Rosa: nie pisalam , bo po prostu nie moge sie przelamac. Jesli mam pisac szczerze to pisalabym niedobre rzeczy, a pisac byle co to tez nie ma sensu. Jednak codziennie czytam i o kazdym z was mysle bardzo pozytywnie.
Powiem tylko , ze ja sie podlamalam psychicznie , nawet zapisalam sie na wizyte ( a wlascicie syn to zrobil) do dr Murawca aby ktos pomogl mi przez to przejsc w sensie medycznym...zas maz czuje sie tak samo jak do tej pory. Chyba nawet lepiej , ale tydzien temu zrezygnowali z chemii podajac za to antybiotyk na biegunke -faktycznie ustała.
Maz moim zdaniem zamiast wykorzystac wsparcie rodziny ( nie ma takiej konstrukcji psychicznej aby wystepowac na pozycji osoby slabszej) postanowil chyba kazdego z nas wykonczyc i to jest teraz jego motto zyciowe , a nie WYZDROWIENIE!
Potwornie obraza syna , jego partnerke, myslalam, ze chociaz mnie potraktuje lagodnie, ale dzisiaj ...budze sie jak zwykle ze scisnietym ze strachu gardlem i do kogo mam isc , do niego tylko / popelniam wiec blad , schodze na dol ...pytam gdzie sie wybiera , on ze na badania z krwi, a ja mowie do niego -> PROSZE, nie zaniedbuj jedzenia , badz silny , wyjdz z tego...chocby dla mnie bo ja Ciebie przeciez potrzebuje itp..Odpowiedz meza: ja ciebie tak wykoncze , ze bedziesz umierala razem ze mna. Nastepnie wsiadl w moj samochod i pojechal.
Reasumujac, nie ma najgorszego rokowania, wyglada strasznie bo bedac przerazliwie chudym czlowiekiem schudl jeszcze w chorobie, ale to przeciez normalne , ze ludzie chudna chorujac na nowotwor.Jednak nie przyjmuje swojej sytuacji w taki sposob aby skupic sie przede wszystkim na sobie , tylko skupia sie na walce z domownikami. Wczoraj musialam jechac do ksiegowego , a syna z synowa chcialam po drodze odwiezc do sushi gdzie swietowali imieniny i rocznice.Maz mi nie pozwolil, stwierdzil , ze wszedzie nas zawiezie. Po drodze potwornie obrazal dzieciaki, a w drodze powrotnej jakos mnie oszczedzil chociaz raz chcialam wyskoczyc z samochodu i isc pieszo.
Rosa-rozumiesz , ze czasami odechciewa sie pisania. Sprobuje teraz rzetelnie podejsc do problemu : zauwazylam juz dawno, ze maz potrzebuje opieki psychiatrycznej -mozna przeciez podac mu leki przeciw depresyjne , uspokajajace. Od prof Demkowa dostal skierowanie do poradni -nie skorzystal. JAK MU TERAZ POMOC ? On potrzebuje takich lekow , albowiem taka frustracja w nim i agresja SZKODZI PRZEDE WSZYSTKIM JEMU-to nie jest dobra strategia w tego typu chorobach...
Syn ( student asp na ostatnim roku, rezyser dwoch filmow dokumentalnych ktore emitowano w TVP2 ) czlowiek inteligentny stwierdza: tata zachowuje sie jakby zwariowal , jak psychopata , jakby byl zagrozeniem dla rodziny...wyjscia nie ma , albo byloby ono bardzo trudne...trzeba to znosic i czekac az dojdzie do tragedii/moze nas wszystkich pozabija ...
A przeciez moj maz nigdy nie byl az takim potworem , mysle , ze to efekt lekow onkologicznych i lęku o zycie-JAK GO DO TEJ PORADNI PSYCHIATRYCZNO ONKOLOGICZNEJ ZABRAC ? JAK ZMUSIC ?
Patowa sytuacja.