Witam.
Joasiu,zgadzam się również z Heńkiem chociaż mam małą uwagę,specjalizacja szpitala jest bardzo ważna bo to jakby daje nam poczucie pewności,bezpieczeństwa w danym zakresie leczenia czy zabiegu,takie szpitale można powiedzieć zapanują nad każdą ewentualnością,która może się wydarzyć.Oczywiście my jako pacjenci idąc do danego szpitala nie znamy fachowości lekarzy,zazwyczaj mamy informacje od innych jacy to lekarze i tym się kierujemy,ale jest jeszcze jedna jak dla mnie istotna rzecz i to jest ta mała uwaga,otóż idąc z takim i takim przypadkiem leczenia czy operacji do danego specjalisty to mnie się wydaje,że taki lekarz-specjalista już wiedząc z czym będzie miał do czynienia i nie mając w tym zakresie odpowiedniego przygotowania praktycznego,jego (przepraszam za słowo) zasranym obowiązkiem powinno być o tym powiadomić pacjenta lub jego opiekuna,"przepraszam ale nie posiadam na tyle wiedzy i praktyki abym mógł wykonać tę operację,muszę Was skierować w inne-odpowiedni szpital".Ja nie chce tutaj oskarżać tego lekarza ale gdyby chociaż trochę poczuwał się do odpowiedzialności to tak powinien postąpić.Joasiu,proszę Cie bardzo nie oskarżaj siebie bo Ty zrobiłaś wszystko aby mama żyła i nie pisz tak,że chciał dobrze,że starał się,że mu zależało tutaj masz mój mocny sprzeciw bo gdyby tak było to jak wyżej pisałem,brak wiedzy i doświadczenia nie upoważniało go aby ten zabieg wykonać,jeszcze jedno,doświadczenia to on możne sobie wykonywać na samochodach i eksperymentować do woli ale nie na ludzkim życiu,gdzie jedna pomyłka odbiera nam to o co tak walczymy.
Toska,nie wiem o jakim lekarzu piszesz bo tak prawdę mówiąc nie znam szefa poradni,chociaż może domyślam się,to chyba na M.Jak to on to raczej z tego co ja wiem nie podejrzewałbym go o takie zachowanie ale mogę się mylić.Pewnie bakteria męża dopadła i stąd takie rewolucje,musicie to teraz pilnować aby cholerstwo się nie za bardzo rozbestwiło.Trzymam kciuki.
Lena,w końcu odezwałaś się.Oczywiście trzymam kciuki i pisz jak będzie po radykalnej.
Jutro idę zrobić posiew moczu bo coś mi się wydaje,że i u mnie bakteria daje znać o sobie,a oprócz tego udało mi się skrócić czas na zabieg przepukliny o 3 miesiące i to mnie bardzo cieszy.Chyba będę robił też kolonoskopie bo mam małe problemy z wypróżnianiem,znaczy się duże stwardnienie stolca.Jutro wizyta u chirurga i zobaczymy co zadecyduje,może mnie skieruje na cito,a to niestety muszę być w szpitalu,bo te badania są pod znieczuleniem ogólnym.
Pozdrawiam Jacek.
Dziękuję Jacku za Twoją wypowiedź,jak zwykle merytoryczną i rzeczową.Masz absolutnie rację.Gdybyśmy znali zagrożenie ze strony jelit,gdyby powiedział,że przypadek jest trudny i może sobie z nim nie poradzić,to szukalibyśmy tej pomocy gdzie indziej.On ,jako lekarz mógł to przewidzieć,robiąc badania przed i wiedząc na czym polega operacja..Do końca twierdził,że jeśli tylko serce da radę,to żadnej innej komplikacji on nie przewiduje,parę dni i mama będzie w domu .No nic...żal zostanie już na zawsze:(
Lena ,trzymam kciuki za Twego tatę,pisz koniecznie .A jakie miał nastawienie?
Jacku,pisz po badaniach ,a zwłaszcza,co zadecyduje chirurg.I goń tę wredną bakterię ,ile może Cię męczyć?
Gwidon cudowne wiadomości, oby więcej takich.
Lena jak będziesz mogła daj proszę znać jak tato.
Joanno nie wiem co napisać, jak pocieszyć. Rozumiem Twoje racje, rozmyślania, że być może w innym szpitalu sprawa potoczyłaby się inaczej, trudno odpędzić takie myśli zwłaszcza po opiniach jakie usłyszeliście.
Witajcie. Chciałam zapytać jak u Was z orzekaniem o stopniu niepełnosprawności? Mojemu mężowi najpierw przyznano na dwa lata stopień znaczny, potem na trzy lata stopień znaczny, a teraz umiarkowany na stałe. Nic z tego nie rozumię u męża stan zdrowia ani się nie polepszył ani nie pogorszył. Nie wiem czy się odwoływać
Beat nie pomogę Ci bo to wszystko przed nami, ale świetna wiadomość o zdrowiu męża.
Gwidon, dobre wieści!
Gorący okres...dzisiaj odebrałam wyniki hist-pat z kolonoskopii. Bez zmian nowotworowych, ale kontrola za trzy lata. Jutro tata jedzie się przyjąć na pierwszą chemię. Ja z nim nie jadę, wiezie go mąż I mama. Stresuję się I widzę, że tata też zmartwiony. Jakoś drażni mnie to, że szpital tak daleko I nie możemy z nim być, on jest zagubiony bardzo. Zawsze się wszystko za niego załatwiało a teraz zostanie sam....
Mam nadzieję, że dobrze zareaguje na chemię I szybko wróci do formy.
Pozdrawiam
beat ja też namawiam do odwołania, pracuję z ludźmi niepełnosprawnym i dość często spotykają się z sytuacją która opisalas a odwołanie pomaga.
Aisogg rozumiem twoje rozgoryczenie że musicie zostawić tatę z dala od domu ale bądź dobrej myśli. Mój tato też był nie nawykły do załatwiania tego wszystkiego, do szpitali ale jak musiał to odnalazł się całkiem nieźle. Najważniejsze to to by Twój tatuś dobrze zniósł chemię. Trzymam kciuki, daj znać jak poszło.