Enni jesteś jeszcze bardzo młodą osobą i bardzo szkoda że tak wcześnie straciłaś rodziców bo rodzice zawsze są dla nas ostoją,powinni żyć jeszcze długo by ci pomóc, by być przy tobie i wnuczkach ale niezbadane są wyroki Boskie i nie mamy na nie żadnego wpływu, moi rodzice zmarli już dawno bo tato w 1997 a mama w 2001r ale do dziś czuję pustkę,przedtem z wszystkimi problemami i radościami jeździłam do nich a teraz jadę na cmentarz i tam sobie z nimi rozmawiam i wiem że mnie słyszą, życie toczy się dalej i musimy żyć dla siebie i dla innych,przede wszystkim dla dzieci, trzymaj się kochana i los się w końcu odmieni na lepsze, a pieska weź nowego bo to są bardzo dobrzy przyjaciele człowieka ,dają miłość, radość i dzieci uczą się od młodych lat że zwierzę trzeba kochać i dobrze go traktować, ja mam sunie, kundelka ale nie oddała bym ją za żadne pieniądze, jest moim szczęściem i słoneczkiem, pozdrawiam cię serdecznie i też zaglądaj i pisz o sobie, czasem takie wyżalenie się bardzo pomaga, ja mam dzisiaj rzewny nastrój ,przepraszam
Witaj Aniu, dobrze że tu do nas zaglądasz i wspierasz innych w tej ciężkiej walce,będzie ci jeszcze długo ciężko na sercu ale z czasem ten ból będzie wydawał się trochę lżejszy, masz dzieciaczki i one i ich codzienne problemy będą odciągać cię od ciężkich myśli i patrząc na nie będziesz widzieć cel dalszego życia już bez ukochanej osoby ,od śmierci mego męża minęło już półtora roku i chociaż nie był dla mnie dobrym mężem to jednak jest taka pustka w domu, byliśmy ze sobą prawie 40 lat i człowiek z czasem przyzwyczaja się do wszystkiego, niestety nie mam wnuczków i pomału zaczynam myśleć że tak już będzie , szkoda bo miały by wszystko czego by chciały i materialnie i uczuciowo, ale widocznie tak Bóg chciał, szkoda tylko bo dorabiałam się ,budowałam i walczyłam o wszystko, poświęciłam swoją młodość dla lepszej przyszłości dla córki i dla wnuków a tak to to wszystko pójdzie na marne i w obce ręce,ale mnie już nie będzie więc nie będę tego widzieć i serce nie będzie bolało, a na razie trzeba żyć teraźniejszością i oby tylko zdrowie było dobre , pozdrawiam cię serdecznie i zaglądaj tu czasem i pisz co u ciebie
Dona dziękuję,tym się pocieszam że rodzice są razem. Mam ponad 30 lat a czuję się jak mała dziewczynka bez rodziców,tak mi ich brakuje.Niedzielnych odwiedzin,obiadów,telefonów.Jakiś etap w moim życiu skończył się i już nigdy nie wróci,a jeszcze rok temu bylismy wszyscy razem...To najgorszy rok w moim życiu,nawet pies mi zdechl 2 dni przed mamy śmiercią.
Dona myśl pozytywnie.Mi to pomagalo i nawet jak bylo coś na plucach to wierzylam ze to może nie to.Musi być dobrze.
Aniu kochana nie wiem co Ci napisac.Doskonale wiem jak cierpisz,dobrze ze możemy tutaj sie troszkę wyzalic. Myślę że nasze maluszki nie pozwalają nam na myślenie w ciągu dnia.Gorzej jest wieczorem...
Maba nie poddawaj sie! Nie mysl o najgorszym! Wiem ze to cholernie trudne ale tak trzeba. Moj tata narazie czuje sie dobrze. Nie narzeka na jakies bole. Ale nie mowie glosno zeby nie zapeszyc. Cieszymy sie z tego co jest. Wiem na waszych przykladach ze sytuacja w ciagu kilku dni moze sie zmienic diametralnie. Cieszmy sie kazda chwila. Pozdrawiam was.
Aniu, na imię mam Marzanna,znajomi po prostu mówią mi Marzena, a mój mąż Marzanka.
Ja też dobrze się czuję w tym miejscu, wśród wirtualnych przyjaciół, którzy najlepiej rozumieją przez co teraz przechodzę. Nie jest dobrze, mąż cały czas walczy z niedroznoscia, jest na żywieniu pozajelitowym, jedna pętla jelita jest cały czas rozdeta i chyba skończy się to operacją. Lekarze mówią o przerzutach do miednicy, więc rokowanie jest jakie jest, fatalne. Wczoraj byłam na konsultacji w Lublinie, potwierdzają diagnozę. A ja czuję się jak w najgorszym śnie, tylko nie mogę się z niego obudzić. Nie tak miało być, wiem, że rak to okrutna choroba, ale myślalam, że da nam więcej czasu.
Pozdrawiam serdecznie i zagladaj tu, zawsze czekam na Twoje wpisy tak jak inni tu forumowicze.
Enni przyjmij moje wyrazy współczucia, w tak krótkim czasie stracić oboje rodziców to straszny cios, ale oni są już razem i z góry będą cię wspierać i pomagać, trzymaj się i pamiętaj że czas leczy rany i musimy żyć dalej bo oni by tego chcieli.
Mam nadzieje w czerwcu wykazalo ze ma guzki na plucach,ale nie wiedzieli co to.Miala badania i czekaliśmy za wynikiem.A teraz w środę miała robiony rezonans i tych guzkow bylo jeszcze wiecej niż w czerwcu.Wszystkie papiery przesla nam poczta.
Enni to badania nie pokazaly przezutu do pluc? Trzymaj sie.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wyrazy współczucia.Wczoraj moja Mamcia dolaczyla do Taty,są razem i pewnie szczęśliwi.Jestem spokojna,nie wiem dlaczego....czyżby Mama oto zadbała? Wypis ze szpitala przysla poczta,ale z tego co mówił lekarz Mamcia miała przerzuty do płuc.
Heniek już 3mce jestem po operacji żadnych bóli komplikacji nie miałem życzę wszystkim takiego chirurga czuję się świetnie nawet z dalszego leczenia onko zrezygnowałem aby nie zaznać skutków ubocznych co będzie dalej któż to wie Pozdrawiam