Ostatnie odpowiedzi na forum
Madi,zagmatwalas :) jaki wniosek,nie zrozumialam. W UK jest inaczej ze sprawami ginekologicznymi. Prostsze rzeczy zalatwia sam GP- pobieranie wymazow,kontrola po porodzie,zapisywanie antykoncepcji,szczepienia na hpv...zglaszasz sie ze wszystkim do rodzinnego,najczesciej robi cos przy Tobie kobieta,pielegniarka przy rodzinnym,lub jesli Twoj rodzinny to kobieta. Jesli masz jakies powazniejsze objawy,kieruje Cie dopiero Twoj GP do ginekologa,najczesciej gdzies w przychodni przyszpitalnej. Dla mnie masakrą bylo,ze kontrole po porodzie przeprowadza zwykly rodzinny lekarz... co kraj to obyczaj. Na cytologie zapisujesz sie po prostu w recepcji rodzinnego,prosisz o wizyte ( cervical screening test appointment) testy nazywane tez sa smear tests,to to samo.Alternatywnie,jesli nie chcesz u rodzinnego, poszukaj w okolicy Women's Health Clinic, i tam równiez zalatwisz te sprawy w ramach NHS. Jesli masz juz rodzinnego od jakiegos czasu,powinien sam wyslac Ci list z zaproszeniem na to badanie. Jesli tego nir zrobil,sama pytaj. Sluze pomoca,gdybys miala dodatkowe pytania.
Nowych wiadomości: zero. Zapewne przez ten orkan,który się właśnie przetoczył. Żyjecie tam? :) Poproszę o podanie przepisu na jakieś genialne świąteczne ciasto,które uda się nawet mi :)
Pobiera ją pielęgniarka u GP, o ile pamiętam raz na 3 lata,więc możesz ją spytać o szczepionkę przeciw hpv,albo w recepcji GP...
Mi również się sprawdziło. Według teorii położnych,nie ma czegoś takiego jak chudy pokarm. Dwójka moich synów non stop przy piersi,tracili wagę,wysyłanie nas po szpitalach, ważenie przed i po jedzeniu,nieprzespane noce...długo by opowiadać. Mój pierwszy synek wyglądał już bardzo źle,bo ja słuchałam głupich wytycznych lekarzy: nie dokarmiać! Do dzisiaj sobie wyrzucam... moja mama dała mu w końcu butlę na noc i pierwszy raz jak zasnął wymęczony z pełnym brzuszkiem... a ja z biustem pod samą brodą, ale przy ściąganiu było coś na kształt mleka przejściowego. Ilościowo synek wypijał sporo,ale się nie najadał...
Powodzenia Olu, trzymamy kciuki :)
Weroniko, a brałaś pod uwagę z raz dziennie dokarmianie butelką? Np.na noc,jeśli Ola nie daje Ci spać... wtedy i wilk syty, i owca cała :) Niunia by Cię tak nie dręczyla,a wlasciwosci Twojego pokarmu zostalyby zachowane...
Właśnie,nie panikuj :P Ja jestem po inwazyjnym raku, na operację było już za późno. Naświetlili z zewnątrz i wewnątrz, przeczyścili mnie chemią i póki tu piszę,znaczy że żyję :) Dzieciaki trzeba odchować,nie ma co się rozczulać nad sobą :)
P.s. żadnych zgrubień u siebie nie zaobserwowałam ;)
Olu,nie miałam skracanej szyjki,ani operacji. Rak był w już dość wyraźnym stadium. Nie ma co do tego wracać, w historii moich postów wszystko jest w okolicach maja.
Dziewczyny,nie jest dobrze,kiedy coś nieciekawego się z nami dzieje, ale jeśli nawet,to nie koniec świata ani wyrok. Nawet jazda samochodem stanowi potencjalne zagrożenie życia ;)
Tak,przed wakacjami zakończyłam leczenie. Czy wszystko w porządku...hmmm,na ten moment jak najbardziej :) Jest to na pewno siedzenie na bombie,ale np.kiedy czytam o skutkach ubocznych leczenia,jakie mają dziewczyny, to myślę,że nie ma co narzekać.
Ja pół życia fiksowałam na punkcie genetycznego obciążenia odnośnie piersi, a dopadł mnie kompletnie niespodziewanie rak szyjki macicy. Niestety jestem klasycznym przykładem niedopilnowania terminów cytologii,dodatkowo zignorowałam długi czas plamienia po stosunku. Gdybym zgłosiła się do lekarza już po pierwszym plamieniu,najprawdopodobniej zdusiłabym problem w zalążku...