

    padłam, bo wyobraziłam sobie Twoją minę jak siedzisz przed tą komisją i kobieta zabiera Ci te tabletki i daje prezerwatywy ::))))
    pewnie się zdziwiłaś "nieco"
  • 12 lat temu
    wlasnie wrucilam z komisji haha - nie uwierzycie zabrali mi tabletki !!!! kobita podchwytliwie zapytala czy nie mam przypadkiem moich tabletek przy sobie bo chce zobaczyc - no a ja wzielam na wszelki wypadek I wiecie co - zabrala mi nawet ta paczke !!! nie mozna przerywac tab w polowie paczki a ona I tak mi ja zabrala powiedziala ze najwyzej bede miala okres za pare dni ! mam wysokie cisnienie i temu mi je zabrala :/
    co do cisnienia juz nie wiem co mam robic bylam u lekarza ogolnego to powiedziala ze nie jest takie wysobie (nie bylo w tamten dzien) a dzisiaj znowu ogromne :/
    nie wiem pujde do lekarz ogolnej i wymusze na niej leki na nadcisnienie !!! znowu zaczyna sie latanie po lekarzach mam juz dosyc !! do tego moje trudnosci z oddychaniem nie ustaly :/

    no i tyle z mojej komisji haha zabrala mi tab i dala paczke prezerwatyw w prezencie :D

    dala mi tez tableki dla kobiet ktore beda staraly sie zajsc w ciaze (witaminy)
  • 12 lat temu
    Co do obecności studentów to w PL są obecni w każdym szpitalu klinicznym bo maja tam zajęcia. Jednak jeśli ktoś sobie nie życzy ich obecności podczas badania wystarczy, że poprosi by wyszli. Wybierając szpital kliniczny należy liczyć się z tym i że nikt nie będzie pytał pacjenta o zgodę.
    Zarówno szpital w którym rodziłam jaki i ten w którym mnie operowano są szpitalami klinicznymi. Przed, w czasie i po operacji studenci byli zawsze. W szpitalu, w którym rodziłam studenci byli tylko na OCP (na samo badanie było proszonym się do innej sali a oni stali w koło fotela), na porodówce i noworodkach już ich nie było.
    Podzielam Wasze zdanie, że mimo iż to czasami mało komfortowa sytuacja obecność studentów podczas badania ale gdzieś uczyć się muszą. Lepiej teraz pod okiem doświadczonego lekarza, niż jakbym miała pójść do lekarza a ten nie wiedziałby nawet jak mnie zbadać i otwierał podręcznik.

    Bulka,
    sądzę że byłaś interesującym przypadkiem. Ja właśnie jak leżałam na OCP i podczas jednego z badań jak pani profesor pytała usłyszała, że jestem po nowotworze to oznajmiła studentom "bardzo ciekawy przypadek, jak ktoś mam pytania do pani to proszę pytać bo możecie nie mieć do czynienia więcej (w trakcie zajęć z ginekologii-położnictwa) z ciężarną po nowotworze".
  • 12 lat temu
    ja bylam w szkole medycznej I zawsze uczyli nas zeby dac dla pacjenta jak najwiecej prywatosci - wszystko ma byc zasloniete albo kocem albo czym innym - jak idzie sie tutaj do ginekologa to tez jest sie przykrytym kocem :) wiec tylko gin wie co tam sie dzieje hihi :) jeszcze nigdy tutaj na to nie narzekalam - od piczatku w szkole uczyli nas ze to jest najwazniejsze -pacjent ma sie czuc konfortowo
  • 12 lat temu
    Fasola znam to bo pierwsza córkę rodzilajm w Polsce i było dokładnie tak samo, dla mnie to masakra była jak przy obchodzie stało kilku lekarzy studentów i pielęgniarka i dokładnie taki same słowa sprawdźmy jak sie goi, potraktowali mnie jak kupę mięsa zero dyskrecji ani zaslony nic a sala 4 osobowa była. Druga córkę urodziłam tu w Irlandii i jest naprawdę kolosalnaróżnica. Bynajmniej dla mnie lepsza.
  • 12 lat temu

    Studenci muszą gdzieś nabyć doświadczenia by mogli później stawiać trafne diagnozy naszym dzieciom i wnukom :))

    Ja leżałam w Poznaniu w 2 szpitalach i też byli. Co prawda nie przy operacji ale przy wszystkich " sprawach papierkowych" typu ankiety z pacjentami itp, no i zawsze na obchodzie byli.

    Bulka601
    A gdy urodziłam syna to codziennie przychodzili do nas różni lekarze. " Najlepszy był obchód rano gdzie przychodził ordynator, lekarze i kilku studentów. Razem 10 osób na pewno. I hasło " teraz sprawdzimy czy się dobrze goi". Był też lekarz od piersi (laktacji) Przychodził do nas z dwoma studentami. Odnosiło się wrażenie, że poznają nas po biustach a nie po twarzach :))

  • 12 lat temu
    Tak myślałam ze nie miszkasz w Polsce a zreszta tez nie bo w Irlandii, i bardzo sie z tego cieszę bo lekarze są super. Chociaż w Polsce mam swoją endokrynolog - ginekologjuż od 10 lat i jest super lekarzem, jak coś jest nie tak to zawsze mogę do niej zadzwonić i porozmawiać, zreszta to ona wykryła u mnie raka tarczycy. W Polsce w szpitalu byłam 2 razy i nie było złe ale miło tez nie, bo traktowali pacjenta bardzo przedmiotowo, a tu mi sie podoba.
  • 12 lat temu
    hehe wiesz co ja czasami mam na koncu jezyka zeby powiedziec - ze nie chce studentow - no ale potem mysle ze co pomysli sobie o mnie moja lekarz :) i ze potem bedzie inaczej do mnie nastawiona - kiedys musialam podpisac papier czy zgadzam sie na obecnosc studentow - no i jak podpisalam to teraz sa wszedzie haha


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat