Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Enni, wiem, że to Cię nie pocieszy, ale mój mąż miał 7 listopada operację, wyłonione zostały tylko moczowody, ze względu na naciek, pęcherza nie usunięto. 5 grudnia rozpoczął chemię, która zatrzymała rozwój raka. Od poniedziałku zaczyna radioterapie.
Jest w dobrej kondycji, cały czas pracuje i wierzy, że mu się uda wyjść z tej choroby.
Więc jak widzisz, mimo wszystko pozostaje dalsze leczenie i tego się trzymaj.
Mama musi nabrać sił po zabiegu, a przede wszystkim wiary, że to nie koniec walki,a jedynie pierwszy etap.
Trzymaj się! :-)
Mama też musi widzieć, że Ty wierzysz w powodzenie leczenia, będzie wtedy pewna, że przyniesie pozytywny efekt,a nastawienie psychicznie jest bardzo ważne.
-
Bogda0707 pieknie to napisalas.
Enni nie watpie, ze jest Ci strasznie ciezko nawet sobie nie wyobrazam jak bardzo ale musisz byc silna <3 i jak Ci wszyscy tu piszemy, ze bedzie dobrze ro musi tak być.
-
Enni, ludzie nie po takich przejściach żyją. Naprawdę trzeba poczekać, żeby mama doszła do siebie i żeby wdrożono leczenie. Na niska wagę i wzmocnienie organizmu są sposoby, zakwas z buraków chociażby. Jeszcze nikomu nie zaszkodził, a pomógł wszystkim, którzy pili. Wiem, ze mówienie "nie przezywaj, nie zamartwiaj sie" i tak słabo trafia, kiedy człowiek i tak co innego czuje, ale niech pocieszy Cię myśl, ze co najgorsze lekarze juz zrobili, wycięli zródło choroby. Komórki rakowe swietnie leczy chemia i naświetlania. Wiec dlaczego Twojej mamie miałyby nie wyleczyć? I tak masz myślec!
-
Natalia,lekarz mowil ze trzeba wlaczyc leczenie uzupelniajace.Teraz ma dojsc do siebie i nabrac sil.Martwie sie bo mama strasznie schudla wazy tylko 48 kg a miala ponad 60.
Masz racje ze nic nie da myslenie ani nawet płacz ale to samo przychodzi.Nie pozbieralam sie jeszcze po smierci taty a tu znowu taki cios ta wiadomosc.
Tak sie balam ze poszlo to dalej,bo od diagnozy minely 3 miesiace,gdyby wczesniej byla operacja...
Trzymam kciuki za Twojego tate.
-
Enni a lekarz coś mówił o dalszym leczeniu ??
Nie rozmyslaj dzis za dużo i wypocznij, żebyś miała siły na jutro. Ja tez codziennie analizuje wszystko i sie zamartwiam ale prawda jest taka, ze to nic nie daje ani nam ani rodzciom.
Trzeba byc dobrej mysli. Najwazniejsze,ze juz to wycieli i teraz juz musi byc tylko lepiej.
-
Ania mama jest juz na zwyklym oddziale.Widze ze nasi bliscy maja podobna sytuacje:(Moja mama nawet nie wie ze ma dwa worki,nie mowilam jej bo nie mialam sumienia:( nawet jeszcze nie wie ze rak byl zaawansowany,jak sie dowie to ona mi sie zalamie:((Jak ja pocieszyc?:(
Dzisiaj noc mam z glowy,ciezko bedzie zasnac:(
-
Jadę od mamy.Chyba nie jest ciekawie:( Lekarz powiedzial ze rak w zaawansowanym stadium.Jelit nie miala ruszanych bo zrobili jej dwa wyjscia:(czyli dwa woreczki bedzie miec.Co mogli to usuneli no i wezly chlonne im sie nie podobaly,zostaly tez usuniete i pod mikroskopem juz potwierdzili (,podczas operacji) ze rowniez sa tam komorki nowotworowe.Co o tym myslicie? Pewnie nie jest wesolo:(
-
Dziekuje wszystkim za Wasza troske i oddpowiedzi na dreczace mnie pytania.
Rozmawialam z mama.Przezylam chwile grozy gdy zobaczylam numer jaki do mnie dzwoni,numer Bydgoski.Odbieram a tam pani przedstawia sie ze dzwoni z intensywnej terapi.... i w tym momencie serce mi stanelo,po czym ona ze mama teskni i chciala chwilke porozmawiac a nie moga miec kom.Glos miala fajny:) jakby nigdy nic,jest obolala i mowila ze ma pelno kabelkow,wezykow al mowila ze nie zagladala co tam ma,chyba sie boi.Jutro do nej jade,chociaz nie wiem czy ja zobacze bo nadal jest na ojomie.Jutro bede rozmawiac z lekarzem takze mam nadzieje ze bede wiedziec co i jak.Strasznie sie boje co uslysze:(Oczywiscie napisze Wam co sie dowiedzialam.
Bogda 1,5 miesiaca temu zmarl moj tata,poszedl spac i juz sie nie obudzil.Kazdy martwil sie o mame,nikt sie nie spodziewal tej smierci.Wszyscy to ciezko przechodzimy,a wyobraz sobie moja biedna mamuske:(zalamala sie i jeszcze jej choroba.Powiedzialam mamie zeby czasem sie nie poddawla (bo balam sie ze jej nie bedzie zalezec na wyzdrowieniu zeby dolaczyc do taty)na co ona ze nie zrobi mi tego:)Chce walczyc moja kochana mamuska bo nas kocha i na pewno jeszcze wyjdzie z maluchami na spacerek i to nie jeden:)
-
Czarownica, Ania, Gaja, Agnieszka pozdrawiam i zmykam <3
-
jose-leon, przez 8 lat miałam powierzchniowe low grade. Ale potem zaczęły sie powtarzać co pół roku i coraz bardziej agresywne. W zeszłym roku G2 CiS, a w tym juz T1, Gx, bo jeszcze nie wiem, his-pat po niedzieli i ewentualna decyzja. Oj, zaczynam przeżywać.