Aniu, jakoś przestałam liczyć... na sprawiedliwość losu.Pytanie "dlaczego?" też zostanie bez odpowiedzi. Widocznie tak musi być i tyle.
Mąż dzisiaj zagoraczkowal, miał 37,8,po lekach spadła do 37,3. Ma na przemian uczucie zimna i gorąca, lekki katar. Mocz spływa czysty i w normalnych ilościach.
Ja oczywiście cała spanikowana, najbardziej boję się, że to jakiś odczyn po radioterapii.
Mąż ma jutro zapytać lekarza czy nie przeszkadza to w naświetlaniu, ale chce jechać sam, więc nie jestem pewna czy to zrobi.
Dziwny z niego człowiek, chce udowodnić sobie i całemu światu, że da radę, że choroba go nie ogranicza i tak w ogóle, to ja bez potrzeby panikuje.
Nie jest zainteresowany skutkami ubocznymi radio, bo lekarz prowadzący powiedział, że mogą być ewentualne zaparcia lub biegunki, a o temperaturze nic nie wspominał.
Nie mam już siły do niego :-(
Agnieszko, myślę, że hospicjum domowe to dobra opcja. Lekarz i pielęgniarka do dyspozycji całą dobę w razie potrzeby. No i kontakt z pielęgniarką stomijna bardzo się przyda.
Mąż miał operację w Lublinie, to 150 km od nas, trochę duża odległość, ale po operacji był tylko raz na badaniu kontrolnym i dwa razy na wymianie cewniczkow. Można przeżyć... W razie potrzeby i tak w grę wchodzi najbliższy szpital, pogotowie z pewnością tam kieruje pacjentów.
Enni, zapomniałam, że mama miała usuwane węzły chłonne, stąd ten wyciek chlonki. Stopniowo będzie coraz mniejszy i mniej uciążliwy.
Mój mąż miał w pierwszym wyniku h-p LG,po operacji nie było określenia G, ale naciek wskazuje raczej na wysoką złośliwość. :-(
Gaju, pewnie, że powikłania to nic dobrego, ale fakt życia bez raka -bezcenny. :-)
Mam nadzieję, trzymam kciuki. Będzie dobrze :-)