Czesc Dziewczyny,
Wszystkie dacie rade na pewno, na swoj sposob i w swoim tempie, ale na pewno Wam sie uda
Dla odmiany opowiem Wam taka sobie zwykla historie.
W ten weekend jak zawsze 1 w miesiacu razem ze swoja dziewczyna pojechalismy do Logroño (stolica regionu La Rioja – slynnego z wina), gdzie na zmiane z innymi czlonkami jej rodziny opiekujemy sie jej juz leciwa babcia – lata 93 – choc tak naprawde to 94, nie wiedziec czemu, ale upiera sie przy odejmowaniu sobie tego 1 roku
Fizycznie ma sie swietnie, powiedzialbym nawet, ze lepiej niz ja (a ja lat mam 28) – biega po ulicach niczym strus pedziwiatr I jej maraton wydaje sie nigdy nie miec konca. Jej slaba strona jest pamiec, w zasadzie, to juz niewiele pamieta poza swoim dziecinstwem, ale zachowuje dobry humor, trafne komentarze I ogolna radosc z zycia. W krotkim czasie zmienila sie w dosc bezbronna, ale jakze slodka I zabawna staruszke.
Jako, ze jestemy juz przyzwyczajeni do jej dziwnych komentarzy (urodzila sie na wsi, na ograglo wiec pyta czy zapedzilismy juz bydlo do obory, lub czy zwierzeta zostaly juz nakarmione) – zatem w ogole nie zdziwil nas fakt, jak o 2 nad ranem kladac sie spac przyszla do nas do salonu, by poinformowac nas, ze w jej pokuje jest jakis zwierzak, podobny troche do golebia. Pomyslelimy, ze widzi pewnie cos czego nie ma – jakis cien, zwitek kabli, etc. no a w najlepszym, najgorszym razie moze jakas mysz. No, ale poniewaz dzielnie upierala sie przy swoim poszlismy do jej sypialni, no I ku naszemu zdumieniu faktycznie ukazal nam sie zwierz… a tym zwierzem byl wystraszony I trzesacy sie jerzyk – nie jez, ale ptak jerzyk. Nie wiem, na ile przypomina golebia (mnie w cale, juz predzej podobny Ci on jest do myszy), ale jak byl tak byl. Poniewaz jako dziecko wyszloliem sie na jaskolkach nie bylo dla mnie problemem a za to wielka radoscia uchywcenie wystraszonego ptaszyska I tak oto znalazl sie w moich rekach. O dziwo chyba mu sie podobalo, bo sie rozluznil, zrobil kupe… patrzac na mnie przez caly ten czas jakby chcac zajrzec mi w dusze. Po krotkich ogledzinach stwierdzilem, ze ptak jest w doskonalem kondycji, poniewaz jednak nie chcialem go wypuszczac w ciemna noc, poczekalismy do rana I tak oto o wschodzie slonca (dla mnie ok 11) – zostal wypuszczony na wolnosc…
Okazalo sie zatem, ze ta 94 letnia kobiecina, moze czasem wymysla jakies tam sobie historie, tym razem jednak byla to historia prawdziwa I przyczynil sie do uwolnienia tego jakze zacnego I eleganckiego ptaszka.
Niech bedzie on symbolem uwolnienia sie z tego co Wam ciazy – niech to bedzie poniedzialkowy symbol wolnosci….wolnosci od choroby
Milego dnia dziewczyny