sara, u mnie ok, jestem miesiąc po operacji, coraz lepiej się czuję, maratonów jeszcze nie biegam, ale jestem całkiem sprawna. Chemię przeszłam bez żadnych skutków ubocznych, choć czekałam na nie, a tu nic, po prostu nic:) Jeden dzień byłam trochę słabsza, a potem juz normalnie:) Jem normalnie, jedzenie wreszcie sprawia przyjemność, nie chudnę, a nawet chyba zaczynam trochę przybierać, markery po chemii pięknie spadają, no bajka, po prostu super:) Jak każdy mam swoje lepsze i gorsze dni, ale istnieje tutaj super grupa wsparcia, która nawet z największego doła Cię wygrzebie:)
szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak woda w brzuchu, na pewno jeszcze jest, nie poszłam we wtorek na usg, bo już nie miałam siły czekać do wieczora (od 11 rano; ordynator mnie zlał, kazał przyjśc po południu, potem lekarz dyzurujący nie miał czasu i tak w kółko, a ja już głodna byłam i poszłam sobie, chrzanię to, zrobię to usg w przyszłym tygodniu:)
dobrze, że twoja mama w końcu będzie miała operację. Miesiąc to naprawdę długie czekanie, nie rozumiem, dlaczego to tak długo trwało:( Wspieraj mamę, opowiedz jej o mnie, zobaczysz, będzie dobrze:) Jeśli będzie szybko wracac do zdrowia to chemię też dostanie szybko, musi tylko jeść i się wzmacniać. Kup jej do szpitala specjalne wysokobiałkowe drinki do odżywiania, nazywają się Resource, do zamówienia w aptece, niestety drogie, ale warto, ja do dziś staram sie choć jeden dziennie wypić (chociaż nie przepadam, niby jogurt, ale jakby ktos w nim gwoździe moczył:), dostarczają wszystkich niezbednych witamin i minerałów, to na pewno mamie pomoże, bo po operacji jest słabo z jedzeniem:(, a schudnąć nie może już bardziej.
Całuję Was obie, głowa do góry, za tydzień mama będzie po operacji i nadobrej drodze!