problem z komunikacją z chorym
Witam, mam problem . Mój partner dowiedział sie ze jest chory na raka prostaty, niestety nie znam szczegółów, bo po tej informacji zamknął się w sobie , stwierdził ze jest juz nikim i musi ode mnie odejść , bo na mnie nie zasługuje. Powiedział mi to przez telefon, pojechałam do niego, próba rozmowy skończyła się sprzeczką, stwierdził ze chce być sam. jak nalegałam i prosiłam by sie zastanowił , ze razem to wszystko przejdziemy powiedział, ze przemyśli wszystko . Niestety teraz nie odbiera telefonów nie odpisuje. Mówił ze nikomu o tym nie powiedział, Nie wiem co robić , jutro pojadę do niego , ale boje sie ze zamknie sie od środka , a wtedy ja mimo kluczy nie wejdę. nie wiem czy mam porozmawiać z jego rodziną , czy będzie zły , ze to On im powinien powiedzieć a nie ja.Bardzo to przeżywam , i chorobę i odtrącenie i bezradność, ale najbardziej boje się , ze On nikomu nie powie i nie będzie się leczył, bo "mówił , co będzie to będzie". Wiem , ze to był dla niego szok, ale dla mnie podwójny, bo chce być z Nim i Go wspierać,choć jest mi strasznie ciężko, musiałam skorzystać z porady psychoterapeuty ,zbieram sie do kupy , ale nie wiem co robic?
-
Może potrzebuje trochę czasu? Wiadomo że taka informacja to szok i przewraca świat do góry nogami.
-
Byłam , ale go nie zastałam w domu.Jedyne co to odpisał wreszcie ze ze był juz na wielu wizytach i bedzie ich wiele, i ze woli byc sam , żebym sobie kogoś znalazła, on postanowił już, nie chce żeby ktoś coś robił dla niego i , ze muszę się z tym pogodzić. Tylko ze ja go naprawdę bardzo kocham i chciałbym mu jakoś pomóc, i byc z nim bez względu na wszystko. Pojadę dziś jeszcze raz, jak to nic nie da , ani go nie będzie zadzwonię do jego córki , bo nie wiem czy cokolwiek wie.
-
Wszystkim bardzo dziękuję za rady. Spotkaliśmy się, niewiele powiedział, ale najważniejsze , ze się leczy i że dał mi szanse na choć chwilkę rozmowy. Oczywiście zapewniłam , ze jestem i będę, i w każdej chwili może na mnie liczyć.