Witajcie kochane syrenki!
przepraszam ,że tak pózno sie odzywam, ale już jestem, cała i żywa, operacja była radykalna niestety plus robione cos z jelitami, trwała ponad 4 godz. wylądowałam na oiomie po, ze względu na niewydolność oddechową - intubacja brr, planowali trzymać mnie tam 2-3 dni a ja juz nastepnęgo dnia miałam na tyle dobry stan,że przeniesli mnie na oddział gin. onkologiczny. Wyniki dopiero bedą może w poniedziałek, wtedy będzie juz wszystko czarno na białym, na razie na wypisie mam napisane rak jajnika c 56, stan po appendectomii, czyli po wycieciu wyrostka, ktore to mialam w maju 2013r. Ciecie wykonane pionowo baaardzooo dlugie, ale to nie takie wazne, ważne teraz będzie dalsze leczenie! pobyt na oddziale minął mi dobrze, opieka dobra, oprócz jednej takiej połoznej-wrr, wyszłam po 7 dniach, bałam sie ,że mnie nie puszczą bo kupki nie robiłam, ale udało się, ze względu na szybkie stawanie na nogi, bardzo dobrą prace jelit i puszczania bąków i piękne gojenie, szwy mi zdjeli po 10 dniach, takie smieszne teraz robią - metalowe jak zszywacze biurowe, blizna jest cieniutka. Mam do zrobienia jeszcze przez 20 dni zastrzyki w brzuszek, ogolnie 30. Dziewczyny czy mam czekac z rejestracja do onkologa do odbioru wynikow, czy lepiej wczesniej sie zarejestrowac, bo ja niestety na nfz. i mam jeszcze takie pytanie, czy pobolewanie pecherza to normalne po takich operacjach i tylu lekach? czy lepiej zgłosić to lekarzowi, biore urofuragin i wit c i ochronne kapsułki po antybiotykoterapii, dziś jakby lepiej troszkę.
To na razie tyle syrenki, staram się byc dobrej myśli, wiecie jak to jest kiedy sie czeka na wynik! pozdrawiam was serdecznie......;)pytajcie, bo nie wiem czy wszystko opisałam.