sarnaś - bardzo mi przykro! Moja mama zmarla co prawda mają 64 lata, ale ja byłam (jestem) w podobnym wieku do ciebie i osobiście mam wrażenie, że to jak przeżywamy odejście rodziców nie zależy od ich wieku, a od naszego... rodzicom też nie jest łatwo tak wcześnie zostawiać nas samych :(
Nie chcę być nachalna - wiem, że to ciężki czas, najbliższe dni będziesz ciągnąć na adrenalinie... Ale co się stało? Kilka dni temu pisałaś jeszcze, że choć niektóre dolegliwości były uciążliwe, to nie było najgorzej...
Trzymaj się 3
Ja też szłam z przekonaniem że mam cystę. Tylko nikt nie robił sródoperacyjnego. Szc, ęście w nieszczęściu jest takie że 2 gą operację miałam już w innym szpitalu i dzięki temu żyje do dziś. Tam pewnie wycięliby tylko narządy rodne i wyrostek a to za mało.
U mnie było zupełnie inaczej. Ginekolog nic nie wykrył, z wyjątkiem torbieli. Sama zaczęłam drążyć sprawę, bo źle się czułam. Poszłam na rezonans (prywatnie); stwierdzono torbiel czekoladową (21 mm). Zgłosiłam się do przychodni przy szpitalu i powiedziałam ginekologowi, że powinnam zostać zoperowana. Uznał, że lepiej ją usunąć, żeby nie przekształciła się w coś złośliwego. Termin operacji za 6 m-cy. Trafiam do szpitala z przekonaniem, że usuną torbiel laparoskopowo. Lekarze dochodzą do wniosku, że po 50-tce lepiej usunąć na wszelki wypadek trochę więcej, bo dzieci nie będę już miała, a ryzyko zachorowania na nowotwór po 50 roku życia rośnie. Otwierają brzuch, stwierdzają w badaniu histopatologicznym śródoperacyjnym, że niestety nowotwór złośliwy. Operacja radykalna. Po m-cu szczegółowy wynik histopalogiczny. Chemioterapia.
Witam wszystkich serdecznie,
ja dopiero wczoraj dostałam decyzję o operacji która odbędzie się 26 lutego - 25 w poniedziałek mam się położyć do szpitala a we wtorek rano operacja . Najpierw będzie zwiadowcza laparoskopowa jeżeli okaże się że jest tam już bardzo dużo przerzutów to pobiorą tylko wycinki z jajników i z trzonu macicy aby ustalić co jest rakiem wyjściowym a jeżeli onkolog operujący dojdzie po zwiadzie do wniosku że można operować to wtedy zrobią radykalną. Markery 37,2 .Mam prośbę aby ktoś kto przechodził takie operacje odpisał mi ile czasu upłynie po operacji zwiadowczej do momentu jak zacznę chodzić i normalnie funkcjonować bez pomocy osób trzecich i tak samo jeśli chodzi o operację radykalną.
Jestem w olbrzymim stresie co będzie dalej. Mam jeszcze zrobić badania scyntygrafii i EKG oraz czeka mnie wizyta u pulmunologa. Pozdrawiam i życzę wszystkim dużo zdrówka i siły do walki z tą paskudą.
Wiesz, badania to jedno a realia to drugie. Przy wznowie czy to miesiąc czy 2 to już nie ma najczęściej znaczenia bo marker szybuje a lekarze i tak czekają na widoczne zmiany w obrazówce.. Często parę miesięcy... Czas najważniejszy jest tak naprawdę przy pierwszym leczeniu, przy wznowie to często czas rozciąga się by jak najdłużej organizm był bez chemii. Nie ma sensu podawać chemii przy wzroście samego markera. Jest to udowodnione badaniami że nie ma różnicy między podaniem chemii kiedy nie ma jeszcze widocznej wznowy a wznową widoczna w badaniach obrazowych. Tak więc im dłużej bez chemii tym dla organizmu lepiej. Trochę zamotalam ale pisze w aucie... Reasumując nie ma co mieć żalu do rodziców bo jeśli coś się dzieje a daj Boże że nie to i tak ten czas nie miałby prawdopodobnie znaczenia... Tym bardziej że marker narazie to kilka oczek. Ja mam nadzieje że to jednak nie wznowa. Trzymam kciuki.
Dzięki. Ja też im mówiłam, żeby robili co pół roku usg to nie posłuchali,a jednak są dorośli i powinni pilnować sobie terminów. Teraz oczywiście stres co to będzie, a jak trzeba było to zignorowali terminy. No cóż, dzięki, chciałam się dowiedzieć jak często robicie badania no i wyszło, że tak jak myślałam, że być powinno.