Witajcie wszyscy
MarysiaK , jakoś się trzymam
We wtorek będę się widziała z tata po raz pierwszy odkąd usłyszał diagnoze( czyli jakieś 2 tyg temu)
Boje się tego jak zareaguje jak go zobaczę.... Nie chce się przy nim rozklejać i pocieszać go
Chce, żeby zaczął się leczyć i trochę uwierzył w to, ze rak to nie wyrok. Jest strasznie zdołowany psychicznie. Joanna- tak to prawda, ze my kobiety potrafimy znieść duzo więcej bólu fizycznego a przede wszystkim psychicznego niż większość facetów. Nie mam na myśli wszystkich facetów oczywiście, czego przykładem jest Heniek ( pozdrawiam
We wtorek lecę do Pl do a w środę pierwsze przyjęcie do szpitala.... Boje się co to będzie
MarysiaK- z tego co pisałaś to jutro zaczynacie chemię
Trzymam kciuki .. wszystko musi być dobrze
Witam .Przeczytałam w ciągu miesiąca praktycznie cały wątek..Problem dotyczy mojej mamy.W sierpniu przeszła zawał,ma wstawione stendy.Powoli zaczęła dochodzić do siebie,a nagle w grudniu pojawił się krwiomocz.Lekarz rodzinna zmieniła dwa razy antybiotyk od zapalenia pęcherza,zanim dała skierowanie na USG.I niestety,guz:(.Duży,około 8 cm.TK wykazało ,że poza pęcherzem jest czysto.17 stycznia był robiony zabieg TURBT,teraz czekamy na wyniki.Mama póki co czuje się dobrze,jest pewna,ze to nic poważnego.Ze śmiechem mówi,że jeśli będzie trzeba to niech usuwają pęcherz,chce jeszcze żyć.Strasznie się o nią martwimy,póki nie ma wyników to nie panikujemy,ale przygotowujemy się na każdą wersję i będziemy walczyć.I tu mam pytanie...Nie znalazłam nikogo na tym forum ,kto byłby z naszego miasta.Jesteśmy z Białegostoku.Może ktoś mógłby coś doradzić?
Lenka 35-przeczytałam o Twoim tacie,jak bardzo źle znosi to psychicznie i chyba jednak to prawda,że my kobiety jesteśmy dużo silniejsze.Moja mama po zabiegu zapytała tylko czy rozmawiałam z lekarzem.Po oczach poznała,że nie jest dobrze.Nie czekała na odpowiedź i powiedziała tylko:"błagam,nie mów nic ojcu".A później leżała prawie tydzień w szpitalu i podtrzymywała na duchu innych pacjentów.Jest bardzo dzielna i mam nadzieję,że tak pozostanie.
Witam wszystkich
Dziękuje Aniu za słowa wsparcia....
W środę tata ma być przyjęty do szpitala po raz pierwszy, Z tym, ze twierdzi ze bardzo słabo się czuje i ze do środy nie dotrwa..., Nie może jesc, pic....
Nie wiem co mam myśleć. Czy rzeczywiście złe się czuje czy to już psychika całkowicie wysiadła...
Kilka dni temu był na izbie przyjęć... zrobili badania
Powiedzieli, ze odwodniony . Dali 1 kroplówkę, kazali brać potas , żelazo i wrócić w dniu kiedy ma mieć przyjęcie czyli 6 lutego
Mam pytanie
Jak długo byliście w szpitalu za pierwszym razem?
Czy tata jakoś specjalnie ma się przygotować?
Pozdrawiam wszystkich
Witaj Aniu
Jak to dobrze jest porozmawiać z kimś kto ma te same problemy....
U nas podobnie , szok i niedowierzanie
Tata w bardzo złym stanie psychicznym
Krwiomocz w zeszłym miesiącu zlekceważony. W tym miesiącu znowu to samo.. Wizyta u urologa niecałe 2 tyg temu ( kolejna) ,USG- guz .... Szok
Przyjęcie do szpitala na 6 lutego
Tata nie może sobie poradzić z tym psychicznie
Nie może jesc, pic....a tu jeszcze tyle czekania
Jestem bezradna ....
Marysiu K witaj na forum. Mój mąż w wieku 56 lat miał operację radykalną, było pT2a. Przed operacją przyjmował chemię trzy razy co dwa tygodnie i potem dwa tygodnie do operacji. Terminy są tutaj jak najbardziej właściwe, zaufaj lekarzom. Może się zdarzyć ,że któraś z kolei chemia zostanie przesunięta z powodu słabych wyników, to też nie powód do paniki. Od operacji męża minęło 4,5 roku, jest wszystko w porządku,nie ma przerzutów, pracuje i cieszy się życiem. Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości i optymizmu.
Marysiu,
Mój tata (65l) tez miał objawy krwiomoczu wcześniej, zanim wykryto guza i tez zlekceważył . Dopiero następnym razem, po miesiącu poszedł na wizytę
Tyle , ze wcześniej był pod stała kontrola tego urologa i nic nie wykrył. Pół roku temu miał robione USG i czysto. Tyle, ze urolog mu wtedy nie powiedział, ze pęcherz ma być wypełniony
Mam już mętlik w głowie...Od diagnozy minęło zaledwie tydzień. Tata jest wykończony psychicznie, odwodniony , nic do niego nie dociera. Mówi, ze złe się czuje. Zabieg na 6 lutego
Najgorsze jest to czekanie i to, ze nie mieszkam w Pl i nie jestem tam teraz z nim.Mam 2 dzieci i tez nie jest łatwo tak zostawić wszystko w jednej chwili
Tata mieszka sam, jest tylko młodsza siostra która sie nim zajmuje.
W następny poniedziałek lecę do Pl, żeby tego 6 lutego być z nim i porozmawiać z lekarzami
Wy już macie przynajmniej usunięcie guza za sobą. Trzymam kciuki , żeby wszystko się jakoś ułożyło
Pozdrawiam
Marysia,
Witaj na forum. Ja niestety nie moge się wypowiedzieć na ten temat , bo jeszcze wszystko przed nami
U nas jeszcze żadnej dokładniejszej diagnozy nie było, tylko USG
To czekanie na zabieg jest najgorsze. Tata ma się zgłosić 6 lutego ... W chwili obecnej jest odwodniony, musi zacząć się jakoś odżywiać i pic przede wszystkim. Zeszłej nocy był w szpitalu, ale go nie zostawili. Porobili badania, przepisali leki i kazali czekać . Tyle, ze on jest załamany i mowi, ze bardzo słabo się czuje
Nie wiem już co o tym myśleć... miałam nadzieje, ze go tam zostawia już do zabiegu
Co do Twoich pytań to jestem pewna, ze Heniek Ci pomoże.... On już ma to wszystko za sobą
Jakie objawy miał mąż zanim usłyszał diagnozę?
Trzymaj się.. duzo zdrowia dla męża. Wszystko będzie dobrze