Ostatnie odpowiedzi na forum
Myślałam, że już się nie załapię na tę stronę, bo poszłam na chwilkę do sąsiadki na plotki, ale już wróciłam i od razu się melduję. Z okazji 200 strony życzę wszystkim abyśmy się tu wszystkie spotkały za kolejne 100 stron zdrowsze, uśmiechnięte i szczęśliwsze.
Skierowanie na TK oczywiście, bo jakoś zapomniałam tego dopisać.
I do zobaczenia o 20.00.
IZZ nawet tak nie myśl, będziemy walczyć dopóki starczy sił, albo nas nie powyganiają z oddziałów. Ja na razie postanowiłam ten miesiąc przeczekać i dopiero powtórzyć markery,
dalsze działanie uzależniam od ich wyniku. Raz już miałam awanturę z lekarką, więc już wiem jak się takie rozmowy przeprowadza. Skierowanie dostałam do ręki więc nie ma problemu ze zrobieniem, tylko muszę mieć pewność, że mi je potem uznają.
Wczoraj wieczorem figura Matki Bożej Fatimskiej nawiedziła mój dom, modlę się do niej wraz z całą moją rodziną i proszę o błogosławieństwo i wszelkie potrzebne łaski.
Polecam Was wszystkie jej niepokalanemu sercu i nieustającej opiece, proszę o zdrowie siły
na każdy dzień życia.
"Nie opuszczaj nas mateńko w potrzebach naszych".
IZZ, Krystyna mnie też początek roku przywitał podejżeniem wznowy.
9.01 pojechałam do kontroli no i -macanki wyszły OK nic lekarz się nie domacał;
podwójne USG też niczego nowego nie pokazało, ale markery (CA125) mi podskoczyły i to bardzo z 17(3m-ce temu) do 170 teraz.
Diagnoza podejżenie wznowi, za m-ąc powtórka markerów, a 30.04 TK.
Za to stres i panika od zaraz. Próbuję się pocieszać, że to z powodu silnego przeziębienia w czasie świąt, ale wiem że to tylko oszukiwanie samej siebie.
Krystyna, IZZ jeszcze do 18.00 będę się za was i za siebie modlić do Panienki z Fatimy.
Witajcie w kolejnym nowym roku, przetrwałyśmy pomimo tylu przeciwności. Stary rok miną i niech już nie wraca, a my z podniesionym czołem wkraczamy w Nowy pełen wyzwań, planów i nadziei. Z tej okazji chcę Wszystkim Wam życzyć zdrówka, miłości i wytrwałości w dążeniu do
obranych celów.
Wczoraj o 15.00 po raz pierwszy zostałam prze- szczęśliwą BABCIĄ.
Odrobiny ciepła dzięki ludzkiej życzliwości,
odrobiny światła w mroku dzięki szczeremu uśmiechowi.
Radości w smutku,dzięki ludzkiej miłości i nadziei na lepsze jutro w chwilach niepokoju.
Z okazji Swiąt Bożego Narodzenia wszystkim piszącym, czytającym, zerkającym i współtworzącym życzę z całego serca.
Maria811- bez przesady, uważam że wypady wakacyjne czy wekendowe są fajnym sposobem na odpoczynek i odstresowanie. Po zakończeniu 1szej serii chemii i odzyskaniu sił
też miałom taki dylemat, bo chciałam pojechać do Toskanii, ale bałam się.
Lekarz mnie uspokoił, że nie ma obaw, no chyba że zechcę wyjechać do Afryki lub na któryś z biegunów. Pojechałam, odpoczełam , nie żałuję, a jak powiedział lekarz nie miało to żadnego wpływu na nawrót choroby. Siedzi to we mnie pomimo,że jestem już po 2giej chemii i nigdzie w tym roku nie byłam.
Co do sauny to jest niewskazana, ale walcząc z neuropatią mam między innymi (w por. rechab.) robiony hydromasaż na całe ciało - rewelacla , polecam.
Witajcie, właśnie nadrobiłam zaległą lekturę. Ale nie zaglądam tu już zbyt często. Po dwóch seriach chemii,a potem neuropatii (która spowodowała, że prawie przestałam chodzić) załamałam się totalnie. Mąż i koleżanka zmusili mnie do walki, motywowali, wyciągali na siłę z domu.Pomimo dość dużego bólu zaczęłam znowu powolutku chodzić.Teraz jestem po 2-ch turnusach rechabilitacji (2tyg. każdy) i muszę się pochwalić
pomogło, znowu chodzę, biorę kijki i chodzę na spacery nawet do 3ch km. Oczywiście mam dni kiedy wydaje mi się, że to wszystko nie ma sensu, bo po co się męczyć, ale jak się już wypłaczę to mi przechodzi i znowu staję do walki. Co rano Bogu dziękuję, a wieczorem proszę o jeszcze jeden dzień.
Nie jestem dzielna, ani odważna po prostu żyję i muszę się tego życia trzymać, bo innego już mieć nie będę. życzę wam dużo wytrwałości i cierpliwości.
Nana dasz radę, przeżyłaś pierwszą , przeżyjesz i drugą, ja też jestem już po drugiej
szału nie ma, ale jest nieżle, musisz tylko uwierzyć że tym razem "odbijesz dziada"
Trzymaj się i głowa do góry :)
Skończyłam chemię w maju. a do tej pory borykam się z bólem nóg (neuropatią obwodową)
zaraz po świętach 4.11. jadę do C.O. na następne 2tyg. rehabilitacji.
Wiem jak to może boleć i utrudnić życie, ale nie do tego stopnia, żeby mieć go dość .
Musisz koniecznie zawieść mamę do innego lekarza, bo to może tworzyć się jakiś ropień.
Mój mąż miał takie paskudztwo( pozostałość po przeziębieniu), właśnie przy kości ogonowej
Usuwali-oczyszczali mu to operacyjnie.
Ale ZANIK ma rację najpierw idz lub dzwoń do onkologa.