Mam nadzieję.... my za leczenie nie płacimy nic. Wszystko pokrywa kasa chorych. Dojazdy do szpitala też są zapewnione mimo tego że mamy tam 10min drogi. Dzisiaj wyniki taty były perfekcyjne.... aż sobie z tego wszystkiego winko otworzę ☺
Aga cieszę się ze u was wszystko dobrze. Oby tak dalej. Teraz możecie starać się o zasiłki dla taty....mówię całkiem poważnie. A uzyskanie stopnia niepelnosprawnosci nie świadczy o tym, ze ktoś jest inwalidą, środki pieniężne są bardzo pomocne w leczeniu : leki, wyjazdy, itd. Dobrze, że tata zachowuje poczucie humoru po tym wszystkim. Mój tatko tez jest mega wylajtowany:) pozdawiam
Moj Tata też jest po radykalnej... decyzję podjęliśmy razem z lekarzami ( a również mieszkamy za granicą ). Czas po operacji był dla nasz wszystkich trudny Ale najbardziej cierpiał Tata. Wizyty w szpitalu były ciężkie, nie mogłam patrzeć jak wije się z bólu i płacze ( pierwszy raz widziałam jak Tata płacze ). Z biegiem czasu mogę powiedzieć że to była bardzo dobra decyzja... Tata nauczył się żyć z workiem. Nie przeszkadza mu w życiu codziennym. Funkcjonuje jak każdy inny. Często w czasie podróży żartuje że mam zrobić przerwę na "SIKU" :-) w połowie marca będzie miał już ostatnia chemie która znosi bardzo dobrze.... napisała bym wręcz że wyśmienicie. Cieszymy się każdym dniem.... i każda chwila która spędzamy razem. Przykro się czyta jak ktoś pisze że ludzie którzy żyją z "workiem" są inwalidami... Ale tak jak już ktoś tu wspomniał to forum gdzie każdy może wyrazić swoje zdanie..., Pozdrawiam i życzę zdrówka
żonka
Sama widzisz każdy ma inny bagaż doświadczeń. Nigdy nie nie wiadomo na 100%. Pozostaje żyć nadzieją ze będzie git:) przykład Dony jest najlepszy- na to ze udaje się pokonać gada! Trzymam kciuki za dobre decyzje. Życzę zdrówka wszystkim! A my z tata na chemie jedziemy 7 marca. To już ostatnia;)
Żonka
Tak jak napisała Dona ostateczna diagnoza o zmianach na węzłach pokaże operacja. U mojego taty tk nie pokazało zmian na węzłach a przy operacji pobrane były zajęte przez gada. Jak ci pisałam tata dopiero po pół roku od operacji zaczął brac chemie, ponieważ po operacji przeszedł badaniach w gliwicach gdzie dokładnie w czerwcu i nie było zmian a na tk wsierpnoj juz wyszły. Gdyby dostał chemie zaraz po operacjimoze by wziął jej wtedy mniej dawek? Nie chce gdybać... jest dobrze i to chcemy utrzymać jak najdluzej.
Żonka dobrze że wspierasz swego męża bo pamiętam jak to było ważne dla mnie chociaż nie miałam dużego wsparcia ze strony męża ale córka mnie wspierała i to mi bardzo pomagało, co do węzłów to dopiero podczas operacji lekarz widzi co jest i po zbadaniu hist.pat wiadomo czy węzły są zaatakowane, najważniejsza wiadomość przed operacją to na wyniku hist pat po cystoskopii powinno pisać czy naciekający czy nie , niektórzy lekarze już przed operacją gdy jest naciekający dają chemię, mój lekarz powiedział że zobaczymy po operacji czy powinna być chemia bo po co obciążać niepotrzebnie organizm ,bałam się bardzo bo gdyby została jeszcze jakaś komórka rakowa to chemia by ją zabiła ale widocznie wiedział co mówi i jest ok, tomograf pokazuje czy są powiększone węzły ale nie wiem czy to decyduje o chemii,pozdrawiam
Witam,
rozpętałam burzę dotyczącą podejmowania trudnych decyzji.
Ale dziękuję Wam za wszystkie wpisy, każdy jest ważny i istotny.
Przestałam męża ,,naciskać'' i ,,wskazywać'' co ma zrobić - a zaczęłam go bardziej wspierać i pokazywać za i przeciw każdej możliwości aby mógł sam zdecydować co chce wybrać.
Tak jak pisałam jest to dla niego bardzo trudne.
Byliśmy już u 2 rożnych lekarzy i tak jak pisaliście zdania są podzielone - jednak ostatecznie każdy twierdzi że radykalna jest najlepszym rozwiązaniem - najbezpieczniejszym . Teraz męża wspieram i zapewniam o tym , że jesteśmy z nim i będziemy bez względu na to jaka decyzje podejmie.
W poniedziałek tomograf - i potem czas na podjecie ostatecznej decyzji.
Mam nadzieję, że będzie dobra i przyniesie dobre efekty.
Pozdrawiam