Cześć dziewczyny, ja wczoraj z mamą byłam na badaniach kontrolnych, marker bez zmian-ok, reszta też w porządku, kolejna wizyta za 3 m-ce. Jednak jest to względny spokój bo strach towarzyszy nam ciągle ale trzeba jakoś nauczyć się z nim żyć.
Rademenka o ile dobrze kojarzę guz graniczny miała Czarownica-ale nie wiem może się mylę. Jak się pojawi na forum to na pewno coś poradzi. Pozdrawiam wszystkie i trzymam kciuki za wszystkie kobietki, które maja chemię. W takie upały pewnie jeszcze trudniej to znieść.
Rademenka, koleżance usunięto niedawno jajnik z guzem granicznym i od razu na pierwszej wizycie kontrolnej zaproponowano operację radykalną. Zdania są podzielone, ale z perspektywy wiedzy, którą zdobyłam przez 3 lata chorowania, ja bym się na taką operację zdecydowała. Rosnący marker choć w normie też zawsze daje do myślenia. Oczywiście może wzrastać i z innych przyczyn niż nowotwór. Skonsultuj się jeszcze z jakimś specjalistą, żebyś była pewna podjętych decyzji. Pozdrawiam :)
Dzięki dziewczyny! Bardzo żałuję, że od razu nie zaczęłam szukać dobrego ginekologa onkologa, pewnie uniknęłabym sytuacji w jakiej się znalazłam teraz. Mam poczucie straconego czasu, choć wiem, że to nie prawda i mogę poczekać, jeszcze nic się nie dzieje przecież / teoretycznie/ . Ale z drugiej strony po co odwlekać to co nie uniknione, przecież w perspektywie czasu i tak wcześniej czy później wyląduję na stole operacyjnym? Lekarze zalecają obserwację tylko, ostatni u którego byłam kazał zaczekać z podjęciem decyzji do przyjścia wyników badan genetycznych. Guz graniczny to nadal nowotwór i radykalna operacja wydaje mi się jedyną rozsądną opcją leczenia. Dziękuję jeszcze raz, będę czytać, i pewnie napisze jeszcze co u mnie, dla innych wahających się, które kiedyś tu zajrzą z podobnymi dylematami :) . To miejsce jest niesamowite, skupia cudowne, mądre osoby, jest kopalnią informacji, wsparcia, jak najwięcej powodów do radości Wam wszystkim życzę!
Carmen dobrze jesteś z tą Twoją pozytywną energią. Trzymam kciuki za wszystkie chemiczki.
Rademenka, Babeczka dobrze radzi poszukaj dobrego ginekologa-onkologa.
Rademenka z doświadczenia zdobytego na forum bywa różnie :-)jednak ja będąc na Twoim miejscu, posiadając dzieci również wywalilabym wszystko w cholerę...
Dużo sił dla Was s zwłaszcza dziewczyn które przyjmują eliksir e ten upalny tydzień :-)
Kochane dziewczyny. Mam trochę doswiadczenia i wiedzy zakresu prawa pracy czyli spraw kadrowych. Jeżeli ktoras z Was ma problem z tą materią piszcie na priv. Jak tylko bedę mogła to chętnie pomogę
Rademenka ja akurat nie umiem Ci pomóc chociaż wydaje mi się że wizyta u dobrego ginekologa - onkologia powinna wyjaśnić Twoje wątpliwości. Ale myślę że babeczki z forum na pewno pochylą się nad Twoim postem. Rozumiem Twoje obawy ale myślę że nie jest za późno aby wyjaśnić sytuację w sposób który zapewni Ci spokój.
Witajcie drogie Kobietki :) nie piszę za często bo wykorzystuję, że nabrałam sił po ostatniej chemii i trochę się "szlajam" po znajomych, na zakupy i na działkę. Piękna pogoda więc trzeba korzystać.
W tym tygodniu kilka z nas wędruje na chemię. Nana trzymam kciuki, aby wlew gemzaru poszedł bez problemu.
Juststaystrong za Ciebie też trzymam kciuki bo chyba też masz chemię w tym tygodniu. Ja dzisiaj byłam na badaniach, a jutro na chemię. Już piątą. Mam nadzieję, że wyniki będą dobre.
Kucja, a co u Ciebie? Masz już wynik TK?
Babeczka na początku Ty zrób sobie badanie genetyczne bo jak u Ciebie nie będzie zmutowanych genów to Twoja córka też nie będzie miała i nie będzie musiała robić badań.
Ja jak robiłam niedawno badania genetyczne to doktor powiedziała, że jak wyjdzie mutacja to zaproszą do badania moją córkę i syna oraz moje siostry. Moje badania wykazały, że nie mam mutacji.
Dzięki Lupus. Nawet nie myślałam że można tak dokladnie się dowiedzieć skąd ta zaraza przyszła. Pewnie wykonam te badania. A na pewno moja córka. Pozdrawiam