Ada, tata był u urologa onkologa. Pani doktor zdecydowanie lepiej podeszła do tematu. Powiedziała, że radykalna operacja to jedyna droga do WYLECZENIA I że nigdzie na świecie nie ma innej metody. Tata zdecydowanie lepiej to odebrał. Co do chemii I operacji powiedziała, że ośrodki w których był jak najbardziej się nadają do leczenia I są krótsze terminy.
Czekamy na wycinek.
Jutro zadzwonie I zapytam czy wynik już jest..a tata będzie zajęty bo przyjedzie kopara...:-/
MamaAni...bardzo szybko was zdiagnozowali..teraz trzeba szukać pomocy
Heniek dziękuję za odpowiedź! A jeśli mogę zapytać, czy u Ciebie ten nowotwór się ponownie pojawił? Jeśli tak, to po jakim czasie? I czy miałeś podawaną jakąś chemię? Bo nie bardzo wiem, czy mamie mogą zaproponować chemię, jeśli póki co wszystko co złe wycięli...
I ostatnie pytanie, czy wspomagasz się jakimiś suplementami,dietą?
Przepraszam, że tak tylko o sobie, ale próbowałam nadrobić to Wasze forum, doczytałam do strony 100, wiele się od Was dowiedziałam, Wasze historie naprawdę pomagają zrozumieć jak działa ta choroba.
Pozdrawiam Was gorąco!
Witam.
Tośka,bardzo cieszę się,że mąż tak szybko wraca do zdrowia,że wszystko przebiega bez zawirowań.Ja ten pas używałem jeszcze chyba przez dwa miesiące po zabiegu,tylko dlatego aby nie dopuścić do powstania przepukliny stomijnej ale też również dla komfortu.Tosia,pisz jak tam u męża,kiedy do domu,a może już w domu.
Ado,wiadomo z tym czekaniem jak to jest ale najważniejsze aby wyniki były dobre,za co trzymam mocno.
Aisogg,wyniki już były ?A co do chemii to z tym jest różnie,ja mimo iż wszystko było czyste miałem przed operacją inni mieli po,a również nie ma jej przed jak i też po.
Heńku,pisałeś kiedyś,że od kiedy zacząłeś brać Furaginę i sok z żurawiny to z bakterią masz spokój.Od ponad miesiąca idąc za Twoją radą też zacząłem to stosować,zrobiłem posiew i cholera znowu jest,ta sama.Powiedz mi czy tak zaraz jej się pozbyłeś czy raczej potrzeba trochę więcej czasu i czy oprócz tego jeszcze coś wdrożyłeś do menu w sprawie bakterii?
Co u Marysi,Joanny,Leny nic nie piszą?
Pozdrawiam Jacek.
Witajcie kochani.Każdy dzień rozpoczynam od krótkiego spaceru z pieskiem,ale zaraz po tym włączam komputer i czytam co u Was.Tośka,bardzo się cieszę,ze u Was tak wszystko sprawnie i szybko idzie ku dobremu.Trzymam kciuki by mąż jak najszybciej wrócił do pełni sił.Ado,Aisogg-jak pozostali czekam na wyniki,muszą być dobre..
Jacku,oczywiście,najważniejsze jest to że u Ciebie jest czysto onkologicznie,ale ta zmiana i cholerna bakteria też mogłyby dać Ci w końcu spokój.Wierzę,że w końcu obie pokonasz definitywnie..
A u mnie lada dzień mają być wyniki histopatologiczne .I chyba wolałabym by były złe,by okazało się,ze choroba była tak zaawansowana,że Mama i tak nie miała szansy.Byłoby wtedy lżej pogodzić się z tym co się stało.A tak,to wciąż gdybam...Jakoś funkcjonuję,bo muszę,dla dzieci,dla taty,który też jest w rozsypce,ale jest bardzo ,bardzo ciężko ..
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dużo sił życzę.
Heniek przyznam się szczerze,że Twoja odpowiedź mnie trochę wystraszyła... Tyle razy musiałeś przechodzić przez to wszystko, jak my już po tej operacji nie mamy sił... Jakoś byłam przekonana, że skoro to wycięli, to koniec już tego strachu. Czyli to prawie pewne przy tym typie nowotworu, że się gdzieś jeszcze pojawi?
Skąd Wy bierzecie siły i jak pokonujecie ten paraliżujący strach?
My od czerwca w tym szpitalu onkologicznym,zobaczymy co oni powiedzą, i jak wyjdzie reszta badań...
Witam.
Joasiu,ten piesek to był w takiej chwili dobrym krokiem,spacery z nim rozładowują u Ciebie te emocje i pewnie czujesz się o wiele lepiej.Bardzo cieszy,że Twój stan ducha normalizuje się,jeszcze tylko wyrzuć z siebie to poczucie winy,zrobiłaś wszystko dla mamy co było w Twojej mocy i nawet gdy będą dobre wyniki to nie możesz gdybać itd.
Bakterię może da się dość mocno ograniczyć czy wyeliminować ją na dłuższy czas ale z tym zrostem jednak to nie jest taka prosta sprawa.Tydzień temu byłem u chirurga aby sprecyzował tak dokładniej co można zrobić w tej sprawie,powiedział jasno,że zrosty oczywiście można poddać zabiegowi w celu ich nacięcia czy usunięcia ale nie bardzo się tego podejmują gdyż przez ten zabieg mogą powstać kolejne.Trochę jest mi ciężko z tym pogodzić się,bo jednak przez ten zrost mam bóle i jak tu funkcjonować dalej,tak nie może być aby non stop być na lekach przeciwbólowych.Mam trochę mętlik w głowie.We wrześniu kolejne badania TK,jak ta zmiana będzie dalej w takim samym stanie to chyba będę naciskał jednak nad zabiegiem usunięcia tego zrostu.
Nowa77,bardzo dobre wieści,dokładnie trzeba trochę czasu aby to wszystko poukładać sobie i zaakceptować zmiany jakie nastąpiły,a za jakiś czas to będzie dla niego normalność i wróci dobry stan psychiczny,wiem to po sobie.A tata ma wyłonioną stomię na zewnątrz?Zdrowia i cierpliwości dla taty.
Toska co tam u Was?
Pozdrawiam Jacek.
Witajcie. My dalej czekamy na wyniki, jest napięta atmosfera.
Jacku trzymam kciuki...walcz z bakterią.
Nowa77 dobrze, że wszystko idzie do przodu.
Co do chemii to chyba lepiej ją przejść. Zobaczymy po wyniku. Jutro znowu będę dzwonić...do skutku.
Tata z mężem mają dużo pracy. Mam poligon w ogrodzie...pozdrawiam
Joanno nic dodać nic ująć od wypowiedzi Jacka.
Nowa to fantastycznie, że tato ma się dobrze, a tak jak piszesz z psychiką to musi to też sam przepracować.
Aisogg dobrze że tato ma zajęcie przynajmniej na trochę jego myśli odpoczywają.
U nas tato dochodzi do siebie ale tym razem idzie to gorzej bo dodatkowym problemem jest u nas nawracające zwężenie cewki moczowej i tym razem znów trzeba było je likwidować by pobrać wycinek. Myślałam że gdy odłącza cewnik wszystko wróci do normy a tu jest gorzej niż poprzednimi razami. Może potrzeba więcej czasu by się to wszystko zrosło. No i to oczekiwanie na wynik, jeszcze dwa tygodnie. Aj wiem że muszę być silna dla wszystkich ale chyba mam jakiś kryzys, czuje że mnie to przerasta i przeraża że nie mam na tego gada wpływu.To minie, jutro będzie lepiej, ale musiałam się komuś wygadać.
Witam wszystkich.
Jacku bardzo mi przykro, że ta bakteria cały czas Cię męczy ale może trzeba tę furagine i żurawinę dłuższy czas zażywać, zobaczymy co napisze Heniek :)
Ada niefajnie, że u Was jeszcze taki problem z tą cewką ale mam nadzieję, że wyniki będą w porządku i to stanie się tylko przykrą przypadłością przy badaniu.
Aisogg my też w napiętej atmosferze, bardzo Wam tego współczuję, a więc czekamy razem. Dobrze, że głowa taty teraz zajęta.
Nowa dobrze, że u Was do przodu i tato dobrze zniósł chemię, teraz kolejne TK za które trzymam kciuki.
Joasiu myślę o Tobie ciepło, tak jak napisał Jacek zrobiłaś wszystko co było w mocy. Chociaż .... chyba z drugiej strony Cię rozumiem, też może czegoś bym szukała żeby było ciut lżej zaakceptować tę sytuację.
U nas w porządku, od wczoraj jesteśmy już w domu czyli męża wypuścili za tydzień po operacji. Jelita pracują, coraz ładniej zjada, apetyt Mu dopisuje. Cały czas korzysta z tego pasa ale bierze też tabletki przeciwbólowe. Po odebraniu ze szpitala wywiozłam Go na parę dni do teściowej (mieszkamy w odległości 5km), bo u niej cisza i spokój a u nas przy tej naszej małej szatanicy to strach by było spuścić męża z oczu. Był mega zmęczony po pobycie w szpitalu, miał straszne problemy ze snem a wczoraj już w domowym łóżku udało się trochę pospać. Ogólnie jest jeszcze obolały ale widzę, że zbiera się w sobie. Przy wyjściu oddziałowa udzieliła mi instruktażu, dostaliśmy też zestaw startowy z BiBraun (obecnie w szpitalu używają tej firmy). Dała też namiar na przedstawiciela i powiedziała, że jak załatwię NFZ to mam do niego dzwonić i on przywiezie do domu i udzieli jeszcze porady i pomoże z pielęgnacją. Na razie nie będę kombinowała z innymi firmami, wiele osób korzysta z BiBraun, a więc może i u nas się sprawdzi. Dziś zrobiłam pierwszą pielęgnację rany i wymianę worka, najgorsze jest dla mnie wycięcie tego otworu bo ta stomia jest taka owalna a nie jak na obrazku z tyłu - okrągła. Ale jakoś dałam radę, mąż nie zadzwonił, że coś przecieka to może będzie ok. Powiedzcie mi proszę czy ten śluz to kiedyś minie czy on będzie cały czas? Do pielęgnacji dostałam preparat do ściągnięcia pozostałości kleju i sztuczną skórę, oddziałowa mówi, że według niej to wystarcza i żeby nie przesadzać z innymi kosmetykami. Podpowiedzcie jak to wygląda u Was. Mąż jak ktoś do niego dzwoni i pyta o samopoczucie to odpowiada, że "zrobili ze mnie dziada", tłumaczę Mu, że być może uratowali Mu życie a nie zrobili dziada ale myślę, że po jakimś czasie sam do tego dojdzie. Na razie według moich obserwacji jakoś daje radę.
U mnie trochę gorzej z psychiką, jak mam jakąś wolną minutkę to zaraz mnie nachodzą złe myśli, przytłacza mnie ta sytuacja. Ale z drugiej strony wiem, że teraz nie ma już odwrotu. I oczywiście teraz cierpię na chroniczny brak czasu, do pracy na razie nie chodzę ale jeżdżę stale między dwoma domami i czasu brakuje na wszystko.
Pozdrawiam Was cieplutko