Nana jesteś bohaterką,nie taką dla tysięcy ale dla nas wszystkich bab na tym forum.Cała Twoja droga na tym forum nigdy nie pójdzie na marne.Wszystko co tu napisałaś jest bezcenne.To tak,żebyś wiedziała ale pewnie wiesz.Trudno mi jest pocieszać bo marnie to wychodzi co by nie napisać.Chciałabym tylko żeby Cię nie bolało ,ale wiem że jestem bezsilna.Może coś jeszcze wymyślą żeby Ci ulżyć w cierpieniu.Ja moge prosic tylko Tego na górze co też uczynię.
igulinka40
dzięki za wyjaśnienie. Tak czytam o tym paskudzie i jestem pełna nadziei nawet chyba ulgę poczułam, że już wiem co mi jest i skąd te koszmarne bóle brzucha i pleców.Wczoraj byłam u swojego gina ( tydzień wcześniej nic nie widział) i sam jest zdziwiony tym wszystkim. Na TK i usg paskud siedzi w prawym jajniku, podczas badania czuje go pomiędzy macicą, a pęcherzem a w usg dopochwowym wychodzi mu że jest w lewym jajniku. no ale znalazł i potwierdził wstępną diagnozę, dał skierowanie do szpitala i stwierdził, że najprawdopodobniej usuną całego jajnika :( . dzisiaj byłam w szpitalu i na 22-go mam konsultacje z lekarzem i wyznaczenie terminu operacji. Mam nadzieję, że nie każą mi długo czekać :(
Witajcie ,ja mam guz krwotoczny miał 5cm ,zmniejszył się niby do 4cm ,kwalifikacje mam 22 a 24 na oddział i 25 na blok ,też markery robiłam ca125 w normie ,He4 podwyższony ,mnie zaproponowano wyrzucenie macicy ,szyjki i jajników ,to już któryś guz i torbieli sporo też było ,mam dość obserwacji i strachu ,ponoć rak jajnika w mc może się rozwinąć ,także profilaktyki nie ma praktycznie ,boje się jak cholera operacji ,powikłań i tego co faktycznie zastaną jak otworzą nie chce straszyć ale czasem się tak zdarza ,pozdrawiam serdecznie
Oj, jak miło się czyta Wasze wpisy! Kadzicie, ale dzięki! Jestem po trzecim zabiegu termolezji, tym razem nerwów współczulnych podbrzusznych. Niestety, nie jest lepiej, ale trochę inaczej. Ból jest jak cholera, tyle że umiejscowił się w prawym biodrze, więc doszły problemy z chodzeniem. Na więcej zabiegów się nie zgodziłam, bo można pocierpieć nawet potworny ból przez godzinę czy półtorej, ale żeby chociaż była niewielka poprawa, a tu nic. Doktor coś wspominał, że zastanowi się jeszcze czy nie zastosować chemo- coś tam, nie zapamiętałam nazwy, trzewi. Nie wiem, na czym by to polegało, bo doktor był cały czas tak zajęty, że na dłuższą rozmowę nie miał czasu. Moja onkolog nadal podtrzymuje decyzję o zakończeniu leczenia, chociaż skierowania do hospicjum jeszcze mi nie wydała. Chyba nie będę już walczyć o dalsze leczenie, bo jaki to ma sens przedłużać sobie cierpienie. Skoro bólu nie da się w jakiś sposób opanować, to co to za życie?
Nana a gdybys uderzyła z tym bólem gdzieś indziej?Może inny ośrodek,bo to cholera nie ma faktycznie sensu cierpieć podwójnie...
Nana to,że jesteś nietypowa to akurat wiemy ;)To tak żartem boś twardziel nieprzeciętny.Może jednak poszperaj trochę w necie i może coś Ci przyjdzie do głowy.Jak nie ten lekarz to inny może coś pomoże.Co Ci zależy a może akurat....
Hej dziewczyny, co tu taka cisza nastała? Pewnie upał Wam doskwiera tak jak mi. Nie tak dawno któraś z dziewczyn pytała o Gojkę założycielkę tej grupy. Na Facebooku jest taka grupa „ syrenki” i tam właśnie odezwała się Gojka. Pisze, że jest 9 lat od diagnozy, jest zdrowa. Wszystkim życzy wiary w to, że można pokonać tą chorobę czego ona jest przykładem. Nie wiem czy jeszcze tu zagląda. Byłam 10 dni temu na mamografi ale jeszcze wyników nie mam. Kontrolę mam 31 lipca to pewnie już będą. Pozdrowienia.
Witajcie . U mojej mamy badanie PET wykazało niestety aktywny proces rozrostowy w kilku węzłach chłonnych( szyi, klatki piersiowej , jamy brzusznej i miednicy z ryzykiem wszczepu do wątroby):-(. Tak więc mamy powtórkę sprzed roku :-( W czwartek mama zaczęła drugi rzut chemii. W zeszłym tygodniu była też na konsylium w Bydgoszczy. Prof. Wicherek potwierdził, że na ten moment ta chemia to teraz najlepsze leczenie i nic innego nie zaproponował. Czy miała któraś z Was przerzuty do węzłów chłonnych?