Iwa napisałaś prawdę Ja też tak myśle o tej sytuacji i mam podobne doświadczenia.
U mnie też w rodzinie nikt specjalnie się nie przejmował a jak już jestem po operacji to zupełnie tak jak by nigdy nie było tematu. Od zwykła "grypa", którą się wyleczyło i po temacie. No może mąż trochę panikował jak byłam jeszcze w szpitalu bo to mi lekarz powiedział. Mnie jednak nigdy nie dał odczuć co tak naprawdę czuje. Faceci chyba tak mają, że rzadko okazują emocje. Dla mnie to bardzo komfortowa sytuacja bo też mogę do sprawy podejść z dystansem. Nie uznaję mówienia będzie dobrze bo nikt z nas nie jest jasnowidzem, po prostu będzie co ma być i z tym się trzeba pogodzić.
iwa253 nie uraziłaś tylko źle zrozumiałaś, ale nic nie szkodzi, ja też szukałam tu info na temat wielkości marginesu jaki wycinany jest wraz z guzem bo mam dwie różne inf od lekarzy i chciałam się dowiedzieć jak było w Twoim przypadku bo też jesteś po NSS.
Pozdrawiam
W środę miałam USG u bardzo dobrego radiologa i przeżyłam szok bo okazało się, że na wątrobie oprócz torbielki jest guz 25 mm. Potwornie się wystraszyłam, gdyż ani poprzednie USG ani tomografia nie wykazywały takiej zmiany. Lekarz był jednak tak miły i zostawił sobie płytkę z CT do porównania. Dziś miałam telefon, zmiana była widoczna tylko jej nie opisano. Wygląda na naczyniaka, Jak myślicie czy składać reklamację na opis CT, zapłaciłam grubą kasę za to badanie i jestem bardzo wkurzona. Myślałam, że CT to dobre i wiarygodne badanie a tu taka pomyłka.
iwa253 moja znajoma już od 12 lat leczy się na RZS i powiedziała mi, żebyś się nie bała. To leczenie jest całkiem znośne i można się do tego przyzwyczaić. Trzymaj się cieplutko.
Ja bym składała reklamacje.Po pierwsze zapłaciłaś i masz prawo wymagać usługi adekwatnej do ceny. Po drugie, to nie był drobiazg tylko duża zmiana. Po trzecie, może tym wyczulisz radiologa i pomożesz innym. Po czwarte, milczenie to akceptacja- w tym wypadku bylejakości. P.S dobrze że finał sprawy pozytywny.
Dziękuje dziewczyny, że mnie zrozumiałyscie . JESli chodzi o tk możesz walczyć o zwrócenie kosztów, lecz wątpię, abyś coś wywalczyła. Taka nasza służba zdrowia. Najważniejsze, że to odkryli i jest o.k. Jesli masz wątpliwości zbadaj to dalej, aby się upewnić, że to tylko naczyniak.Kate dzięki za pocieszenie w sprawie RZS. Przez branie leków jestem co chwilę chora, bo mam obniżona odporność. Ale martwią mnie ostatnio bóle głowy z tylu głowy. Może którąś z was wie co może być ich przyczyną? Pogoda, ciśnienie, leki?
Iwa, a kontrolujesz sobie ciśnienie?
Nie. ja jestem niedociśnieniowcem. Zawsze miałam niskie ciśnienie, zimne ręce i nogi. Głowa przestała bolec na razie, może to od przeziebienia. Odkąd biorę metrotekstat to co chwila choruję, mam obnizona odpornośc, może to jest przyczyna bólu głowy. Tak sądzę. Teraz też siedze w domu chora z chorym dzieckiem. Przez tą cholerną zime w wiosnę nie możemy się wykurować, a moje dziecko choruje na drgawki gorączkowe, więc nie można u niego dopuścić do gorączki, więc siedzę i nie spuszczam go z oczu. Pozdrowienia.
Chciałbym się dołączyć do forum. Mam 48 lat a problem ma moja mama (70 lat). Chciałbym się zwrócić do iwa253-y i Kate1906. Jak długo po zabiegu dochodzi się do zdrowia. Chodzi mi o dolegliwości pooperacyjne, typu: tu mnie boli a tu mam twarde, jestem słaba. Jak trochę pochodzę to muszę poleżeć, itd. Obecnie mama uskarża się na coś twardego w miejscu operowanym. Chętnie by z Wami popisała no ale nie używa komputera. Ok miesiąc temu miała usuniętego guza prawej nerki. Wynik Histopato: "Rak jasnokomórkowy nerkowokomórkowy, pT1a, G2:. Opis: "Fragment miąższu nerki pokryty torebką włóknistą z guzem o łącznych wymiarach: 35x 28 x18 mm. Na przekrojach guz o wymiarach 23 x 17 x 17 mm, dochodzący do torebki włóknistej, margines głęboki 4 mm". Co do powyższego, jeśli się Wam chce, będę wdzięczny za wszelki komentarz. I jeszcze jedno. Mama jest osobą głęboko wierzącą i ze względu na swój wiek uspokaja nas (rodzinę), że cokolwiek by nie było, to ona już swoje życie przeżyła. Że jakby coś się działo, żeby z nią nigdzie nie jeździć (na zabieg namówiliśmy ją my - dzieci. Guz był wykryty przypadkiem i w stadium jak stwierdziliśmy dającym nadzieję). I wracając do tej jej wiary, mam wrażenie, że coraz bardziej zaczyna się sama z problemem miotać. Że wiara nie załatwia jednego - wyczekiwania - kiedy przerzuty. Czy urwanie w piersiach, to już przerzut do płuc? A my rodzina - zabiegani. Wiemy że choruje, ale rano czekają nas obowiązki, trzeba do pracy, po południu na wywiadówkę.... I tak z dnia na dzień. W zasadzie na spotkaniach rodzinnym rozmowa z nią ogranicza się do jej wypowiedzi czy jest gorzej czy lepiej, czy boli czy nie? Ja mieszkam ok 10 km od mojej mamy. Chciałbym ją jakoś wesprzeć, ale nie wiem jak. Co ona chciałaby ode mnie usłyszeć. Jakich słów oczekuje. Jakiego wsparcia? czy zdrowy może zrozumieć chorego z taką diagnozą? Niby nic od nas rodziny nie oczekuje (poza podwiezieniem do lekarza) ale 2 tyg. temu wiedząc, że bezproblemowo poruszam się po internecie, podała mi przez mojego tatę ksero wyniku badania Histopatologicznego, że bym pogrzebał coś w internecie. Stąd moja wizyta tutaj na forum. Pozdrawiam, życząc zdrowia. Proszę jeszcze, napiszcie coś, choć o tych dolegliwościach pooperacyjnych. Do jakiego okresu występują. Czy ten twardy brzuch z przodu w okolicy cięcia to normalne, czy trzeba do lekarza?
Janusz te twarde miejsca w okolicy ciecia, to normalne, moze porobiły sie mamie bliznowce tzn. wyglada to jak dzdzownica na bliznie. Jesli po miesiacu nie minie ból, to zgłoście sie do lekarza.
Muszę napisać sprostowanie guza mialam wycietego Z 0.8CM MARGINESEM, A NIE Z 3CM JAK PISAŁAM. 3cm to mial sam guz.
Daj boze , aby twoja mama dozyła 100lat, ale ma rację kawał czasu juz przezyła. Moim marzeniem jest dożyć do 70. Ostatnio miałam klientkę, ktorej 9 letnia corka zachorowała właśnie na ostra białaczke i nie wiadomo czy dozyje 10 lat.
Dla kazdego kto miał nowotwór złośliwy, kazdy nastepny miesiąc, rok to znak zapytania. KOGO NIE DOTKNEŁA TA CHOROBA, NIGDY NIE WIE CO W GŁEBI CZUJE OSOBA CHORA. Ja boję się bardzo, bardzo, czasami tak wyje w poduszkę, jak nikt nie widzi, ale tak naprawde poza dietą, mniejszym stresowaniem sie itd. nie mam wpływu na dalszy mój los. NIE ZNAMY DNIA I GODZINY...
MOJA PROFILAKTYKA TO:
- ZMIENIONA DIETA ( OGRANICZENIE CUKRÓW, TŁUSZCZY ITP.), ZERO CHIPSÓW, COLI ,ITP.
- PRÓBA MNIEJSZEGO DENERWOWANIA SIĘ (JESTEM CHOLERYKIEM)
-SUPLEMENTY: SELEN, OEPAROL, ZIOŁA NA NERWY
- SPORT (BASEN), CHOCIAŻ TU JESTEM NIE SYSTEMATYCZNA
- SPACERY REGULARNIE
I TO WSZYSTKO
Elza z synkiem juz o.k. Niestety znów brał antybiotyk, ale podobno nie było innego wyjścia. Pozdrawiam!!!
Hurra, już niedługo majówka!!!