Cześć dziewczyny! Siedzę i nie wiem jak zacząć, liczę na to , że przyjmiecie do swego grona taką "sierotkę" jak ja.. /piszę drugi raz, bo za pierwszym skasowałam przypadkiem cały mój wywód :D / Czytam Was od maja, weszłam szukając informacji, może podobnej historii i przepadłam, wsiąkłam.. od pierwszego postu.. Dziś zdecydowałam się zarejestrować, bo podjęłam ważną dla mnie decyzję i chciałabym się z kimś tym podzielić, bo w życiu realnym chyba nikt by nie zrozumiał? Mam 39 lat, jedno dziecko. Zaniedbałam się troszkę medycznie aż w końcu jakiś dyskomfort i dolegliwości wygnały mnie do ginekologa. A tam guz na prawym jajniku, w obrazie chyba brzydko wyglądał, ale markery w normie,szybko dostałam skierowanie na usunięcie. Laparoskopowo z badaniem śródoperacyjnym usunięto jajnik z jajowodem. I tu myślałam że skończy się najgorsze, że wyniki hist-patu albo uspokoją albo pokierują na dalsze leczenie. Lecz wyszedł guz graniczny i tyle, dziękujemy pani ,z tym się nic nie robi więcej i do widzenia. Taką mniej więcej informację uzyskałam od dwóch ginekologów. Ale mi coś nie daje spokoju, jaką mam gwarancję, że operację wykonano zgodnie z czystością onkologiczną czyli w endobagu? Nie pobrano mi wycinków z drugiego jajnika więc skąd mogę wiedzieć że nic się w nim nie rozwija? Pytania i wątpliwości mnożą się, nie dają spokoju.. Dziewczyny napiszcie czy oszalałam, czy może jest sens rozważyć radykalną operację? Ja w sumie nie rozważam, jestem zdecydowana, i nawet znalazłam już zrozumienie u kolejnego ginekologa.. ale opinie innych lekarzy : bla bla, jest pani młoda, bla bla, to TYLKO guz graniczny, bla bla, no co pani chce się okaleczać? bla bla.. siedzą mi w głowie. Marker CA 125 z piętnastu sprzed operacji podniósł się do 25.. niby nadal w normie. Mam wrażenie, że na samym początku drogi podjęłam złe kroki, przestraszyłam się diagnozy a jednak spoczęłam na "laurach" oddając się przypadkowym lekarzom, teraz chciała bym spojrzenia z boku żeby czegoś nie przegapić. Dziękuję jeśli komuś chciało się przez to przebrnąć
Babeczka, ja poprosiłam o skierowanie na genetykę i dostałam. Badają krew najpierw pierwszą próbkę, a następnie pobierają drugą dla potwierdzenia. U mnie okazało się, że po babci od strony ojca. Rodzina taty ukrywała bo u nich wszystko naj.... Linia mamy kobiety długowieczne i zdrowe. Stwierdziłam, że majątku nie dostałam a dziadostwo tak. Ironia losu. Mój ojciec się załamał, był mały i nikt nic mu nie mówił. Sorry rozpisałam się. Pozdrawiam
Babeczka dzwoń do mnie. ..A teraz głowa do góry ...będzie dobrze.Odpoczywaj i nabieraj sił fajna BABECZKO.Cieplutko pozdrawiam.
Babeczka. ...gdy tylko będziesz chciała. ..dzwon
Anga, Agnieszka76 dzięki za rozmowę i wyjaśnienie zawiłości dla tych którzy pierwszy raz......
Hej!Babeczka! Mnie zlecila badanie z krwi, na samym poczatku choroby moja onkolog.Powiedziałam,że mam córkę i dlatego chciałam wiedzieć czy jestem nosicielką "tego"genu.Nie jestem.
Dzięki Lupus, tak myślałam ze jak mi ustawią leczenie to na konsultację do niego pojadę. Mam pytanie dotyczące Olaparibu stosowanego przy mutacji BRCA1 i BRCA2. Moja mama zmarła na raka piersi tata na raka prostaty i w rodzinie ciotecznych sióstr ze strony mamy często kobiety miały raka. Powiedzcie mi czy bada się wycięty materiał czy wystarczy krew chorego.Jak w praktyce u Was wyglądało takie kierowanie na badania.
Babeczko, ja raz byłam na konsultacji u prof. Szczylika i powiedział, że dobrze mnie leczą wg. najnowszych standardów.
Babeczki czy ktoras z Was leczy sie u prof. Szczylika z Szaserow z
Skierowanie na PET dostałam pewnie dlatego ,że po podaniu Topotekanu nie zmniejszyły sie dwa węzły przybiodrowe .onkolożka planuje naswietlenie ich po konsultacji z radiologiem.Nie chce faszerować mnie znowu chemią,dlatego mam chwilę spokoju.Przyznaje że powiedziałam o bezskuteczności Tpotekanu,i byłam zła.,ale trudno winić lekarza,bo tak naprawdę nie wiadomo na jaki lek będzie ta dobra reakcj a.pozdrawiwm i pędze na badanie krwi,MARKER brrrr