Ostatnie odpowiedzi na forum
Ja25,
ja jestem po r.brodawkowatym ale nie miałam przerzutów. Dziewczyna, którą spotkałam na kontroli w Zgierzu miała dużego guza, podobnej wielkości jak Twoja siostra (ok.3cm) i przerzuty na węzły chłonne w szyi. Dostała jod i teraz jest prawie 5 lat po usunięciu tarczycy i leczeniu jodem i wszystko jest ok. Głowa do góry będzie dobrze.
Fasola,
to nie ja pisałam. Niestety nie wiem czy zastąpić ten lek.
Ona,
ja też się uśmiałam i zabrania tabletek jak małemu dziecku cukierków i tego że ta komisja to jedna osoba.
Co do obecności studentów to w PL są obecni w każdym szpitalu klinicznym bo maja tam zajęcia. Jednak jeśli ktoś sobie nie życzy ich obecności podczas badania wystarczy, że poprosi by wyszli. Wybierając szpital kliniczny należy liczyć się z tym i że nikt nie będzie pytał pacjenta o zgodę.
Zarówno szpital w którym rodziłam jaki i ten w którym mnie operowano są szpitalami klinicznymi. Przed, w czasie i po operacji studenci byli zawsze. W szpitalu, w którym rodziłam studenci byli tylko na OCP (na samo badanie było proszonym się do innej sali a oni stali w koło fotela), na porodówce i noworodkach już ich nie było.
Podzielam Wasze zdanie, że mimo iż to czasami mało komfortowa sytuacja obecność studentów podczas badania ale gdzieś uczyć się muszą. Lepiej teraz pod okiem doświadczonego lekarza, niż jakbym miała pójść do lekarza a ten nie wiedziałby nawet jak mnie zbadać i otwierał podręcznik.
Bulka,
sądzę że byłaś interesującym przypadkiem. Ja właśnie jak leżałam na OCP i podczas jednego z badań jak pani profesor pytała usłyszała, że jestem po nowotworze to oznajmiła studentom "bardzo ciekawy przypadek, jak ktoś mam pytania do pani to proszę pytać bo możecie nie mieć do czynienia więcej (w trakcie zajęć z ginekologii-położnictwa) z ciężarną po nowotworze".
Ona,
moim zdaniem oni chcą mieć pewność czy to nie od tab. masz podwyższone ciśnienie niezależnie od tego czy chce jeszcze brać czy nie. Czekamy na wieść po.
Miłego dnia :o)
Użytkownik @fasola1983 napisał:
Bulka601 wychodzi na to, że to schorzenie wzroku się PESEL nazywa w moim przypadku również ;p
No to jest nas 3 :o))
Ona,
zapomniałam zapytać i jak wyglądała ta komisja co miała zdecydować czy możesz brać tabletki czy nie? Musiałaś z nimi rozmawiać czy sami ustalili i dali Ci odpowiedz?
Fasola,
ja właśnie się dusiłam ale w moim przypadku szczęście w nieszczęściu że struny stanęły sztywno w połowie odległości a wtedy byłoby jeszcze gorzej, wiadomo. Mój chirurg był/jest doświadczony, zarówno on jak i anastezjolog uprzedzali mnie o tym ale tak jak piszesz takie przypadki mają miejsce niezależnie od wszystkiego, a że jak już tak mam że jak szansa ok.1% to mnie to trafi to trafiło. Ale było, minęło i teraz jest wszystko ok.
Nas już Hashimoto nie dotyczy, to stan zapalny tarczycy a u nas już jej nie ma. Choroba GB też nie bo nie ma co się rozrastać i produkować dodatkowe ilości hormonu.
Trzymaka &&&& !!!!
Bulka601,
moim zdaniem to nie wpływ tarczycy tylko zmęczenie. Ja też czasami tak mam.
Ona,
oj, tak uparciuch ze mnie straszny jak na zodiakalnego barana przystało ;o)
Ona,
mi logopeda i foniatra dawały maksymalnie 1% szansy, że ruszą obie struny, że jedna ruszy (ta trochę mniej uszkodzona) 95%. Ale uprzedziły mnie, że nawet gdybym miała mówić na jednej strunie to i tak nie będzie słychać różnicy. No ale tak się zawzięłam, ćwiczyła że wyćwiczyłam obie i po orku od operacji ta bardziej "uszkodzona" działała lepiej niż ta mniej "uszkodzona".
Co do tej pani to ona miała przerzuty na krtań i węzły więc może coś jeszcze wycieli oprócz struny i dlatego miała rurkę-nie wiem nie pytałam by nie wyjść na wścibską, a tylko tyle mi powiedziała.
Bulka,
głównie chodzi mi o czas pobytu w szpitalu, czasami są też inne obostrzenia (patrz posty ona25 i dieta przed jodowaniem). Sam jod jest ten sam. U nas jeszcze przy pT1 podawano jod do niedawna, teraz się od tego dochodzi.
Agniecha,
do pracy możesz wrócić jak będziesz czuła się na siłach. Zwolnienie najczęściej jest ok.10 dni do miesiąca (to ze szpitala), później przepisuje je lekarz prowadzący-endo. Głos się nie zmienia po operacji nawet jeśli dojdzie do sparaliżowania strun. Ja miałam dwie struny sztywne i się dusiłam ale leki i ćwiczenia zrobiły swoje i mówię na dwóch normalnie pracujących strunach. Jak szybko struny wrócą do normy zależy głównie od tego jak szybko "zajmą się nimi" foniatra i logopeda (ten drugi nie zawsze jest potrzebny). Po tyg.od operacji prawie nie mówiłam (szeptem bezpośrednio do ucha mówiłam bo nie było mnie słychać) ale po ok.5 dniach brania leków (nivalina+encorton) mówiłam już prawie normalnie jeśli chodzi o głośność jednak mówiło mi się ciężko. Teraz nie mam problemów.
Niektórzy mają chrypkę, jak to któraś tutaj pisała ale od intubacji a nie przez wycięcie tarczycy.
Ona,
ja miałam sztywne obie struny i nigdy nie mówiłam i nie mówię przez rurkę.
Ze mną na ostatniej kontroli byłą pani z rurką w krtani ale ona miała przerzuty na struny i musieli jej usunąć część jednej struny-dlatego miała rurkę.