Rak jajnika
Zachorowałam w lipcu tamtego roku.Był to szok,do konca nie wierzyłam,ze mnie to spotkało.Zaczęło sie nagle.Całe zycie zdrowa jak ryba.Póżno,jak zwykle przy I ttym raku pózno.I tutaj zaczyna się moje forum.....Dlaczego tyle krzyczy się o raku piersi,o raku szyjki macicy,a o raku jajnika nic.Mamy profilaktyczne badania cytologiczne,mamografię,a o badaniu CA 125 nikt nam nawet nic nie mówi.Przecież o raku jajnika mówi się(dzisiaj to wiem)"cichy zabójca".Dlaczego ma tak znikomą wyleczalnośc.......Jego wykrywalnośc jest w 3,4 stadium,wiadomo co to znaczy.....Nikt nam kobietom nie mówia by profilaktycznie badac sobie krew,bo to jest jedyna szansa aby uchwycic go szybciej.I wbrew pozorom choroba ta nie dotyczy kobiet tylko po40-tce.Umierały przy mnie dziewczyny,które miału niespełna 20-cia lat.Czy na prawdę w naszym kochanym kraju nie możemy zrobic nic,aby uświadomic przynajmniej kobietom co może im grozic?Ja przeszłam cięzką operacje,dzisiaj jestem zdrowa i wierzę,że tak zostanie.Wiem,że to moja siła mnie pcha do przodu.Tej siły życzę każdemu
-
Miłka, to faktycznie znów się mijamy :)
Rozpiskę gabinetów masz tutaj:
http://www.co.bydgoszcz.pl/wp-content/uploads/2016/05/poliklinika1.jpg
My śmigamy do onkologa, u gin. Mama była w marcu. Teraz dr Kalinowska.
-
Traszka, tak trzymać, wiara jest nasza siłą :)
Operacja nie taka straszna. Zabierz na pewno nocną koszulę bo piżama będzie Ci uciskała brzuch. Do wypisu ze szpitala tez zabierz jakieś luźne ubrania: sukienkę lub spodnie (dresy) ale też takie aby nie drażniły rany po operacji. Radziłabym Ci też wziąc chusteczki nawilżające, takie dla niemowląt. Bardzo sie przydadzą gdy nie bedziesz jeszcze mogła sie za bardzo ruszać z łóżka.
Po operacji bedziesz kilka lub kilkanaście godzin na sali wybudzeń gdzie będziesz cały czas monitorowana więc się nie bój, później sala pooperacyjna (ja byłam 1 dobę) Gdy bedziesz na normalnej sali staraj się jak najszybciej stanąć na nogi, powoli, po kilka minutek ale staraj się, żeby nie porobiły sie zrosty. Najlepiej jakby ktoś z rodziny Ci pomógł na poczatku.
Będziesz musiała dużo pić więc po operacji niech rodzinka zaopatrzy Cię w wode niegazowaną.
W domu zaopatrz sie wczesniej w zwykłe, najlepiej szare mydło do przemywania rany. Przydadza sie też gazowe tampony bo pewnie bedziesz miała jeszcze otworek po drenie w jamie brzusznej i przez jakiś czas może wyciekac osocze więc żeby nie plamiło ubrania to mozna przykładac tampony i mocowac wąskim plasterkiem.
Przed operacją napisz to bedziemy trzymac kciuki i przesyłac ciepłe myśli :)
Wszystkie przez to przeszłyśmy i jest dobrze :) Ty też dasz radę :)
-
Dzień dobry!
W końcu się zebrałam, żeby napisać. Na początku wszystkim Wam serdecznie dziękuję, że jesteście, bo dzięki Wam przetrwałam psychicznie najtrudniejszy okres.
Diagnozę postawiono mi w lutym. Oprócz guza, TK pokazało przerzuty do węzłów chłonnych zaotrzewnowych, płuc, śródpiersia i węzłów chłonnych szyi - na bogato.
Po czterech wlewach carpoplatyny i taxolu oraz trzech avastinach guz się zmniejszył dwukrotnie, wszystkie przerzuty odległe zniknęły, zajętych było kilka węzłów w otrzewnej (wg TK) - jest moc!
Jutro mam ostatnią, szóstą chemię (piąty avastin) i za około 4 tygodnie czeka mnie radykalna operacja.
Moje pytanie dotyczy rzeczy całkowicie fizjologicznych. Co się dzieje z człowiekiem po takiej operacji? Co mam zabrać ze sobą do szpitala?
-
Genariks to że prof.W.został dyrektorem to potwierdzona informacja?bo było głośno o jego odejściu do Krakowa
Lilith. P trzymam kciuki w czwartek za Mamę ✊znowu się miniemy bo ja jadę w piątek ?z tego co słyszałam gabinet 79 jest przeniesiony do polikliniki na I piętro gabinet 137
Miłego dnia wszystkim życzę?
-
Nic nie pisałem od 4 stron (dwóch tygodni), a działo się naprawdę sporo rzeczy...
Moja mama miała już operację. Profesor operujący stwierdził, iż był to śluzak otrzewnej. W rozmowie wykluczył nowotwór jajnika - o czym poinformował także moją moją mamę.
Nie chcę pisać imienia i nazwiska Profesora, ale jest jedną z najbardziej cenionych osób w dziedzinie onkologii/ginekologii.
W jamie otrzewnej stwierdził galaretowaty płyn (1 litr), a przypuszczalnym winowajcą był wyrostek robaczkowy.
Operacja była niepowikłana, mama dość szybko opuściła szpital, bo nie było potrzeby by zajmowała miejsce. Do tego rana goi się bardzo dobrze - zdjęto już szwy.
Mama najchętniej wróciłaby już do pracy, bo czuje się dobrze.
Dziś odebraliśmy pierwszy wynik histopatu - płyn z jamy otrzewnej nie zawiera komórek nowotworowych.
Wciąż czekamy na resztę histopatu - a mi już zupełnie zsiwiała ostatnia resztka włosów...
-
Monita41, jeśli dobrze rozumiem, leczenie chemią zakończyłaś w lutym ubiegłego roku, wznowa nastąpiła w kwietniu br. Uzyskałaś tym samym roczny czas spokoju. Możliwe, iż podadzą Ci poprzednią chemię. Nie jesteś oporna na platynę. Głowa do góry!!
My w czwartek mamy kontrolę onkologiczną i marker. Zobaczymy, jak to będzie.
Pozdrawiam!!
PS Makro dobrze się czuje. W lipcu zaczyna przedłużoną chemię w Bydzi.
-
Monita41, tak jak napisała Czarownica pewnie zmienią Ci chemię. Staraj się zachować spokój. Wiem, że łatwo mówić ale ja miałam podobnie. Dwa miesiące temu zakończyłam chemię II linii i póki co jest dobrze. Zawsze trzeba mieć nadzieję i tego Tobie życzę.
Czarownico gratuluję i wierzę, że Ty będziesz tym przypadkiem w statystyce, któremu sie uda :)
Przesyłam ciepłe myśli wszystkim walecznym dziewczynom :) <3
-
czarownica11 bardzo bobra informacja :) oby takich więcej.
Jutro jadę po mamuśkę do Bydgoszczy, już po drugim wlewie.
Z nowszych informacji prof. W z Bydgoszczy mianowany na dyrektora bydgoskiej centrum onkologii. GRATULACJE. Mam jedynie nadzieję że będzie miał czas dla pacjentek z kliniki
-
Monita 41 pewnie zmienią Ci chemię na inną jeśli ta nie podziałała.Miejmy nadzieję,że ta druga dobije dziada i długie lata będziesz żyć w spokoju.Wiem,łatwo mi się mówi ale trzeba wierzyć głęboko że się uda.Organizm ludzki to maszyna której tak naprawdę nikt jeszcze nie poznał a siła umysłu jest wielka...Są tu dziewczyny które walczą jak lwice i dają radę.Ty też dasz bo masz dla kogo!!!Ja jutro świętuję 3 lata od zakończenia chemii i 3 lata darowanego czasu od choroby... <3Takie święto po cichu z głową spuszczoną w dół bo ma się ciągle pokorę w sercu i strach przed tym co przede mną....
-
Monita 41 pewnie zmienią Ci chemię na inną jeśli ta nie podziałała.Miejmy nadzieję,że ta druga dobije dziada i długie lata będziesz żyć w spokoju.Wiem,łatwo mi się mówi ale trzeba wierzyć głęboko że się uda.Organizm ludzki to maszyna której tak naprawdę nikt jeszcze nie poznał a siła umysłu jest wielka...Są tu dziewczyny które walczą jak lwice i dają radę.Ty też dasz bo masz dla kogo!!!Ja jutro świętuję 3 lata od zakończenia chemii i 3 lata darowanego czasu od choroby... <3Takie święto po cichu z głową spuszczoną w dół bo ma się ciągle pokorę w sercu i strach przed tym co przede mną....