Witajcie <3
Maba a mnie sie wydaje, ze właśnie taki ktoś, jak Twój mąż ma szanse na jak najszybsze wyleczenie sie. Takie stresowanie sie najmniejszym odchyleniem od normy, tez nie jest dobre, wiedząc, ze podłożem wielu naszych chorób jest właśnie stres i strach. Oczywiście nie należy szarżowac. A optymizm bardzo wskazany, czego Jemu i Tobie życzę.
Aniu, tak sie zamartwiasz mężem, bo i macie pod gore teraz, ale jak to z kołem fortuny bywa, jak sie jest na dole, to nie ma innej możliwości, kiedyś musi byc na gorze. Wierz, ze wszystko dzieje sie po coś. Może u Was po to, żebyście potem, kiedy wszystko juz bedzie dobrze, mogli cieszyć sie tym, czym nie umieliscie cieszyć sie przed choroba męża . I dbaj o siebie wiem, ze to frazes, ale nie możesz sobie pozwolić na to byś i Ty z powodu stresu podupadła na zdrowiu, macie dzieci do wychowania. Niech mąż weźmie sie w garść jak mąż Maby i walczy.
U mnie tez trochę pod gore, strasznie męczą mnie te wlewki, kiedyś policzyłam, ze w ciagu doby 100 razy odwiedzam toaletę. Najgorsze są noce, kiedy trzeba wstać co pół godziny. A potem rano iść do pracy. I co 10 min w ciagu dnia biegać do toalety Juz nikogo nie dziwi, ze ciagle widzi mnie w drodze do lub z WC. Cóż taka widać jest cena ratowania pecherza. Kiedy taka wymemłana muszę iść do pracy, myśle, ze może lepiej byłoby go usunąć. Ale kiedy czytam o tych wszystkich powikłaniach, juz sama nie wiem.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów trzymajmy sie, grunt to sie nie poddawać nigdy w życiu. <3