Ostatnie odpowiedzi na forum
Sara_R, ja na początku również źle odebrałam Twoje słowa. Do czasu...aż sięgnęłam po swój notatnik, do którego wylewałam żale po diagnozie i operacji Mamy. Przez 2 tygodnie nękały mnie koszmary - widziałam trumnę z Jej ciałem. Każdy detal. Budziłam się w nocy z krzykiem. Ciągły strach. Ocieranie łez pod prysznicem. A przy Mamie uśmiech, pogoda ducha.
Do czasu... Moja Mama była załamana. Nie było dnia bez płaczu. Nie pomagał psycholog, psychiatra. Nikt. Pewnego dnia powiedziałam Jej otwarcie, że nie wygram za Nią tej walki. Ona sama musi chcieć żyć. I coś się zmieniło. Bała się chemii, a znosiła ją rewelacyjnie. Po powrocie z CO brała mopa, sprzątała. Biegała po centrum handlowym. Czuła się cudownie. I tak przez roczną chemioterapię...
1 sierpnia minie 1,5 roku od operacji. Lekarze dali Jej max. pół roku. Rak okazał się (póki co wrażliwy na leczenie). Myślę sobie, wygrałyśmy ROK więcej dla siebie. Nikt nam już nie odbierze tych dni. Nie ma takiej opcji.
Piszesz, że Mama nie będzie żyć tyle, ile powinna? Wiem, że zabrzmi to okrutnie... Ile wg Ciebie powinna żyć? I czy Ktoś powiedział, że dożyje tych lat? Czy Ktoś obiecał Wam, że się zestarzeje? Nikt. Choroba uczy i to brutalnie. Nikt nam nie obiecał, że nasze Mamy będą z nami do 70-80 roku swojego życia.
Nikt nie obiecał Ci, że sama doczekasz się wnuków. Nikt...
Ciesz się, że Mama jest. Wasze relacje w czasie choroby zmienią się diametralnie.
Ewcia35, zgadzam się... zrosty dają popalić. Mama ma i czasami bywa...źle.
Użytkownik @krystyna57 napisał:
lilith.p bardzo się cieszę że u mamy wszystko ok proszę ją pozdrowic i zapewnic ze czesto o niej myślę...życzę zdrowia...Do Bydgoszczy się narazie nie wybieram ale tak sobie pomyślałam ze jak pojadę to może mogły byśmy się spotkac kto wie...Pozdrawiam serdecznie....
Jestem za spotkaniem :)))
Również pozdrawiamy!
Będę trzymać kciuki w sierpniu. Mama ma kontrolę w II tygodniu tegoż miesiąca.
Elbe, zaintrygował mnie preparat, o którym piszesz. U nas w sumie hemoglobina ok, ale leukocyty 3,9. Może dojdą do siebie...
Witam serdecznie :)
Pani Krystyno, nie wybiera się Pani do Bydgoszczy?? :)))
U nas też wszystko ok. Marker badany w zeszłym tygodniu. W normie :))
Izka, przeczucia zawsze są złe przy wznowie. To strach, że już choroba wróciła. Że tak krótko trwała przerwa od chemii. A tak naprawdę, każdy organizm reaguje inaczej. Znam kobitki, które walczą non stop. W czasie chemii rozwija się rak, nie mają wytchnienia. I walczą!
Ważne, że rak dał spokój na 6 miesięcy, to magiczna liczba w tej chorobie. Znaczy, że jest wrażliwy na leczenie platyną. A wznowa w ciągu roku w tym stadium to rzecz....normalna. Ma ją wiele chorych. Łeb do góry! Mama jeszcze z Wami będzie!!!!!!!! Tylko nie dawać się złemu nastrojowi! Jasne????
MoniaRak... Bardzo mi przykro. Wyrazy współczucia. Tulę mocno!
Donia55, może nie uwierzysz, ale myślałam dzisiaj o Tobie!!!!
Dużo wytrwałości życzę.
Eh, te wymioty, jakaś kumulacja ostatnio... Znajoma odebrała ostatnią chemię i przy tej ostatniej 4 dni ją trzymało...
Witaj MoniaRak, przykro mi bardzo. Korzystacie z opieki hospicjum?
O ile się nie mylę możecie skorzystać z przetaczania dowolnych frakcji z głównych składników krwi???