Ostatnie odpowiedzi na forum
Elbe wszystkiego Naj,naj ,naj i jeszcze więcej.
a tak przy okazji to ja z mężem też świętowaliśmy wczoraj 26 rocznicę ślubu.
Pozdrawiam gorąco wszystkie wrześniowe małżeństwa.
Igulinka- spoko, aż taka przewrażliwiona to ja nie jestem, za to z chęcią i z ciekawości przy najbliższej okazji namówię męża na wyjazd w twoje strony, nigdy tam nie byłam.
Latazz pisz co u siostry, ja jestem już po dwóch pełnych seriach, a zmianę na śledzionie jak miałam tak mam, co prawda znacznie się zmniejszyła ale jest. 26 września jadę na pierwszą kontrol po 3ch m-cach.Nie wiem czy będę miała USG, czy tylko markery.Węzły jak dotąd miałam w porządku.
Krysia57 mnie lekarz skierował na ponowną chemię dopiero gdy markery skoczyły mi do 100, ale jak tylko okazało się że drgnęły lekko w górę badania kontrolne miałam robione co miesiąc. Markery i resztę morfologii robię zawsze w CO innych lekarze nie przyjmują.
Ze sprawdzonych wspomagaczy polecam sok lub przecier pomidorowy na uzupełnienie potasu. Najlepszy ten zrobiony własnoręcznie i dopóki jest sezon na pomidory.
Drugi to sok z aronii też robię go sama i przez całą zimę i wiosnę piłam około 1 szklanki dziennie, wspaniale uodparnia i chroni przed infekcjami.
Ponadto w aptece kupuję sok z granatów można go kupić również w formie kapsułek.
Każda sroka swój ogon chwali, ja jestem rodowitą lublinianka i chociaż wyemigrowałam na zamojszczyznę to jestem emocjonalnie związana z całym regionem.
Dla mnie lubelszczyzna jest przepiękna i przykromi że nie wszyscy potrafią to zauważyć
Elbe jak najwięcej takich rocznic.
Barcelona- operację miałam w 2011 i też mnie pocieszali że mogę, ale nie muszę mieć TEJ menopauzy. O naiwności!!!
A potem mnie dopadło i tak trzyma do tej pory-no może już nie tak mocno się pocę, ale całe lato chodziłam w peruce więc lekko nie było. Leków ani innych wspomagaczy brać nie mogłam, wręcz mi zakazano, co i tak nie uchroniło mnie przed wznową.
"No i to co dla mnie najważniejsze , coraz częściej nie che mnie się chcieć"
Zastanawiacie się czy jeść nabiał , ja jem bo w por rehab. zasugerowano mi, że mogę mieć ostooporozę. Za dużo chemii, sterydów no i menopauza. Jak pojadę na badania to poproszę
i o to skierowanie.
Elbe ja też mam do Lublina 170km.
Latazz jak leżałaś na oddz.ginekol. to może się kiedyś spotkałyśmy, ja leczyłam się u dr. Skrzyńskiego i u dr. Swaczyj. Teraz jeżdżę do przychodni do dr. Ładnej.
Witajcie kochaniutkie ja jestem z Lublina, leczę się tam od kwietnia 2011 na 3cim odziale.
Kiedyś zaglądałam tu codziennie, ale po wznowie złapałam doła. Do 4tej chemii było jeszcze w porządku, ale potem mój organizm przestał się regenerować. Nawet po5 razy potrafili mi przesuwać terminy kolejnych wlewów bo miałam słabą krew. Skończyło to się dość poważną neuropatią w obu nogach, prawie przestałam chodzić.
Teraz jestem już po 2u tygodniowej rehabilitacji (w CO Lublin), prawa noga jest już sprawna, lewa jeszcze nie, ale chodzę już na kijki, nie za szybko i nie za daleko.
A 4 listopada znowu idę na 2 tyg. na rehabilitację.
Jakie mam markery dowiem się dopiero 26 września, na razie czuję się w miarę dobrze
przytyłam sporo, włosy odrastają. I oby tak już zostało!!!!!
Pooozdrawiam Cieeeeplutko.
Lekarz na oddziale powiedział mi , że porażenie nerwów często się zdarza po chemii
ale ja nie spotkałam na oddziale nikogo, oczywiście narzekają pacjentki na bóle nóg czy rąk ale jak to mówią zaraz po chemii i szybko im mija. Mnie nie minęło, tylko trzyma już miesiąc.
A skierowanie na leczenie dostałam do poradni rehabilitacyjnej oczywiscie tutejszym CO.
IZKA nazwa mojego porażenia jest na A... , tylko tyle udało mi się zapamiętać, ale jak możesz mi jakoś pomóc to bardzo o proszę.
Witaj RaCZKU cieszę się że nadal tutaj jesteś, muszę nadrobić ponad 10 stron i dowiedzieć się co u Jasi ,Makro i jak się udał wyjazd dziewczyn nad morze.
Chciałabym pozdrowić też wszystkie sympatyczki porannej kawy , od kiedy choruję stałam się strasznym śpiochem więc na mnie nie liczcie.
Witajcie bardzo długo się nie odzywałam, ale ciągle jestem, żyję i nadal walczę.
Skończyłam właśnie 2gą serię chemii. Przestałam pisać bo było mi ciężko to przetrwać,
zamknęłam sie w sobie i w domu. Te 12 wlewów powinny się rozprawić z tym gadem, na razie jest wszystko OK, ale dostałam porażenia nerwów w obu nogach. Ja nie chodzę tylko ciągam nogi, nam wrażenie jakby mi je ktoś zabetonował. Na rechabilitację mam wizytę dopiero 17 czerwca, może macie jakieś sprawdzone domowe sposoby abym je rozruszała
a przede wszystkim żeby przestały choć na trochę boleć.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie.
"Bądż wola twoja Panie bo Ty najlepiej wiesz co mi najbardziej w życiu potrzeba".
W piątek pojechałam na 4tą chemię i wróciłam bo płytki nie wytrzymały i spadły do 92.
Tradycyjnie VitB6 i tydzień na poprawę. Psychika zaczyna mi siadać w czwartek jestem umówiona z psychologiem
może da mi coś na uspokojenie, i jakoś dotrwam do piątku.
A może za bardzo zaczęłam się denerwować i dlatego mam te problemy z krwią?
Dobrze że w końcu jest więcej słońca od razu inaczej się oddycha i myśli są jakieś lżejsze w głowie.
Zawsze przed przyjęciem do szpitala pytają mnie czy błam szczepiona na żółtaczkę -nie nie byłam
i na tym koniec nikt odemnie nie wymaga tych szczepień ani mi nie mówi że są konieczne.
Co do markerów w Lublinie markery badane są wraz z badaniem krwi 10 dni po każdej chemii, i jak dotąd nie było z tym żadnych problemów, ale co szpital to inne rozporządzenia.
Jasia dzięki ale nigdy nie wątpiłam w to że i o mnie pamiętacie pomimo że dość rzadko daję znać o sobie.
Mam w domu chorego teścia ma 80 lat i poważne zmiany miażdzycowe, rzadko która noc jest przespana
tak krzyczy i jest agresywny. Chodzę na rzęsach, a w głowie noszę cegłówkę i nie zawsze poranna kawka daje radę postawić mnie do pionu. Jutro jadę zapisać się do poradni pscholog. ,a w piątek jak wytrzyma krew na kolejną chemię.